Mama z HR
  • STRONA GŁÓWNA
  • O MNIE
  • OFERTA
  • MOJA KSIĄŻKA
  • BLOG
  • SKLEP
  • KONTAKT
  • 0
Category:

Rozmowa kwalifikacyjna

Praca i rozwójRozmowa kwalifikacyjna

Czy tak wypada na rekrutacji?

by asia 4 lipca 2022

Jeśli macie wrażenie, że pandemia dobiegła końca i koronawirus przestał być zagrożeniem, nie zdziwi Was fakt, że coraz więcej firm otwiera się ponownie na spotkania rekrutacyjne twarzą w twarz. Zaproszenia do siedziby potencjalnego pracodawcy zdarzają się coraz częściej, zatem znów pojawia się pytanie co wypada, a czego nie, podczas rozmowy kwalifikacyjnej.

Czy są zachowania, za które rekruter przekreśli naszą kandydaturę? A może większość sytuacji nie będzie miała większego znaczenia, jeśli kandydat_ka pokażą w odpowiedni sposób swoje kompetencje? Czy niewłaściwy strój może przekreślić nasze szanse na otrzymanie wymarzonej oferty pracy? Kilka słów o savior-vivre spotkań rekrutacyjnych.

Zaproszenie na spotkanie i różne niedogodności

Wiele razy zaskakiwał mnie fakt, że kandydaci podejmują rozmowę telefoniczną z rekruterem, nawet w niezbyt dogodnym dla siebie momencie. Na przykład w tramwaju, w jakichś głośnych miejscach czy na open space w obecnym miejscu pracy. Skutki są takie, że nie możemy się porozumieć, bo jedna ze stron nie słyszy drugiej albo kandydat odpowiada monosylabami, co też nie służy porozumieniu.

Warto pamiętać, że ta pierwsza rozmowa jest dla kandydata szansą, by się już w pewien sposób zaprezentować, ale także zdobyć cenne informacje o potencjalnym pracodawcy czy rekruterze. Dlatego należy zapewnić sobie komfortowe warunki do rozmowy. Nie ma nic złego w tym, że poprosimy rekrutera o ponowny kontakt w późniejszych godzinach lub zaproponujemy, że sami oddzwonimy o określonej porze. Gorzej wygląda prowadzenie rozmowy w nieprzeznaczonym do tego miejscu, w biegu i hałasie.

Kolejna kwestia związana z zaproszeniem na spotkanie, to jego termin. Czy wypada powiedzieć rekruterowi, że zaproponowana data nam nie pasuje? Oczywiście! Zawsze, gdy umawiamy się z kimś na spotkanie, musimy zgrać nasze kalendarze i dostępność. Dlatego niczym niezwykłym jest to, że pierwsza propozycja może być dla nas niedogodna. Warto wtedy przedstawić naszą dyspozycyjność (np. w przyszłym tygodniu jestem w podróży służbowej, czy możemy zaplanować spotkanie w kolejnych dniach; w tym terminie mam już inne zobowiązania, będę wdzięczna za propozycję innego terminu). Co istotne, nie wchodźmy za bardzo w szczegóły. Nie musimy tłumaczyć dokładnie, jakiego rodzaju inne spotkanie mamy we wskazanym terminie.

Trzeba to jednak wyważyć. Zdarzali mi się kandydaci, którzy nie wykazywali szczególnej gotowości do kompromisu. Tacy, którzy oczekiwali, że spotkam się z nimi wieczorem (po 18stej) lub w weekend, bo „wie pani, ja pracuję 9-17”. Taka postawa wzbudza podejrzenie, że nie zależy i zbytnio na spotkaniu z tym pracodawcą czy zmianie pracy w ogóle. Już na tym etapie pokazujemy swoją motywację, a ten czynnik ma bardzo duże znaczenie w podejmowaniu decyzji o wyborze kandydatów do pracy. Dlatego rada jest jedna – zachować zdrowy rozsądek i szukać rozwiązania, które zadowoli obie strony.

Jak Cię widzą, tak Cię… oceniają?

O tym, jak wybrać strój na rozmowę kwalifikacyjną był już oddzielny wpis (TUTAJ). Myślę, że warto jeszcze raz powtórzyć, że nasz wygląd podczas spotkania z potencjalnym pracodawcą ma znaczenie. Wysyłamy w ten sposób pierwsze sygnały – czy traktujemy poważnie to spotkanie i osoby, z którymi będziemy rozmawiać. Na ile rozumiemy branżę i firmę, która nas zaprosiła? Czy będziemy potrafili odnaleźć się w takim środowisku pracy?

Dla przykładu kiedy idziemy na spotkanie rekrutacyjne do firmy o nieformalnej kulturze organizacyjnej, już wchodząc do biura poczujemy pewien klimat. Zobaczymy ludzi ubranych najczęściej w t-shirty i zwykłe spodnie czy jeansy. Przychodząc na taką rozmowę w garsonce lub garniturze, nie tylko sami możemy poczujć się nieswojo. W kontraście do otaczających nas ludzi najpewniej sprawimy wrażenie źle dopasowanych. Jeżeli z kolei firma jest dużą korporacją, słynącą ze sztywnego dress-code, niezastosowanie się do ich zasad ubioru może zostać odebrane jako brak szacunku czy niepoważne podejście do całego procesu rekrutacji.

Co zatem warto zrobić? Zacznij od sprawdzenia informacji na stronie internetowej firmy – może znajdziesz tam jasną wskazówkę, jakiego stroju oczekuje pracodawca. Możesz także zapytać rekrutera, który zadzwonił z zaproszeniem, jaki ubiór najlepiej wybrać.

Czego absolutnie unikać w każdym przypadku? Krótkich spódniczek, dużych dekoltów i szalonych, imprezowych kolorów. Rezygnujemy z typowo letnich strojów czy obuwia. Szorty, klapki czy sandały będą świetnie pasować na wyście ze znajomymi, ale do rozmowy kwalifikacyjnej niekoniecznie.

Czy teraz podaje się rękę na przywitanie?

Widziałam jakiś czas temu serię śmiesznych filmików o rzeczach, które przed pandemią robiliśmy raczej bezrefleksyjnie. Np. przychodzenie do pracy z lekkim katarem, zdmuchiwanie świeczek czy podawanie sobie ręki lub witanie się całusem w policzek z bliższymi sobie ludźmi.

Nie wiem, czy też masz takie wrażenie, ale od momentu pojawienia się koronawirusa, powitania stały się dla mnie niezręczne. Poza kontaktem z bliskimi sobie ludźmi, najczęściej nie wiem, jak się zachować. Wyciągnąć rękę? A może ktoś sobie tego nie życzy? Lepiej przybić „żółwika” czy jednak nie robić nic, tylko wypowiedzieć słowa przywitania?

W przypadku udziału w spotkaniu rekrutacyjnym w siedzibie firmy, najlepiej zaczekać na ruch ze strony rekrutera. Jeśli wyciągnie do nas rękę, możemy ją uścisnąć. A jeśli sami nie czujemy się komfortowo z powitaniem przez podanie dłoni – możemy o tym powiedzieć. Pamiętajmy jednak, by zrobić to uprzejmie i bez wyrzutów.

Co do picia?

Zazwyczaj spotkanie zaczynam od luźnego pytania „czego się Pan_i napije?”. Pytam o to z dwóch powodów. Po pierwsze jest to sposób na zredukowanie napięcia i stresu u kandydata_ki, przełamanie pierwszych lodów. Po drugie chcę, aby nasz gość – bo tak traktuję kandydatów, poczuł się dobrze w firmie, którą reprezentuję. To też element budowania klimatu całej rozmowy i wizerunku pracodawcy. Reakcje kandydatów pokazują czasami, że ten drugi cel osiągam nawet w wyższym stopniu niż zakładałam… 😀

Przeważająca większość kandydatów prosi o wodę. I to jest najbezpieczniejsze rozwiązanie. Można nią przepłukać usta, kiedy zaschnie w gardle od długiego mówienia, szybko jesteśmy w stanie ją zorganizować. Zdarzają się jednak kandydaci z bardziej wysublimowanymi oczekiwaniami. Trafiła mi się kiedyś kandydatka, która poprosiła o cappucino z podwójnym espresso i mlekiem bez laktozy. Swoją prośbę wypowiedziała takim tonem, jakby to było co najmniej oczywiste, jaką kawę pija.

Pomijam tutaj fakt, że sama nie piję kawy i nie znam się dokładnie na jej rodzajach. Warto wziąć pod uwagę, że firma, która zaprosiła nas na spotkanie może nie mieć możliwości, by tak wyszukaną opcję nam zaproponować. Możemy postawić rekrutera w niezręcznej sytuacji, kiedy będzie musiał powiedzieć, że nie jest w stanie naszej prośby spełnić.

Jak w takiej sytuacji się zachować? Rekomenduję, żeby postawić na proste i jak najmniej problematyczne rozwiązania. Jeśli jesteśmy w stanie przetrwać bez ulubionej kawy czy herbaty, poprośmy o wodę. Możemy też sami zaopatrzyć się w kubek termiczny, wypełniony ulubionym napojem. Pamiętajmy jednak, że cel naszego spotkania jest stricte biznesowy, a nie towarzyski, nie muszą temu towarzyszyć wyszukane napoje i przekąski.

To tylko niektóre z zagwozdek, z jakimi zmagają się kandydaci. Mam nadzieję, że pomogłam i rozjaśniłam najczęstsze wątpliwości. A jeśli są jeszcze inne sytuacje, w których nie wiesz co wypada zrobić – koniecznie daj znać w komentarzu! Zajmę się nimi w niedalekiej przyszłości 🙂

4 lipca 2022 0 comment
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Zawód: rekruter, cz. 2. – bardziej i mniej znane metody selekcji

by asia 11 listopada 2020

O pracy rekrutera trochę już pisałam wcześniej (KLIK), ale myślę, że opowiedziałam zaledwie o niewielkiej jej części. Wachlarz zadań i tematów, jakie przechodzą przez ręce rekrutera jest bardzo różnorodny, a specyfika tej pracy mega ciekawa. Ciekawa trochę też dlatego, że nadal owiana nimbem tajemniczości. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie. Dlatego postanowiłam, że trochę będę oswajać Wam rekruterów i rekrutacje – bo przecież, jak ciągle powtarzam na Instagramie, rekruter też człowiek!

Dzisiaj opowiem o tym, jakimi narzędziami posługują się rekruterzy i jakich metod rekrutacji można się po nas spodziewać.

