Zasada, która zmieni Twoje życie

by asia

Parę dni temu wybrałam się na spacer z moją koleżanką A. i naszymi maluchami. W pewnym momencie A. zajrzała do wózka (pod wieeeelką budkę spacerówki) i zobaczyła, że jej córeczka zasnęła w niezbyt wygodnej pozycji, przechylona mocno do przodu. Do tej pory mam przed oczami przerażone spojrzenie mojej towarzyszki. Widziałam, jak w ułamku sekundy przechodzi od tego zaskoczenia i przerażenia do robienia sobie samej wyrzutów. Że jak mogla nie zauważyć, że powinna wcześniej zajrzeć do budki, że powinna być bardziej uważna, a w domyśle powinna być lepszą mamą… Widziałam, że źle poczuła się z samą sobą. I zrobiło mi się jej bardzo szkoda, bo jest jedną z najcudowniejszych mam, jakie znam.

Pomyślałam sobie wtedy, czemu my to sobie robimy? Czemu ciągle mamy do siebie wyrzuty, że nie jesteśmy tak doskonałe, jak powinnyśmy? Dlaczego dowalamy sobie za każde potknięcie, jakby przez nie miał się skończyć świat? Czemu tak wiele z nas boryka się z poczuciem winy, gdy tylko coś nam się nie uda albo kiedy pójdziemy łatwiejszą ścieżką? Dlaczego tak trudno przychodzi nam okazać sobie samym zrozumienie i troskę, jakie bez problemu okazujemy innym?

Nieidealność

Długo nie mogłam przestać o tym myśleć, bo przecież to nie tylko A. tak ma. Mi też się zdarza robić sobie wyrzuty czy nawet złościć się na siebie. Na przykład kiedy mały się przewróci, a ja nie zdążę go złapać… Albo kiedy już totalnie nie mam siły zapewniać mu atrakcji i dam mu coś do zabawy, a sama na chwilę się położę albo pójdę ogarniać niekończące się pranie.

Mogłabym wymieniać sporo takich momentów, gdy nie jestem idealną mamą. Rzadko kiedy chyba jestem tą idealną w ogóle, bo aż za dobrze zdaję sobie sprawę, że zawsze można wyżej, mocniej, lepiej. Zwłaszcza, kiedy czytam blogi parentingowe, zalecenia specjalistów różnej maści czy nawet gdy patrzę na idealne instagramowe macierzyństwa.

Trudno jest się nie porównywać, trudno nie robić sobie wyrzutów, kiedy z różnych stron bombardują nas obrazy, że przecież da się! Można mieć idealnie wysprzątany dom, poskładane w kosteczkę i wyprasowane pranie, a jednocześnie organizować dziecku czas, proponując nieustannie mądre, wspierające jego rozwój zabawy. Można, a nawet trzeba być zawsze w 100% skoncentrowanym na dziecku i jego potrzebach. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nam powie że to tylko kwestia dobrej organizacji. Ja już wysypki dostaję, kiedy to słyszę. Bo jeszcze do tego idealna mama nie miewa nigdy gorszych dni i potrafi tryskać energią bez kawy, po trzech godzinach przerywanego nocnego snu. Ludzie, dajcie żyć…

Trochę mi zeszło, zanim zrozumiałam, że rzeczywistość jest i będzie inna niż to, co widzimy w mediach, niż to, co czytamy w książkach. Jest po prostu nieidealna. Prawdziwe macierzyństwo ma więcej różnorodności, więcej kolorów, także tych ciemniejszych. Takich, które nie nadają się do reklam i na Instagrama.

Inspiracja z Kanady

Ciągle jednak nie dawało mi spokoju pytanie, czemu my, mamy, tak często same sobie dajemy po głowie za tę naszą niedoskonałość. Dlaczego zamiast trochę sobie odpuścić i wyluzować, spinamy się i obwiniamy się o tak wiele rzeczy. Nawet o sprawy tak naturalne jak to, że można nie zauważyć, w jakiej pozycji zasnęło dziecko, kiedy wózek zwrócony jest w drugą stronę, a maluch schowany przed słońcem pod dużą budką.