Nieznane oblicze selekcji CV

Najlepiej chyba znana część pracy rekrutera to właśnie selekcja CV. Pierwszą robimy po około tygodniu, czasem dwóch, od publikacji ogłoszenia. Jak pisałam tutaj (KLIK) bardzo pomagają nam w tym systemy ATS i dzięki nim proces ten przebiega dużo sprawniej. Korzystając z opcji filtrowania już na początku możemy skoncentrować naszą uwagę na kandydatach spełniających wstępne kryteria.

Zazwyczaj przeglądanie życiorysów i wybór odpowiednich aplikacji trwa kilka dni, w zależności od tego, ile ich otrzymaliśmy. Nie wszyscy jednak wiedzą, że te, które wstępnie pasują do stanowiska przekazujemy menedżerom, bo to do nich należy finalna decyzja, kogo zaprosimy na spotkanie. Tutaj już upada pierwszy mit, że to właśnie rekruter staje na drodze do Twojego sukcesu rekrutacyjnego 😉

Menedżerowie potrzebują zazwyczaj od kilku do kilkunastu dni na zapoznanie się z wybranymi przez nas aplikacjami. Po uzyskaniu informacji zwrotnej, często z dodatkowymi wskazówkami, na jakie umiejętności/kwalifikacje zwrócić uwagę podczas czytania życiorysów, kontynuujemy selekcję lub umawiamy już pierwsze spotkania.

Pierwszy kontakt

Kontakt telefoniczny z kandydatami zazwyczaj od razu ma na celu umówienie terminu rozmowy kwalifikacyjnej. Jeśli uda nam się ustalić dogodną dla wszystkich uczestników datę spotkania, wysyłamy jeszcze mailowe potwierdzenie ze szczegółami gdzie i kiedy się zobaczymy.

Czasami jednak pojawia się potrzeba, by na etapie tej pierwszej rozmowy zadać już dodatkowe pytania kandydatom. Czyli przeprowadzić taki wstępny wywiad. Ma to miejsce, gdy musimy przed spotkaniem zweryfikować kluczowe dla nas informacje lub kompetencje. Może to być znajomość języka na odpowiednim poziomie, dostępność do podjęcia nowej pracy czy zainteresowanie określoną formą współpracy, jak umowa na czas zastępstwa lub umowa zlecenie. Jeśli ktoś przykładowo nie doczytał w ogłoszeniu, że poszukujemy pracownika na czas określony, związany z czasową nieobecnością innej osoby (dawniej umowa na zastępstwo), a taka forma współpracy zupełnie mu nie odpowiada, to nie ma sensu spotykać się osobiście.

Crème de la crème czyli rozmowy kwalifikacyjne

Spotkania z kandydatami to zdecydowanie moja ulubiona część pracy rekrutera. Zwłaszcza dlatego, że to najbardziej różnorodny etap. Choć takich rozmów przeprowadziłam już kilka tysięcy, nie było dwóch takich samych. Spotkania te mogą mieć różną formę – teraz coraz częściej odbywają się w wersji online. Różna bywa też liczba uczestników po stronie pracodawcy. Czasami, chcąc skumulować kilka etapów (rozmowa HR, rozmowa z potencjalnym szefem, rozmowa z ekspertem technicznym i przełożonym wyższego szczebla), może być ich całkiem sporo. Wtedy też największym wyzwaniem jest znalezienie dogodnego dla wszystkich terminu.

Warto wspomnieć, że do każdego spotkania musimy się przygotować. Zawsze kiedy prowadzę rekrutację na nowe, nieznane wcześniej stanowisko lub dla nowego menedżera, z którym jeszcze nie pracowałam, to przygotowanie zajmuje mi więcej czasu. Im lepiej znam profil poszukiwanej osoby i oczekiwania potencjalnego przełożonego, tym mniej czasu na to potrzebuję. To dodatkowy powód, dlaczego dobrze sprawdza się przypisywanie rekruterów na stałe do obszarów, o czym wspominałam w poprzednim tekście (KLIK).

Za każdym razem niezbędne jest oczywiście zapoznanie się z CV kandydata i przeanalizowanie, o co powinniśmy go zapytać. W zależności od posiadanego doświadczenia i profilu kandydata, moje pytania i sposób prowadzenia rozmowy mogą się nieco zmieniać. Zamiast sztywnego skryptu, preferuję podążanie za kandydatem, by jak najlepiej go poznać i sprawdzić, na ile pasuje do stanowiska i firmy. To także sprawia, że jest ciekawiej!

Rodzaje wywiadów

Czego można spodziewać się podczas rozmowy kwalifikacyjnej? Standardem jest oczywiście wywiad biograficzny, czyli oparty o to, co kandydat opisał w swoim CV. Niezbędne jest uzyskanie informacji, jak wyglądał przebieg zatrudnienia, zakresy obowiązków na poszczególnych stanowiskach i powody rozstania z wcześniejszymi pracodawcami. Dlaczego pytamy o to, co jest napisane w życiorysie? Powodów jest kilka, ale najważniejszy z nich to to, że zwykle opisy są dosyć krótkie i lakoniczne, a rozmowa na dany temat daje szansę pozyskania dodatkowych informacji. Często też wiele można wywnioskować z samego sposobu mówienia kandydatów – tonu głosu, pojawiającej się nagle nerwowości czy używanych sformułowań. Dla przykładu, kiedy kandydat ciągle mówi w liczbie mnogiej – „robiliśmy”, „przygotowywaliśmy”, „analizowaliśmy”, to dla mnie jasny sygnał, żeby dopytać bardziej o jego rolę w zespole i samodzielność.

Drugim sposobem prowadzenia rozmowy jest wywiad kompetencyjny. Jego celem jest nie tylko dowiedzenie się, jakie kandydat ma doświadczenia, ale także w jaki sposób działa, podejmuje decyzje i jakimi kompetencjami miękkimi się wykazuje. Jak ro wygląda w praktyce? Wyobraź sobie proces rekrutacji na stanowisko w obsłudze klienta. Jedną z kompetencji, jaką zawsze w takim procesie badamy jest umiejętność radzenia sobie podczas rozmów z tzw. trudnymi klientami. Takimi, którzy są nieuprzejmi, krzyczą lub w jakiś jeszcze inny sposób zachowują się nie w porządku. Podczas wywiadu kompetencyjnego odwoływałabym się do wcześniejszych doświadczeń pytając jaki rodzaj klienta sprawiał do tej pory kandydatowi trudność. Poprosiłabym o przywołanie konkretnej sytuacji, w której mierzył się z trudnym klientem i szczegółowy opis tego, jak sobie wtedy poradził. Na tej podstawie będę mogła wyciągnąć wnioski, na ile sposób działania tego kandydata jest zbieżny z tym, jak chcemy traktować klientów w firmie, dla której pracuję.

Dodatkowe metody rekrutacyjne

W wielu, zwłaszcza dużych, firmach poza wywiadami stosowane są dodatkowe metody rekrutacyjne. Dlaczego po nie sięgamy? Każdy taki dodatkowy element procesu przynosi dużo nowych informacji na temat kompetencji kandydata. Im bardziej odpowiedzialne stanowisko, tym więcej może być etapów.

Testy rekrutacyjne

Często oprócz spotkania mogą pojawić się różnego rodzaju testy, np. zdolności analitycznych czy testy wiedzy branżowej. Te drugie często stosowane są na stanowiskach technicznych, ale czasem także w HR – np. sprawdzające znajomość prawa pracy. Wielu pracodawców stosuje testy w wersji online, ale w przypadku testów wiedzy lepiej sprawdza się jednak wersja papierowa, wykonywana w biurze pracodawcy. Ta forma daje większą pewność, że kandydat uzupełnia test samodzielnie i bez pomocy dydaktycznych.

Testy osobowości czy predyspozycji osobowościowych zdarzają się dużo rzadziej. Ja nie jestem fanką ich stosowania w większości procesów rekrutacyjnych, ponieważ ich trafność rekrutacyjna nie jest dla mnie wystarczająco wysoka. Moim zdaniem nie jest też do końca możliwe określenie idealnego profilu osobowościowego na danym stanowisku.

Assessment Center

Oddzielną kategorią narzędzi do weryfikacji kompetencji kandydatów są sesje Assessment Center (AC). Taka sesja to zwykle kilkugodzinne spotkanie, podczas którego kandydaci wykonują określone zadania indywidualne i grupowe. Zadania są zwykle totalnie oderwane od realiów stanowiska, co ma to głębszy sens. Ich celem jest bowiem diagnoza uniwersalnych kompetencji niezbędnych potencjalnemu pracownikowi, a nie badanie jak dużo kandydat wie na dany temat czy jakie ma schematy postępowania w pracy.

Oprócz uczestników na sesji pojawiają się także wykwalifikowani asesorzy, czyli obiektywni sędziowie, którzy przyglądają się zachowaniom kandydatów i oceniają poziom posiadanych przez nich kompetencji. Warto dodać, że spośród wszystkich metod rekrutacji i selekcji, ta wyróżnia się najwyższą trafnością. To znaczy, że wnioski wyciągnięte na podstawie AC są zazwyczaj dużo bliżej prawdy niż te, które wyciągamy na bazie wywiadów.

Próbki pracy

Ostatnie narzędzie, o którym chcę wspomnieć to próbki pracy. W przypadku niektórych stanowisk istotne jest zobaczyć kandydata „w akcji” jeszcze zanim zaprosimy go do współpracy. Zazwyczaj w takiej sytuacji kandydat otrzymuje zadanie bardzo zbliżone do tego, czym miałby się zajmować na co dzień na danym stanowisku. Może to być wykonanie jakiejś analizy danych, przygotowanie prezentacji na jakiś temat, przeprowadzenie negocjacji handlowych czy zakupowych, itp.

W mojej ocenie powinny to być zadania skrojone konkretnie pod proces rekrutacji, a nie takie, które pracodawca mógłby wykorzystać bez wiedzy kandydata. Taka forma weryfikacji kompetencji jest jedną z moich ulubionych, ponieważ pokazuje bardzo dokładnie, czego potem możemy od takiej osoby oczekiwać. Myślę, że z perspektywy kandydata też jest to wartościowy etap. Zdarzyło mi się kilka razy, że kandydat po otrzymaniu takiego zadania w ramach próbki pracy zrezygnował, mówiąc, że jeśli na tym ma polegać jego praca to jednak nie będzie zainteresowany. Dobrze, że na takim etapie, a nie w trakcie okresu próbnego.

Co dalej?

Na samym spotkaniu nasza rola się nie kończy. Poza tym, że w trakcie robimy notatki, by lepiej pamiętać odpowiedzi kandydatów, często też po rozmowie piszemy krótkie podsumowania. Dzięki temu, jeśli po kilku miesiącach potrzebuję odszukać informacje o przebiegu spotkania, mogę to zrobić w bardzo łatwy sposób. Przydaje się to kiedy np. musimy ponownie otworzyć rekrutację na takie samo stanowisko, a ja chcę sobie przypomnieć czy mieliśmy innych mocnych kandydatów, niż ten finalnie zatrudniony. Oczywiście robimy taki tylko w przypadku kandydatów, którzy wyrazili odpowiednią zgodę na przetwarzanie ich danych osobowych. RODO na pierwszym miejscu 🙂

Oczywiście rolą rekrutera jest także informowanie kandydatów o wynikach procesu rekrutacji oraz składanie ofert pracy wybranym osobom. O tym jednak opowiem więcej w kolejnym tekście 😉

11 listopada 2020 0 comment
3 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Jak wybrać strój na rozmowę kwalifikacyjną?

by asia 4 listopada 2020

Kiedy spotykamy się z rekruterem, pierwsze wrażenie mamy okazję zrobić tylko raz, tylko przez pierwszych kilka sekund. Ważnym elementem tego pierwszego wrażenia jest właśnie strój. Właściwie dobrany będzie wzmacniał nasz wizerunek jako profesjonalistów. W niektórych sytuacjach może jednak wpłynąć negatywnie na ocenę naszej kandydatury.

Na co zwrócić uwagę, czego unikać? Kiedy założyć garnitur/garsonkę, a kiedy można przyjść w trampkach?

Ubranie wysyła wiadomość

Dlaczego strój jest tak ważnym elementem pierwszego wrażenia? Ponieważ w ten sposób wysyłamy sporo informacji o nas samych. Jakimi jesteśmy osobami, na ile poważnie podchodzimy do rekrutacji, czy przykładamy wagę do detali. Daleka jestem od powiedzenia, że strój może podlegać ocenie przez rekrutera, ale na pewno może wspierać nasz pozytywny wizerunek. Może też działać niekorzystnie i powodować, że nasz obraz jako kandydatki będzie niespójny.

Co dokładnie mam na myśli? Na przykład sytuację, w której aplikujemy na stanowisko, gdzie schludność i elegancja mają duże znaczenie (np. Asystentka Członka Zarządu), a na rozmowę przychodzimy w pomiętej koszuli i brudnych butach. Niby nie są to merytoryczne argumenty, ale jednak stanowią pewnego rodzaju rysę na naszym wizerunku i mogą budzić wątpliwości rekrutera.

Dodatkowo strojem pokazujemy też swój szacunek do osób, z którymi się spotykamy. Bo przecież na spotkanie z kimś ważnym zwykle nie idziemy w dresie. No chyba, że mowa o naszych domowych szefach i szefowych, najważniejszych osobach na świecie, które zmuszają nas do chodzenia w dresie, żeby nie pobrudzić ładniejszych ubrań. Ale tak serio, pewne sytuacje, takie jak np. rozmowa kwalifikacyjna, rządzą się swoimi prawami. Skoro nawet niektóre restauracje wymagają od klientów określonego stroju (np. założenia krawata), to chyba pracodawca może oczekiwać, że ubierzemy się elegancko i schludnie.

Trzecia sprawa, to swoim strojem pokazujemy też na ile już na tym etapie pasujemy do firmy. Dla przykładu, jeśli przyjdziemy na rozmowę do instytucji finansowej, gdzie obowiązuje sztywny dress code w dżinsach i t-shircie, pokażemy swój całkowity brak zrozumienia firmy, w której potencjalnie mielibyśmy pracować. I w drugą stronę też to działa – założenie garsonki na spotkanie rekrutacyjne w Software House, gdzie wszyscy noszą dżinsy i adidasy także spowoduje, że zrobimy wrażenie niedopasowanych.

Jak wybrać strój?

Przede wszystkim, weź pod uwagę specyfikę firmy i stanowiska, na które aplikujesz. Warto poczytać trochę o tym, jaki jest standard ubierania się w danej organizacji. Uwaga! Możesz też zapytać o to rekrutera. Wiele razy zdarzało mi się, że kandydaci o to pytali i uważam to za bardzo dobre rozwiązanie. Od kogo uzyskasz trafniejsze informacje, jeśli nie z pierwszej ręki od rekrutera, którego zadaniem będzie ocenić Twoje dopasowanie do firmy? Jeśli więc w Twojej pracy wymagane będzie zakładanie codziennie garnituru/garsonki, to na rozmowę także dobrze byłoby przyjść w takim stroju. Jeżeli jednak idziesz na rozmowę do firmy, która chwali się swoim nieformalnym podejściem, możesz pokusić się o lżejszą wersję stroju, np. sukienka lub koszula z marynarką i normalne spodnie. Może nawet trampki w takim miejscu byłyby czymś zupełnie normalnym!

Zawsze jednak pamiętaj o tym, by Twoje ubranie było czyste i schludne. To może być wyzwanie dla mam małych dzieci – sama doświadczam bycia nieustannie czymś usmarowaną, czego nie znoszę. Dlatego warto przygotować sobie dwie wersje stroju – jeśli w pierwszej dasz się dopaść małemu rozbójnikowi, może druga opcja zostanie oszczędzona 🙂 Nie rekomenduję ekstrawaganckich krojów i kolorów, które mogą odwracać uwagę od merytoryki Twoich wypowiedzi. Zbyt krótka sukienka lub zbyt duży dekolt też mogą przynieść efekt odwrotny od oczekiwanego. Stawiaj na klasykę i stonowane barwy. No chyba, że aplikujesz na stanowisko wymagające kreatywności i niestandardowego podejścia, wtedy ekstrawagancja czy nawet odrobina szaleństwa może przemówić na Twoją korzyść.

A co z rekrutacją zdalną?

No dobrze, a co ze strojem podczas rozmów prowadzonych online? Przede wszystkim powinien on być kompletny! Choć kuszące może się wydawać założenie tylko eleganckiej koszuli, a do tego dresowych spodni, nie rekomenduję tego. Wyobraź sobie, że coś przestaje działać i nagle musisz wstać podczas rozmowy – jak bardzo będzie Ci wtedy głupio i niezręcznie? Lepiej oszczędzić sobie takich wrażeń.

Kiedy spotkanie odbywa się zdalnie, ubranie przestaje być dobrze widoczne, w związku z czym jego znaczenie też spada. Ciężej będzie rozpoznać, czy wyprasowałaś koszulę i jaki dokładnie jest na niej wzór – no chyba, że kamerka w Twoim laptopie ma genialną rozdzielczość. Na pewno nie musisz się też martwić obuwiem – nawet jeśli będziesz w kapciach czy boso, nikt tego nie będzie wiedział. Warto jednak założyć koszulę lub marynarkę, a nie t-shirt. Będzie to sygnał, że poważnie podchodzisz do procesu rekrutacji i traktujesz spotkanie jako coś ważnego oraz, że się do niego przygotowałaś, a nie wpadłaś w biegu ze spaceru z dzieckiem.

Wygoda doda Ci skrzydeł

Zawsze mówię, że rozmowa kwalifikacyjna sama w sobie jest bardzo stresującym doświadczeniem, dlatego warto wybrać strój, w którym będziesz się czuła względnie komfortowo. Dlatego jeśli na co dzień nie chodzisz w szpilkach, nie zakładaj ich na rozmowę, żeby zaimponować rekruterowi. Dużo gorsze od płaskich butów jest widowisko w postaci potknięcia się o własne nogi lub chwiejne stawianie kroków po schodach. Poza tym, do stresu spowodowanego rekrutacją dojdzie jeszcze brak pewności w poruszaniu się, co może być prostą drogą do katastrofy.

Dlatego moim zdaniem najlepiej założyć ubrania i buty, w których się dobrze czujesz. Takie, które dodadzą Ci skrzydeł i energii, a nie będą dodatkowo stresować. Jak za ciasna koszula czy spodnie, w których jest Ci niewygodnie. Nieprzyjemne odczucia płynące z ciała, oprócz powodowania dodatkowego stresu, mogą odciągać Twoją uwagę i rozpraszać Cię podczas rozmowy. A przecież, jak napisałam na początku, ubranie ma pomagać budować odpowiedni wizerunek. Pomyśl o tym, że to jeden ze sposobów, jak dodać sobie odwagi i pewności siebie.

Mam nadzieję, że tym tekstem pomogłam Ci spojrzeć nieco inaczej na kwestię stroju podczas rozmów kwalifikacyjnych. Nie mogę się doczekać, kiedy te dziwne czasy dobiegną końca… Niech stanie się to jak najszybciej, żebyś mogła wykorzystać moje wskazówki w praktyce 🙂

fot. Unsplash

4 listopada 2020 0 comment
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Jak opowiedzieć o przykrych powodach rozstania z poprzednimi pracodawcami?

by asia 27 października 2020

Dzisiaj poruszę temat, który zawsze elektryzuje i pojawia się przy okazji praktycznie wszystkich moich wystąpień. Jak odpowiedzieć na pytanie rekrutera o powody rozstania z poprzednimi pracodawcami, jeśli okoliczności były niezbyt sympatyczne? Jak pogodzić mówienie prawdy z tym, żeby nie wypowiadać się negatywnie o poprzednich firmach? Czy wdawać się w szczegóły, jak bardzo się zagłębiać w ten temat? Na ile szczerości sobie pozwolić?

Pokażę Ci dzisiaj, jak to wygląda z perspektywy rekrutera i dlaczego nie warto stawiać poprzednich pracodawców w złym świetle.

Prawdomówność i trzymanie się faktów

Na początek sprawa niby oczywista, a jednak nie zawsze do końca zdajemy sobie sprawę z tego, jak istotna. Podczas rekrutacji należy bezwzględnie mówić prawdę. Nie powiem, że całą prawdę, bo to czasami byłoby już zbyt wiele do przetrawienia dla rekruterów, ale na pewno tylko prawdę. Także w kontekście powodów rozstania z poprzednimi pracodawcami. Jestem absolutnie przeciwna malowaniu trawy na zielono, bo nie ma co upiększać naszych historii. Nie rekomenduję malowania jej też na czarno i „obsmarowywania” poprzednich firm w oczach potencjalnego pracodawcy. Żadna z tych strategii nie przyniesie Ci dobrych rezultatów, dlatego trzymajmy się jednak prawdy.