Przypomniałam sobie wtedy jedną z 12 życiowych zasad opisanych przez Jordana Petersona, kanadyjskiego psychologa znanego z kontrowersyjnych czasami poglądów. Dodam w tym miejscu, że trafiłam na jego książkę dzięki mojemu mężowi, co niemalże oznacza, że jest on współautorem tych zasad (a przynajmniej mąż tak się czuje 😀 ).

Druga zasada jest chyba moją ulubioną w kontekście macierzyństwa – traktuj siebie tak dobrze, jak traktujesz osoby, na których Ci zależy. Choć wydaje się to dosyć proste, tkwi w tym jednym zdaniu wielka mądrość. Wiele razy łapię się na tym, że zapominam o swoich lekach, ale o lekach małego nie zdarza mi się zapominać. Kiedy mąż powie, że coś go boli – od razu wysyłam go do lekarza, a sama potrafię ignorować swoje objawy tygodniami, zanim umówię się na wizytę. Kiedy mąż ma ciężki dzień czy jest zmęczony, zawsze znajduję sposób, żeby się nim zaopiekować, samą sobą się jednak tak troskliwie nie opiekuję w podobnych sytuacjach. To drobne przykłady, ale myślę, że już one pokazują, że dbanie o najbliższych przychodzi mi dużo łatwiej niż o siebie. Z tego, co widzę, nie tylko ja tak mam.

Peterson wspaniale tłumaczy, skąd to się nam bierze. Kiedy patrzymy na naszych bliskich, na pierwszy plan wysuwają się miłe, pozytywne wspomnienia i uczucia. Kochamy ich, chcemy dla nich tego, co najlepsze i naturalnie nasza uwaga skupia się na tym, co sprawia, że są dla nas tak ważni. Jak pisze J.P. „Ludzie, którzy nas znają, widzą w nas wiele wad, to prawda. Ale tylko my znamy pełen zakres naszych niedoskonałości, niegodziwych myśli i podłych występków. Nikt nie jest równie świadomy ułomności naszych ciał i umysłów, co my sami.” (Peterson, Jordan B., 12 życiowych zasad, 2018). Dlatego łatwiej przychodzi nam dbanie o najbliższych, a trudniej o siebie.

Mimo wszystko

Myślę sobie, że wielkim szczęściem jest mieć obok kogoś, komu naprawdę na mnie zależy. Kogoś, kto sam się nie umówi do lekarza, ale mi będzie kilkanaście razy przypominał, że powinnam. Kto widząc moje zmęczenie i frustrację powie, żebym odpoczęła i zrobiła coś miłego dla siebie. Kogoś, kto zatroszczy się o mnie, gdy ja będę chciała sobie samej dowalić za jakieś potknięcie. Ale na szczęściu nie można poprzestawać.

Mając świadomość, że ten ktoś nie zawsze będzie obok, by się mną zaopiekować, po przeczytaniu zasady Petersona, postanowiłam zacząć ją serio stosować. Oczywiście, nie jest to takie proste, że postanawiam i następnego dnia już tak jest. Wymaga to dużo pracy nad sobą, czasami przełamania swoich schematów, ale jestem na dobrej drodze. Bo wiem, że mimo moich niedoskonałości i wad, zasługuję na to, by traktować siebie lepiej. Każdy ma wady, każdy z nas jest niedoskonały. Czy to cokolwiek zmienia? Nie. Bo każdy z nas zasługuje na szacunek, na troskę, na miłość.

Dlatego proszę, traktuj siebie tak, jak traktujesz osoby, na których Ci zależy. Odpuszczaj sobie, kiedy popełnisz błąd lub czegoś nie zauważysz. Może będzie Ci łatwiej, kiedy zadasz sobie pytanie jak zareagowałabyś, gdyby dana sytuacja dotyczyła Twojej najlepszej przyjaciółki. Czy byłabyś równie krytyczna, jak dla samej siebie? Pamiętaj, że zasługujesz na troskę tak samo, jak Twoi najbliżsi. Mimo wad, mimo niedoskonałości. Mimo wszystko.

Leave a Comment