No, ale ile tej prawdy powiedzieć, skoro nie musi być od razu cała? Żeby ułatwić Ci ocenę, na których informacjach się skupić, proponuję po prostu trzymać się faktów, a swoje opinie zostawić dla siebie. Jak to interpretować? Na przykład, jeśli pracodawca rozwiązał z Tobą umowę ze względu na program zwolnień grupowych, to rekruterowi przekazałabym właśnie taką informację. Dla siebie zachowałabym na przykład to, że w firmie źle się działo od dłuższego czasu, że nie było już co robić, bo klienci notorycznie rozwiązywali umowy z Twoim pracodawcą. Podobnie, jeśli złożyłaś wypowiedzenie, ponieważ poprzednia firma zalegała z wypłatami wynagrodzenia od 3 miesięcy, także skupiłabym się na tym fakcie. Nie wspominałabym o tym, że nie mogłaś się „doprosić” swojej wypłaty albo że część pieniędzy dostawałaś „pod stołem”, bo firma nie chciała płacić od tego podatku i składek ZUS. Mam nadzieję, że już rozumiesz, o co mi chodzi.

Dlaczego rekomenduję opinie zachowywać dla siebie? Bo każda sytuacja jest inna i w zależności od tego, kto na nią patrzy, może zinterpretować ją zupełnie inaczej. To może także prowadzić do wyciągnięcia fałszywych wniosków. Na przykład określenie „w firmie źle się działo” – dla kogoś może oznaczać np. mobbing czy problemy z wypłacalnością, podczas gdy dla kogoś innego będzie to kiepska atmosfera i brak motywacji współpracowników. Dlatego trzymanie się faktów jest najbezpieczniejsze i chroni Cię nieprzychylną interpretacją rekrutera. Bo, jak już kiedyś pisałam, rekruter też człowiek, co oznacza, że też może odnieść mylne wrażenie, na podstawie opowiedzianej przez Ciebie historii.

Dyplomacja zawsze w cenie

Jedną z najtrudniejszych do przedstawienia rekruterowi przyczyn rozstania z poprzednią firmą jest dla mnie mobbing. Dlaczego? Bo w takim przypadku naprawdę trudno skupić się na faktach i cała historia może zostać zinterpretowana na opak. Poza tym, że doświadczenie mobbingu czy konfliktu z szefem samo w sobie jest czymś bardzo trudnym. Tutaj dochodzi jeszcze kwestia, jak o tym opowiedzieć komuś z zewnątrz. Moim zdaniem trzeba to zrobić w sposób bardzo dyplomatyczny. Wiem, że im świeższe są te trudne doświadczenia, im żywsze emocje z nimi związane, tym ciężej będzie się zdobyć na dyplomację.

Co można zrobić? Na pewno dobrze jest przegadać to, co się wydarzyło w tamtej pracy z kimś jeszcze. Jeśli są to bardzo bolesne wspomnienia, może warto poszukać pomocy psychologicznej. Wszystko po to, by trochę wyciszyć te trudne emocje. Zaopiekowanie się sobą pozwoli nabrać dystansu i poradzić sobie z tym, co się wydarzyło. Dopiero kiedy wspomnienia i emocje nieco zbledną, będzie Ci łatwiej mówić o tym z poziomu faktów. Bo do tego wciąż zmierzam – żebyś nie opowiadała na rozmowie kwalifikacyjnej o tym, co dokładnie przeżyłaś. Żebyś mogła skupić się na tym, jakie fakty przyczyniły się do Twojej decyzji o odejściu z tamtej firmy.

Musisz wiedzieć, że niefortunny dobór słownictwa to Ciebie może postawić w niekorzystnym świetle. Na przykład powiedzenie, że szef był osobą konfliktową i nie mogliście znaleźć wspólnego języka. Takie sformułowanie to dobry przykład opinii, którą nie każdy musi podzielać. Może ona obudzić w rekruterach obawę, że to Ty powodujesz konflikty, bo naturalnym mechanizmem jest, że ludzie z reguły zrzucają winę za trudne sytuacje na innych. Pamiętaj, że osoby rekrutujące Cię do nowej firmy są zewnętrznymi obserwatorami, którzy wyciągną wnioski na podstawie materiału, który im dostarczysz.

Dlatego jeszcze raz to napiszę – spróbuj być jak najbardziej dyplomatyczna. Do jakich faktów możesz się odwołać? Np. do tego, że zakres zadań, na który byłaś umówiona z poprzednim pracodawcą, nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością. Możesz mówić o tym, że atmosfera w zespole nie była najlepsza, że oczekiwania względem Twojej osoby nie były możliwe do osiągnięcia, ale staraj się być konkretna i podawać przykłady. Np. nierealistyczne terminy realizacji zadań, brak pomocy i współpracy między członkami zespołu, brak wsparcia szefa w trudnych sytuacjach między działami, brak czasu na wdrożenie się w nowe zadania, itp.

Z perspektywy rekruterki

Na koniec trochę o tym, jak to wszystko wygląda z mojej perspektywy. Dlaczego rekruterzy nie chcą zatrudniać kandydatów, którzy źle mówią o poprzednich pracodawcach? Dlaczego w ten sposób biorą stronę pracodawców, a nie kandydatów? Przecież oto żywy człowiek, który przed nimi siedzi opowiada swoją historię, czy nie powinno mu się uwierzyć? I przyznać rację, że nikt nie powinien był go tak potraktować?

Z tym zaufaniem do kandydatów to jest ciekawa sprawa. Niestety doświadczenie pokazuje, że kandydaci potrafią opowiadać naprawdę niestworzone historie, byle tylko uzasadnić jakieś swoje decyzje. Z przykrością to piszę, ale bardzo często zdarza się, że opowiadają oni bardzo negatywnie o swoich poprzednich pracodawcach, żeby siebie na tym tle troszkę wybielić. Żeby pokazać „ja byłem dobrym pracownikiem, ale oni mnie nie doceniali”. Zdarza się, że uzasadniają w ten sposób odejście z danej firmy, choć prawdziwym powodem był np. brak realizacji wyznaczonych celów w ostatnich kilku miesiącach. To dlatego my, rekruterzy, jesteśmy trochę nieufni.

Ale jest też inny powód, by negatywne historie o wcześniejszych firmach zachować dla siebie. Pamiętaj, że na podstawie tego, co mówisz podczas spotkania, rekruter wyciąga wnioski nie tylko o Twoich kompetencjach i dopasowaniu do firmy. Analizuje też wtedy, jak prawdopodobnie będziesz się zachowywać, kiedy już dołączysz do zespołu. Czy będziesz zmotywowana do pracy? Czy będziesz się chętnie uczyć, chętnie dzielić wiedzą z innymi? A może, jeśli coś nie przypadnie Ci do gustu, na rozmowach z kolejnymi rekuterami będziesz krytykować tego pracodawcę? Możesz się oburzyć – nie, na pewno nie! Ale jeśli już dziś tak chętnie opowiadasz, co było nie tak w poprzedniej firmie, to co stanie na przeszkodzie, byś i o tej opowiedziała co nieco?

Rekruter to trochę taki strażnik, dbający o to, by do pracodawcy dołączali nie tylko najbardziej kompetentni spośród kandydatów. Ważne jest by były to także osoby, które pomogą kreować dobry wizerunek firmy na zewnątrz. Stawianie jej w niekorzystnym świetle działa w zupełnie przeciwnym kierunku.

Jestem tu dla Ciebie

Mam nadzieję, że tym tekstem trochę Ci pomogłam i rozjaśniłam podejście rekruterów do tematu. Zdaję sobie sprawę, że kiedy na koncie mamy bardzo przykre doświadczenia, ciężko jest się zdobyć na dyplomację i trzymanie się faktów. Czasami niezbędne jest omówienie tego z kimś z zewnątrz.

Dlatego jeśli akurat jesteś przed rozmową kwalifikacyjną i przeraża Cię rozmowa na temat powodów rozstań z poprzednimi firmami, chętnie Ci pomogę. Napisz do mnie maila na asia@mamazhru.pl, a ja sprawię, że przygotowanie pójdzie Ci jak z płatka 🙂

Jeżeli znasz kogoś, komu ten tekst może pomóc, nie wahaj się go udostępnić!

fot. Unsplash

27 października 2020 1 comment
2 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Rekrutacja online – czy różni się od tej w biurze pracodawcy?

by asia 21 października 2020

W czasach przed pandemią rekrutacje online należały raczej do rzadkości. Były stosowane zwykle, gdy kandydat mieszkał czy przebywał daleko od biura firmy i dotarcie na rozmowę twarzą w twarz stanowiłoby dla niego jakąś niedogodność. Wiele rekrutacji zagranicznych przeprowadziłam w taki sposób – korzystając z różnych narzędzi do komunikacji online, żeby móc także zobaczyć kandydata_kę, a nie tylko posłuchać, jak podczas rozmowy telefonicznej.

Aktualnie od ponad pół roku rekrutacje online zdominowały pracę rekruterów. Nawet portale takie jak pracuj.pl udostępniają informację, czy proces jest prowadzony zdalnie, a dodatkowo umożliwiają wyszukiwanie tylko takich ofert pracy. Patrząc na to, że koronawirus nie odpuszcza, a raczej nabiera rozpędu, prędko nie wrócimy do dawnego sposobu prowadzenia rekrutacji. A szkoda.

Dzisiaj o tym, czym jaka jest podstawowa różnica między tymi sposobami selekcji kandydatów do pracy.

Twarzą w twarz

Prowadzenie spotkań z kandydatami zawsze było moją ulubioną częścią pracy na stanowisku rekruterskim. Niewątpliwą zaletą tego rodzaju rozmów kwalifikacyjnych jest możliwość uzyskania pełniejszego obrazu kandydata. Bo zwykle odbieram taką osobę z recepcji, rozmawiamy chwilę w windzie czy w drodze do salki rekrutacyjnej. Wtedy jest jeszcze swobodnie. Mogę dowiedzieć się jak minęła droga do biura, czy ciężko było trafić, czy sama lokalizacja i biuro podobają się kandydatowi. To niby takie nic nie znaczące rzeczy, ale już pozwalają złapać kontakt. Dzięki temu podczas spotkania łatwiej się takiej osobie odprężyć i spokojniej się rozmawia.

Ogromnym autem jest to, że poznajemy się osobiście. Możemy rozmawiać bez żadnych zakłóceń, bez pośrednictwa urządzeń, które czasami zawodzą. Łatwiej jest też obserwować mimikę, drobne gesty czy reakcje na zadawane przeze mnie pytania. Nawet ton głosu bywa czasem zniekształcony przez mikrofony i aplikacje do komunikacji.

O wyższości rozmów twarzą w twarz chyba nie muszę nikogo przekonywać. Czy są zatem jakieś atuty rekrutacji prowadzonych online? Jak traktują je rekruterzy?

Korzyści dla kandydatów

Wielkim plusem dla kandydatów jest bez wątpienia oszczędność czasu. Nie trzeba planować i ogarniać sobie dojazdu czy miejsca parkingowego, a to już kilka stresorów mniej. Fakt, że taka rozmowa może odbyć się w Twojej kuchni czy salonie, moim zdaniem wiele ułatwia. Zwłaszcza, gdy musisz zapewnić opiekę swojemu potomstwu na czas rozmowy – wiadomo, że na krócej łatwiej znaleźć zastępcę.

Drugi duży plus to wygoda. Choć absolutnie nie zachęcam do tego, by taką rozmowę prowadzić w dresie, zawsze jednak możesz mieć swoje puchate kapcie. Możesz też usadowić się na wygodnym fotelu czy kanapie, możesz przygotować sobie do tego ulubioną herbatę lub kawę. Tak – podczas rozmowy kwalifikacyjnej można coś pić! Dla mnie naturalnym jest, że proponuję kandydatom coś do picia, kiedy spotykamy się w biurze. Bo przecież, kiedy dużo się mówi, z reguły zasycha nam w gardle. Nic nie stoi na przeszkodzie, by połączyć przyjemne z pożytecznym i napić się wtedy ciepłej herbaty/kawy.

Moim zdaniem taka rozmowa online jest przez to wszystko mniej stresująca. Dużo niewiadomych, związanych w wyprawą do nieznanego miejsca nam odpada. Jest mniejsza presja czasu, mniejsze ryzyko spóźnienia. Kontakt za pomocą narzędzi online wydaje mi się także mniej wymagający i dla osób, które kiepsko czują się w tzw. small talkach, taka wersja może być łatwiejsza do zniesienia. Bo zwyczajnie takich pogaduszek jest sporo mniej.

O czym pamiętać

Żeby nie było tak różowo, chcę Ci zwrócić uwagę na kilka ważnych elementów, o które musisz zadbać, gdy bierzesz udział w rekrutacji online. Bez nich łatwo o porażkę w takim procesie, a odpowiedzialność spoczywa w pełni na Tobie.

Po pierwsze, zadbaj o spokojne i ciche miejsce, w którym nie będzie słychać pozostałych domowników i w którym nie będą Ci przeszkadzać. Choć na filmikach z YouTube dzieci przeszkadzające rodzicom w trakcie telekonferencji są bardzo zabawne, w rzeczywistości pojawienie się jakiejkolwiek osoby trzeciej bardzo wybija z rytmu wszystkich uczestników spotkania. Dodatkowo myślę, że to mocno stresujące dla kandydata_ki i ciężko potem odzyskać flow.

Druga sprawa to narzędzia. Koniecznie przetestuj aplikację, jakiej będziecie używać do komunikacji. Sprawdź, czy nie trzeba jej wcześniej zainstalować, utworzyć konta, itp. Jeśli zaczniesz to robić przez samym spotkaniem, ryzykujesz spóźnienie i problemy techniczne. Zadbaj także o słuchawki z mikrofonem. Dzięki temu zarówno Ty, jak i osoby rekrutujące będziecie mogli lepiej się słyszeć, a to ma ogromne znaczenie podczas spotkania. Przetestuj je razem z kamerką, żeby mieć pewność, że działają.

Jeśli już jestem przy kamerce – sprawdź, jak dużą część pomieszczenia obejmuje właśnie kamera. Dzięki temu będziesz mogła ocenić, czy w tle nie znajdują się jakieś rozpraszacze czy nieposkładane pranie 😉 Warto ustawić się w takim miejscu, by ściana za Tobą była jak najbardziej neutralna. I wcale nie musi to być biblioteczka z setkami mądrych książek.

Jeżeli planujesz korzystać z laptopa czy komputera stacjonarnego, dobrą opcją jest podłączenie się do sieci kablem, a nie poprzez wi-fi. Poprawia to jakość przesyłanego obrazu i dźwięku oraz zmniejsza ryzyko zakłóceń na łączach. Pamiętaj, że rekruterzy mają ograniczoną ilość czasu na rozmowę z Tobą. To oznacza, że przerwy w połączeniu działają na Twoją niekorzyść – zabierają Ci cenne minuty, kiedy mogłabyś opowiadać o swoich sukcesach i atutach.

Część wspólna

Niezależnie od tego, jak prowadzony jest proces rekrutacji, celem zawsze jest to samo: wybrać najlepszą osobę do pracy na danym stanowisku. To oznacza, że tak samo, jak do rekrutacji, która odbywa się w siedzibie firmy należy się solidnie przygotować od strony merytorycznej. Choć szczerze mówiąc, ze względu na ograniczoną ilość informacji, jaką rekruter jest w stanie zebrać podczas rozmowy online, pokusiłabym się o stwierdzenie, że trzeba być do niej jeszcze lepiej przygotowaną.

Absolutnym minimum jest dokładne przeczytanie zakresu obowiązków na stanowisku, o które się ubiegasz i zapoznanie się z profilem działania firmy, do której aplikujesz. Dobrze też przypomnieć sobie swoje wcześniejsze zakresy obowiązków oraz daty, kiedy współpracowałaś z danym pracodawcą. Na każdej konsultacji, kiedy przygotowuję klientów do rozmów kwalifikacyjnych powtarzam też, żeby przemyśleć sobie odpowiedź na pytanie „Co sprawia, że jesteś dobrą kandydatką na to stanowisko?”. Taka świadomość pozwoli Ci lepiej zaprezentować się podczas spotkania.

Okiem rekruterki

Z perspektywy rekruterki muszę przyznać, że prowadzenie rozmów tylko w wersji online to wbrew pozorom dużo mniej komfortowy sposób pracy. Dlaczego? Bo odbiera nam możliwość bliższego poznania kandydata_ki. To oczywiście wiąże się z większym ryzykiem podjęcia nietrafionych decyzji – bo po prostu mniej dowiadujemy się o rekrutowanej osobie.

Niemniej jednak warto podkreślić, że choć zmienia się sposób prowadzenia rozmowy, sam proces nie ulega zbytnio zmianie. Nadal w spotkania angażowani są menedżerowie, nadal możemy zastosować testy czy innego rodzaju próbki pracy, nadal obowiązkowo wracamy z informacją o podjętej decyzji.

Jest pewien plus rozmów zdalnych, o którym wspomniałam wcześniej – spora część odpowiedzialności za kwestie organizacyjne spoczywa na kandydacie. To znaczy, że my, rekruterzy nie musimy przejmować się wielkością salki konferencyjnej ani tym, że ktoś przed nami jej po sobie nie posprzątał. Nie trzeba martwić się, że kandydat_ka utknie w korku i cały misternie zaplanowany kalendarz spotkań się posypie. To są naprawdę drobiazgi i ja szczerze wolałabym się nimi zająć, żeby móc prowadzić rozmowy kwalifikacyjne twarzą w twarz.

Pozostaje jednak jeden element, który nie podlega żadnej dyskusji – BEZPIECZEŃSTWO. W obecnej sytuacji, gdzie wszyscy próbujemy działać na tyle normalnie, na ile tylko to możliwe, bezpieczeństwo jest czymś na wagę złota. I jeśli zmiana sposobu działania jest ceną za to, by móc pracować i dalej realizować się zawodowo, to nie jest to wysoka cena. Myślę, że większość rekruterów się ze mną w tym punkcie zgodzi.

21 października 2020 0 comment
4 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwójRozmowa kwalifikacyjna

Od czego zależy Twój sukces w rekrutacji?

by asia 23 września 2020

Nie wiem, ile razy słyszałam teksty typu „chyba jestem beznadziejna, bo żadna firma nie odpowiedziała na moje CV” albo „musiałam wypaść koszmarnie podczas tamtej rozmowy kwalifikacyjnej, skoro nie zaoferowali mi pracy”. To dwa częste, ale nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością, poglądy, dlaczego nie zdobyliśmy danej pracy. Jako że mocno podkopują one naszą pewność siebie oraz poczucie własnej wartości, postanowiłam się z nimi dzisiaj rozprawić. Mam nadzieję, że raz na zawsze! Bo im dłużej zajmuję się rekrutacją, tym wyraźniej widzę, jak niewielka jest świadomość tego procesu wśród kandydatów i kandydatek. Jak na tym zdjęciu powyżej – wszyscy widzą jakiś zarys, ale szczegóły rozmywają się we mgle. Dlatego myślę, że wielką wartością będzie moje rozprawianie się z takimi mitami.

Jeśli jesteś na etapie poszukiwania pracy i martwisz się, że „nikt Cię nie chce”, ten tekst jest dla Ciebie. Dowiesz się od czego zależy sukces w procesie rekrutacji i dlaczego nie wszystko jest w Twoich rękach.

Pseudo doradcom powiedz nie!

Tak jak nie cierpię mówców motywacyjnych, którzy reklamują się jako coache (ciągle się zbieram, żeby o tym napisać), tak wysypki dostaję na samą myśl o doradcach kariery, którzy nigdy sami nie zajmowali się rekrutacją. Niestety takie osoby często budują w swoich klientach fałszywe poczucie, że mają 100% kontroli i wpływu na to, co się dzieje w trakcie rekrutacji. Prawda jest inna, ale jak można byłoby sprzedawać swoje usługi doradcze, mówiąc, że mogę pomóc „tylko” zwiększyć Twoje szanse, ale nie mogę zagwarantować sukcesu? Jeśli ktoś podczas konsultacji kariery powie Ci, że zna jedyną, najlepszą drogę do zdobycia przez Ciebie wymarzonej pracy, uciekaj, gdzie pieprz rośnie.

Moim zdaniem, trzeba wreszcie rozprawić się z mitem, że wszystko jest w Twoich rękach. Z jednej strony możesz odebrać to jako coś optymistycznego – bo w końcu brak odpowiedzi od pracodawców nie będzie świadczył źle o Tobie i Twoim CV. Ciemna strona jest jednak taka, że tym samym musisz się pogodzić z faktem, że bez odrobiny szczęścia, Twój wysiłek może nie przynieść efektów. To też sprawia, że proces szukania pracy trwa zwykle dłużej, niż mogłabyś to sobie zakładać na początku.

To, co zrobisz ma znaczenie

Oczywiście Twoje CV i to, co powiesz podczas rekrutacji mają ogromne znaczenie, nie zrozum mnie źle. Dobrze napisany życiorys zwiększa szanse otrzymania zaproszenia na rozmowę. Twoje zachowanie, odpowiedzi na pytania oraz Twoje własne pytania zadawane podczas spotkania rekrutacyjnego są bardzo istotne. I to jest super wiadomość, bo na te czynniki masz wpływ.

To, w jakim stopniu dopracujesz i dopasujesz swój życiorys do oferty pracy, na którą chcesz aplikować, przełoży się później na ocenę Twojej kandydatury przez rekrutera. W tym momencie zapada pierwsza ważna decyzja – przesłać CV menedżerowi czy nie? I uwierz mi, były sytuacje, kiedy treść życiorysu bardzo pasowała do poszukiwanego przez nas profilu, ale sposób jej prezentacji (chaos, niechronologiczne zapisy, błędy ortograficzne, itp.) powodował, że nie przekazywałam takiego CV dalej. Ale kiedy nawet czasami zdecydowałam się je przekazać, menedżer nie chciał takiego kandydata poznać osobiście. Dlaczego, skoro twarde kompetencje się zgadzały? No właśnie, ale musisz pamiętać, że nie tylko one decydują.

Jeśli CV, które powinno być Twoją najbardziej na świecie dopieszczoną wizytówką, jest napisane niedbale, to jak będą wyglądały przygotowywane przez Ciebie materiały, dokumenty firmowe, maile? Skoro nie dbasz o swój wizerunek w oczach potencjalnych pracodawców, to czy będziesz dbała o wizerunek naszej firmy w oczach jej klientów? To wszystką są wątpliwości, jakie mogą pojawić się w głowie rekrutera. Dlatego to, co napiszesz w CV ma znaczenie.

Podobnie jak to, co powiesz podczas rozmowy kwalifikacyjnej – jak zaprezentujesz swoje kompetencje, jak będziesz opowiadać o swoich doświadczeniach, jaką relację zbudujesz z osobami rekrutującymi. Dlatego przygotowanie się do takiego spotkania jest na wagę złota. Konsultacja z kimś, kto rekrutował na podobne stanowisko albo pracował w tej firmie/tym zespole i może podpowiedzieć, jakich pytań się spodziewać, będą bezcenne. To chyba oczywiste. Ale nawet świetne przygotowanie nie da Ci gwarancji sukcesu.

Na co nie masz wpływu

Jakie zatem czynniki, będące poza Twoim zasięgiem, wpływają na to, czy otrzymasz zaproszenie na spotkanie? A potem ofertę pracy? Czego nie jesteś w stanie przewidzieć, o co zadbać?

Po pierwsze, wiele zależy od tego, jaką masz konkurencję. Mam tutaj na myśli innych kandydatów, którzy odpowiedzieli na to samo ogłoszenie. Jeśli ich CV są lepiej dopasowane, mają wyższe / bardziej adekwatne kwalifikacje, mogą zostać zaproszeni na spotkanie zamiast Ciebie. Pamiętaj, że rekruterzy i menedżerowie mogą spotkać się z ograniczoną liczbą osób, zwykle jest to 8-10 osób na jedno stanowisko. Od Twojej konkurencji zależy też częściowo, czy to właśnie Ty dostaniesz finalną ofertę pracy. Dlatego tak ważne jest, aby dobrze przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej i zrobić na niej możliwie najlepsze wrażenie.

Druga kwestia, na którą nie masz żadnego wpływu, to budżet pracodawcy. Każda firma zakłada określony poziom wynagrodzenia, jaki gotowa jest zapłacić za pracę w danej roli. Dlatego, jeśli Twoje oczekiwania finansowe znacznie przekraczają tę planowaną kwotę, możesz nie doczekać się nawet zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną. Czy to oznacza, że musisz zaniżyć swoje oczekiwania? Albo skłamać na ich temat w formularzu aplikacyjnym? Na pewno odradzam kłamstwo.

Po pierwsze zrób rozeznanie, jak wyglądają wynagrodzenia w tej branży, na podobnych stanowiskach. Jeśli Twoje oczekiwania nie mieszczą się w widełkach, powinnaś rozważyć ich obniżenie lub zmianę profilu stanowiska na taki, gdzie można otrzymać wyższą pensję. Możesz także poszukać innych firm – może większych, międzynarodowych, które będą miały prawdopodobnie większy budżet.

Jeśli jednak podczas tego rozeznania okazało się, że Twoje oczekiwania nie są wcale wygórowane, musisz po prostu kontynuować szukanie i nie poddawać się. Absolutnie nie rekomenduję drastycznego obniżania oczekiwań „byle dostać jakąś pracę”. Jeżeli zastanawiasz się dlaczego to jest zła strategia, to mam dla Ciebie inne pytanie. Jak długo będziesz gotowa pracować za stawkę poniżej Twoich potrzeb? Ile wytrzymasz, zanim frustracja zje Cię od środka? To normalne, że chcemy być godziwie wynagradzani za swoją pracę i posiadane kompetencje. To normalne też, że każdy z nas ma jakieś zobowiązania i rachunki do opłacenia, które znacząco determinują to, ile potrzebujemy zarabiać. Na dłuższą metę, taka praca nie będzie Ci dawała satysfakcji, nie ma co się oszukiwać.

Uwierz w siebie!

Wiem, że w procesie poszukiwania czy prób zmiany pracy bardzo łatwo się zniechęcić. Bardzo łatwo też dopatrywać się w sobie przyczyn, dlaczego nie dostajemy tylu ofert i tak atrakcyjnych, jak byśmy chciały. Zwłaszcza, jeśli dzieje się to po przerwie macierzyńskiej/wychowawczej, która na jakiś czas wyłączyła nas z aktywności zawodowej. Taka przerwa, przytłoczenie domowymi obowiązkami i porównywanie się z innymi mogą sprawić, że nasze poczucie własnej wartości będzie jeszcze niższe, a co za tym idzie, nasza pewność siebie podczas rekrutacji spadnie niemalże do zera.

Dlatego postanowiłam Ci pokazać, że wynik procesu rekrutacji i ilość otrzymanych zaproszeń na spotkania czy ofert pracy, nie są w 100% zależne od Ciebie, od Twoich kwalifikacji czy umiejętności. Chcę, żebyś zdała sobie sprawę z tego, że rekruter, który nie odpowie na Twoje CV nie mówi Ci w ten sposób, że się do niczego nie nadajesz. To nie jest rekruterska złośliwość, a powody braku zaproszenia nie muszą wcale leżeć po Twojej stronie.

Mam wielką nadzieję, że rozwiałam trochę tej mgły. Że teraz będzie Ci łatwiej uwierzyć w siebie i nie poddawać się w procesie szukania nowej pracy. Ja wiem, że to często trwa dłużej niż chcieliby wszyscy zainteresowani, ale warto powalczyć to taką pracę, w której będziesz się czuła spełniona. Prawda? A zatem, do dzieła! 🙂

fot. Unsplash

23 września 2020 0 comment
1 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwójRozmowa kwalifikacyjna

Jak rozmawiać o pieniądzach podczas rekrutacji?

by asia 9 września 2020

Nie wiem, jak u Ciebie, ale w moim domu pieniądze były jednym z tematów, o których się nie rozmawiało. Bardzo długo żyłam w przekonaniu, że tak to już jest i przeżyłam niezły szok, kiedy musiałam podać swoje oczekiwania finansowe na pierwszej w życiu poważnej rozmowie kwalifikacyjnej. Czułam coś pomiędzy zawstydzeniem i zażenowaniem, kompletnie nie potrafiłam podejść do tego na chłodno.

Sporo czasu zajęło mi wypracowanie zdrowego (moim zdaniem) podejścia do pieniędzy i nauczenie się, że to temat, jak każdy inny. Jeśli Ty też czujesz się niezręcznie na samą myśl o nieuniknionym pytaniu rekruterów o oczekiwane wynagrodzenie, ten tekst jest dla Ciebie. Dowiesz się, jak można inaczej spojrzeć na tę kwestię oraz jak się przygotować do takiej rozmowy.

Inne spojrzenie na rekrutację

Wspomniana pierwsza rozmowa kwalifikacyjna dotyczyła stażu w jednym z nieistniejących już banków. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak bardzo byłam podekscytowana, ale i niepewna swoich kompetencji. O rekrutacjach wiedziałam wtedy tyle, ile nauczyłam się podczas praktyk studenckich, a więc niezbyt wiele w porównaniu do tego, ile wiem dziś. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że padnie pytanie o oczekiwania finansowe i tego bałam się najbardziej. Straszliwie chciałam się dostać na ten staż, więc stres, że odrzucą mnie, gdy powiem zbyt wysoką kwotę, był ogromny. Dlatego podałam stawkę bardzo, bardzo niską – z tego, co pamiętam niewiele wyższą niż ówczesna najniższa krajowa. Sama kwota to nic, gorszy był chyba mój przepraszający ton głosu, kiedy ją podawałam.

Dlaczego dziś o tym myślę? Bo pamiętam swoje zawstydzenie, pamiętam jak bardzo martwiłam się czy ktokolwiek mnie „zechce” zatrudnić. W swoich oczach byłam po prostu dziewczyną z małego miasta, która nie miała doświadczenia ani zielonego pojęcia o szkoleniach czy bankowości.Z perspektywy rekrutera byłam zapewne dobrą kandydatką – magister psychologii z wyróżnieniem, po różnorodnych praktykach studenckich, zaangażowana, pogodna i pracowita. Ja jednak zupełnie nie umiałam wyjść poza swoje buty.

Wiedząc to wszystko, co dzisiaj wiem, chcę Ci powiedzieć, że nie musisz się wstydzić. Rozmowa kwalifikacyjna to pewnego rodzaju rozmowa handlowa, a umowa o pracę to coś jakby kontrakt na sprzedaż usług. Ty masz do zaoferowania pewne kompetencje i kwalifikacje, będziesz odpowiedzialna za realizację określonych zadań. Firma potrzebuje Twojej pracy i chce za nią zapłacić. Jeśli dogadacie się co do ceny (wynagrodzenia), umowa dojdzie do skutku. Jak każdy kontrakt. Czy kiedy rozmawiasz z hydraulikiem czy mechanikiem o szacowanym koszcie naprawy myślisz, że oni wstydzą się swoich stawek? Przepraszają, że chcą tyle a tyle za wykonaną usługę czy godzinę pracy? Ja jeszcze takiego fachowca nie spotkałam.

To, co Ci dziś proponuję to spojrzenie na pracodawców, jak na klientów, którzy chcą kupić Twoje usługi. To pomoże Ci odrzeć ich z otoczki wielkich i wszechwładnych, którzy mogą „dać Ci tę pracę” lub nie. Kiedy wydaje nam się, że ten ktoś po drugiej stronie stołu jest od nas lepszy, mądrzejszy czy ma nad nami władzę, trudno jest podejść do kwestii wynagrodzenia z dystansem. Włączają się nasze kompleksy, niepewności, a co za tym idzie dużo emocji. A przecież, jak ciągle powtarzam, rozmowa handlowa to rozmowa partnerska – Ty masz coś, czego oni potrzebują. Musicie tylko ustalić, czy budżet, którym dysponują jest zbieżny z Twoimi oczekiwaniami.

Jak zmienić podejście?

Nie łudzę się, że mój tekst w jeden dzień odmieni Twoje podejście do tematu. Wiem, że ten wizerunek pracodawcy jako kogoś ważniejszego od Ciebie i zawstydzenie, jakie wywołują rozmowy o pieniądzach są w nas głęboko zakorzenione. Ale to nie znaczy, że nic nie można z tym zrobić.

Po pierwsze warto spojrzeć na to pragmatycznie. Czy pracujesz tylko dla przyjemności? Czy jednak w ten sposób uzyskujesz środki finansowe niezbędne do utrzymania siebie i rodziny? Jeśli to drugie – nic dziwnego, że musisz zarabiać określoną kwotę. Każdy dorosły człowiek ma jakieś zobowiązania, rachunki do opłacenia, bliskich do utrzymania, marzenia do spełnienia.

Druga sprawa, to pracodawcy (a zwłaszcza rekruterzy!) są bardzo świadomi tego, że oczekiwania finansowe mogą się kształtować na różnym poziomie. Każdy, kto kiedyś rekrutował wie, że znalezienie dobrze dopasowanego kandydata, którego oczekiwania zmieszczą się w budżecie, jest wyzwaniem. Jak świat światem, firmy wolą płacić mniej niż więcej za wykonywaną pracę. Ty przecież też wolisz zapłacić mniej niż więcej za naprawę auta czy cieknącego kranu, prawda? No chyba, że naprawa jest skomplikowana, a fachowiec najlepszy w mieście i daje super gwarancję. Podobnie jest w firmach – pracodawca w swoim budżecie zakłada ile będzie w stanie zapłacić za poszczególne usługi, w zależności od tego, jak dana usługa jest dla niego ważna.

Trzecia sprawa, w większości przypadków to, jaką kwotę podasz podczas rozmowy nie będzie dyskwalifikujące, jeśli jesteś dobrze dopasowaną kandydatką. (Inna kwestia, że zaznaczenie w formularzu aplikacyjnym oczekiwań znacznie wyższych niż przewidziane w budżecie stanowiska może odebrać Ci szansę uzyskania zaproszenia na spotkanie. Pisałam o tym tutaj.) Jeśli podczas rozmowy kandydat poda kwotę niższą niż w budżecie, to nic się nie dzieje. Jeśli wyższą, ja zwykle mówię, że takie wynagrodzenie przekracza nasz budżet i będzie nieosiągalne. Polityka wynagrodzeń większości firm zabrania ujawniania widełek na danym stanowisku, więc pytam tylko czy kandydat jest skłonny do obniżenia swoich oczekiwań, a jeśli tak to do jakiej kwoty.

Jak mówić o pieniądzach na spotkaniu?

Na koniec powiem Ci, na co zwrócić uwagę podczas spotkania. Przede wszystkim nie owijaj w bawełnę i jeśli rekruter pyta o Twoje oczekiwania, podaj konkretną kwotę lub przedział. Jeżeli zdecydujesz się na przedział – niech on nie będzie zbyt szeroki, myślę, że 500-1000 zł maksymalnie. Niezależnie od wybranej opcji, niech podawane przez Ciebie kwoty (także ta dolna granica z widełek) będą takie, za które naprawdę zdecydowałabyś się podjąć tę pracę. Wiele razy spotkałam się z tym, że kiedy wracałam do kandydata z propozycją zatrudnienia na oczekiwanych warunkach (lub z wynagrodzeniem z dolnej granicy widełek), a kandydat mówił, że liczył na wyższą ofertę. Aby uniknąć takich niezręcznych rozmów i ryzyka otrzymania niezadowalającej propozycji, zadbaj o to, by podawane przez Ciebie kwoty były zgodne z Twoimi prawdziwymi oczekiwaniami.

Nie musisz się przy tym krygować, robić kilkuminutowego wstępu, w którym podsumujesz swoje dokonania zawodowe lub używać przepraszającego tonu głosu. Mów spokojnie, konkretnie i staraj się być pewna siebie. Skoro uważasz, że powinnaś zarabiać określoną kwotę, musisz przekonać też do tego swoich rozmówców. Nie sposób tego zrobić przepraszającym tonem głosu.

Wskazówka na koniec

Chcę Ci powiedzieć dziś jeszcze jedną rzecz. Zanim zgodzisz się na negocjacje z pracodawcą, zadaj sobie pytanie czy na pewno chcesz wykonywać tę konkretną pracę za podane wynagrodzenie. Czy będziesz z niego nadal zadowolona po kilku miesiącach? Pamiętaj, że nie chodzi o to, by zahaczyć się gdzieś na chwilę – to spore koszty dla pracodawcy (wdrożenie Cię w zdania, szkolenie, itd.), ale także dla Ciebie – dalsze szukanie pracy, chodzenie na rozmowy, już pracując to trudne logistycznie i obciążające emocjonalnie zajęcie. Może lepiej poczekać i poszukać chwilę dłużej? Oczywiście decyzja należy do Ciebie.

Na koniec dodam jeszcze nieśmiertelne – nie zrażaj się! Naprawdę nie możesz się poddać po pierwszej próbie. Wiem, że rozmawianie o pieniądzach nie stanie się łatwe, lekkie i przyjemne z dnia na dzień, bo jak wszystko wymaga praktyki 🙂
Powodzenia!

fot. Unsplash

9 września 2020 0 comment
2 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Rozmowa kwalifikacyjna – 5 wskazówek dla mam

by asia 17 czerwca 2020

Spotykam się często z obawami ze strony kobiet, że jako mamy będą inaczej (w domyśle zawsze chodzi niestety o to, że gorzej) traktowane przez pracodawców podczas spotkania. Że przedstawiciele firmy będą patrzeć na nie przez pryzmat czasu spędzonego na macierzyńskim i prawdopodobnych zwolnień lekarskich, że ich kwalifikacje zejdą na dalszy plan, jak tylko „wyda się”, że mają dziecko/dzieci.

Z jednej strony trochę mnie to zaskakuje. Ja jako rekruterka, nie patrzyłam nigdy na kandydatki przez ten pryzmat. Niemniej jednak, zdarzało się, że musiałam przekonywać menedżera, żeby skupić się na dopasowaniu kompetencyjnym, a nie sytuacji rodzinnej. Znam też niestety historie kobiet, które trafiły na dyskryminujących rekruterów. Albo takich, którzy oczekiwali zapewnienia, że mamy nie będą korzystać ze zwolnień lekarskich na dziecko lub nie zajdą w kolejną ciążę.

Na co zatem uważać, żeby nie podkopywać swoich szans na nową pracę? Czy w ogóle należy mówić, że mamy rodzinę i jest ona dla nas ważna? Jak zaprezentować swoje kompetencje? Mam dla Ciebie kilka wskazówek.

Nie popadaj w skrajności

Wśród kandydatek-mam widzę często dwie skrajne postawy. Z jednej strony są kobiety, które przyjmują postawę przepraszającą i próbują na różne sposoby przekonać pracodawcę, że rola mamy nie będzie kolidować z ich pracą. Pełne pokory, umniejszają wręcz swoje kompetencje, byle tylko zostać zatrudnioną. Na drugim biegunie znajdują się mamy, które bardzo akcentują, że każdy wybór zawodowy będą podporządkowywać macierzyństwu. Czasami ocierają się wręcz o arogancję, kiedy podczas rozmowy o godzinach pracy stawiają twarde ultimatum, że przedszkole jest czynne do 17 i one nie zostaną nawet minuty dłużej w biurze, choćby się firma miała zawalić. Żadne z tych podejść nie jest dobre.

Powiem Ci coś szokującego. To, że jesteś mamą i Twój świat kręci się wokół rodziny, to Twoja prywatna sprawa. Nie jesteś z tego powodu gorszą kandydatką. Nie masz obowiązku mówić o tym podczas spotkania z pracodawcą. Co więcej, nie musisz przepraszać i zapewniać, że mimo wszystko będziesz się bardzo starać, aby spełnić oczekiwania firmy. Ale także nie lekceważ pracodawcy, pokazując mu, że praca stanowi tylko dodatek do Twojego życia.

Najlepszą strategią jest wyważyć to, co chcemy powiedzieć podczas rekrutacji. W większości przypadków macierzyństwo nie wpływa na to, jakimi jesteśmy pracownikami. To nasze kompetencje, nasze umiejętności i cechy charakteru powinny decydować, czy zostaniemy zatrudnione. Więcej o tym, co podlega ocenie w czasie spotkania przeczytasz TUTAJ. Czasem jednak potrzebujemy dopasować godziny pracy do godzin otwarcia placówki albo ogólnie mówiąc harmonogramu życia naszej rodziny. Nie ma w tym nic złego i oczywiście warto poruszyć ten temat już podczas spotkania, żeby dowiedzieć się, czy to w ogóle będzie możliwe. Zadbaj jednak o to, by nie były to jedyne pytania, jakie będziesz miała do rekrutera. W ten sposób pozostawisz po sobie wrażenie osoby zainteresowanej pracą, a nie tylko odhaczaniem kolejnych godzin w biurze.

Skup się na swoich kompetencjach

Dostrzegam często pokusę wśród kandydatek, które zakochały się w roli mamy, żeby podkreślać, jak bardzo rozwinęły się dzięki macierzyństwu. Kwestie logistyczne i organizacyjne mają w małym palcu, bo spakowanie rodziny z dzieckiem na wakacje, to dopiero jest wyzwanie. Umiejętności przekonywania rosną z każdym posiłkiem, kiedy trzeba namówić małego niejadka do kilku łyżek obiadu. I żeby nie było, ja sobie doskonale zdaję sprawę, jak ważne są te umiejętności w życiu każdej mamy.

Choć jestem zdania, że macierzyństwo nas rozwija i hartuje, nie jestem zwolenniczką opowiadania o tym podczas rozmów kwalifikacyjnych. Dlaczego? Ponieważ to, co się sprawdza w domu, niekoniecznie musi się sprawdzić w firmie. Często się nawet nie sprawdza. Poza tym należy pamiętać, że jesteśmy na spotkaniu biznesowym i chcemy pokazać swoją profesjonalną stronę. Jeszcze inna kwestia dotyczy tego, że wśród rekruterów czy menedżerów mogą znaleźć się osoby, które nie mają / nie chcą / nie mogą mieć dzieci. Włączanie wątków prywatnych w takiej sytuacji może zadziałać na naszą niekorzyść. Bardzo mocno rekomenduję, żeby jednak trzymać się tematu spotkania i opowiadać raczej o kwestiach merytorycznych.

Zwróć uwagę na to, by dobrze przygotować się do takiej rozmowy. Zwłaszcza, jeśli to jedna z pierwszych rekrutacji po urlopie macierzyńskim. Kluczowe może okazać się przypomnienie sobie, czym dokładnie zajmowałaś się w poszczególnych miejscach pracy. Skoncentruj się na tym, jakie posiadasz kompetencje, by osiągać sukcesy na stanowisku, na które aplikujesz. Przeczytaj uważnie opis stanowiska i przygotuj sobie odpowiedź na pytanie: dlaczego jesteś dobrą kandydatką? Które z posiadanych przez Ciebie umiejętności, które doświadczenia zawodowe mogą się okazać cenne dla tego pracodawcy? Poradnik i rozpisane poszczególne kroki jak się przygotować znajdziesz TUTAJ.

Chwal się sukcesami zawodowymi

Z doświadczenia wiem, jak trudno mówi się o swoich osiągnięciach. Co więcej, kiedy mamy przerwę w pracy zawodowej i trzeba opowiedzieć o tym, jakie odnosiłyśmy sukcesy, często trudno przypomnieć sobie coś spektakularnego. W takich sytuacjach kobiety sięgają więc po to, co jest najbliżej ich serca i zaczynają opowiadać o rodzinie.

Uwierz mi, że nawet ja, która jestem mega dumna z mojego dziecka, nie chcę słyszeć od kandydatek podczas rozmowy o pracę, że rodzina to ich największe osiągnięcie. Pamiętaj o celu i kontekście tego spotkania – chcesz przekonać daną firmę, że będziesz dla nich dobrym pracownikiem. Jesteś pytana o kwestie z życia zawodowego. Jeśli jednak nawet podczas rozmowy o pracę mówisz o rodzinie w kategorii swoich osiągnięć, łatwo będzie wysnuć wniosek, że Twoje zaangażowanie w powierzone zadania nie będzie zbyt wysokie lub, co gorsze, że nie masz na koncie żadnych wartych opowiedzenia sukcesów.

Dlatego poświęć dłuższą chwilę, żeby o tym pomyśleć. Przypomnij sobie, z czego w swoim życiu zawodowym możesz być dumna, jakie cele realizowałaś, jakie projekty kończyłaś z sukcesami. Najlepiej zrób listę dla dwóch czy trzech ostatnio zajmowanych stanowisk. Będzie Ci wtedy dużo łatwiej odpowiedzieć, kiedy takie pytanie pojawi się na spotkaniu.

A jeśli się nie pojawi? O sukcesach warto opowiadać niezależnie od tego, czy pada dokładnie w ten sposób sformułowane pytanie. Wystarczy wspominać o nich podczas opowiadania o tym, czym zajmowałaś się w poszczególnych miejscach pracy.

Nie na każde pytanie musisz odpowiadać

Pamiętaj, że istnieje kategoria pytań zakazanych podczas rozmów kwalifikacyjnych. Rekruterzy i menedżerowie nie mogą pytać Cię o Twoje poglądy polityczne, kwestie wiary, orientacji seksualnej, pochodzenia rasowego, a także… plany rodzinne. Pytania o to, czy planujesz zajść w ciążę, czy masz męża, kiedy będziecie chcieli powiększyć rodzinę i ile planujecie mieć dzieci są ABSOLUTNIE niedozwolone.

Kiedy spotkanie prowadzi przedstawiciel HR, prawdopodobieństwo że takie pytania się pojawią, jest bardzo niskie. Rekruterzy w większości świetnie zdają sobie sprawę z obowiązujących przepisów prawa i nie poruszają zakazanych kwestii. Inaczej mogą wyglądać rozmowy w mniejszych firmach, gdzie spotkania rekrutacyjne najczęściej prowadzą sami menedżerowie. Dlatego miej świadomość, że nie musisz odpowiadać na pytania tego rodzaju.

Jak to zrobić kulturalnie? Sama najprawdopodobniej użyłabym sformułowania „Nie widzę związku między tym pytaniem a stanowiskiem, o którym rozmawiamy„. Możesz też powiedzieć, że przedmiotem dzisiejszego spotkania są Twoje kwalifikacje, a nie plany rodzinne i na tym wolałabyś się skupić. Nie obawiaj się reakcji pracodawcy. Jeśli zareagujesz spokojnie i z uśmiechem, a nie nerwowo i z oburzeniem, nie powinno to mieć wpływu na wynik rozmowy.

Pomyśl, czy to na pewno praca dla Ciebie

A co jeśli pracodawca będzie drążył i wymagał zapewnienia, że życie rodzinne nie będzie kolidować z pracą? Co jeśli Cię odrzuci przez to, że jesteś mamą? Co jeśli…? Wiele takich pytań dostaję od mam. I zawsze odpowiadam to samo: nie zawsze będziesz najlepszym wyborem dla pracodawcy. Musisz sobie zdawać z tego sprawę.

Dlatego warto już na etapie czytania oferty pracy zastanowić się, czy to na pewno dobre dla Ciebie stanowisko / branża / firma. Dla przykładu, jeśli jesteś mamą, która jeszcze karmi piersią, to praca wymagająca częstych, kilkudniowych wyjazdów służbowych może zwyczajnie nie być dla Ciebie odpowiednia. Jeśli Twoje dziecko chodzi do państwowego żłobka, który jest czynny do godziny 16, to może być bardzo trudno zorganizować się w taki sposób, by pracować w systemie 12-godzinnym lub zmianowym. Niektóre firmy preferują dłuższą pracę od poniedziałku do czwartku, by w piątek pracować tylko pół dnia. Czy taki system pracy będzie dla Ciebie możliwy do pogodzenia z macierzyństwem?

Każda sytuacja jest inna, każda rodzina ma inne potrzeby. Niektórzy mogą liczyć na pomoc dziadków, inni są zdani tylko na siebie. Musisz sama ocenić, jaka praca będzie dla Ciebie możliwa do pogodzenia z życiem rodzinnym.

Okiem rekruterki

Z perspektywy rekruterki przyszły mi do głowy jeszcze dwie myśli.

Po pierwsze pamiętaj, że na wybór kandydata/tki do zatrudnienia na danym stanowisku wpływa bardzo wiele czynników. Oprócz Twoich kwalifikacji i dopasowania do stanowiska, jest też kwestia konkurencji. Choć czasem może Ci się wydawać, że nie zostałaś wybrana ze względu na swoją sytuację rodzinną czy oczekiwania względem godzin pracy, prawda może być i najczęściej jest, zupełnie inna. Zwykle po prostu firma znajduje kanydata/kę lepiej pasującą na to stanowisko lub do danej organizacji.

Druga sprawa, to że w 95% moich rozmów z kobietami nie pojawia się w ogóle wątek rodziny. Najczęściej w momencie zatrudnienia nie wiem nawet czy wybrana kandydatka ma rodzinę czy też nie. Dla mnie to zupełnie nie ma znaczenia, ponieważ kluczem wyboru są kompetencje i dopasowanie do stanowiska i firmy. Niemniej jednak wiem, że dla mam to stresujące kwestie. Zwłaszcza w momencie, gdy decydują się podjąć nową pracę po przerwie maccierzyńskiej.

Dlatego chcę Ci powiedzieć, żebyś się nie martwiła. Pamiętaj, by podczas rekrutacji koncentrować się na kwestiach merytorycznych i chwalić się swoimi osiągnięciami zawodowymi. Nie popadaj w skrajności, ale jeśli potrzebujesz dopasować godziny pracy do swojego życia rodzinnego, zapytaj o taką możliwość. Nie musisz odpowiadać na pytania o swoje plany rodzinne, ale już na etapie aplikowania zastanów się, czy ta konkretna praca będzie możliwa do pogodzenia z macierzyństwem.

A jeśli… chcesz opowiedzieć o swoich doświadczeniach z rozmów rekrutacyjnych, podziel się w komentarzu 🙂

17 czerwca 2020 0 comment
5 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Rozmowa kwalifikacyjna – po co zadawać pytania rekruterowi?

by asia 9 czerwca 2020

O tym, że Twój sukces na rozmowie kwalifikacyjnej zależy od tego, jak odpowiesz na pytania rekrutera, wie każdy. Bardzo niewielu wie jednak, że równie dużo zależy od tego, o co Ty zapytasz podczas spotkania.

Jak to? No właśnie. Dzisiaj trochę o tym, dlaczego warto (a nawet trzeba!) zadawać pytania rektuterom.


I jak to robić mądrze 🙂

Trochę filozofii

Zawsze traktuję rozmowę kwalifikacyjną jako dwustronny proces poznawania się i decyzji, czy nasze oczekiwania spotykają się w połowie drogi. Czy to, co mamy sobie nawzajem do zaoferowania jest atrakcyjne dla obu stron. Dlatego sądzę, że spotkanie rekrutacyjne ma służyć zarówno kandydatowi jak i firmie. Więcej o mojej filozofii pisałam TUTAJ.

Pracodawca zaprasza Cię, by zweryfikować Twoje doświadczenie i kwalifikacje, a także po to, aby Cię poznać jako człowieka. To spotkanie pozwoli mu ocenić Twoje dopasowanie do stanowiska, firmy i zespołu (więcej o tym, co jest oceniane napisałam TUTAJ).

Dla Ciebie to najlepszy sposób, by poznać firmę i ludzi, którzy w niej pracują. Ważne jest, by pozyskać jak najwięcej informacji, które finalnie mają ułatwić Ci podjęcie decyzji czy związać się z tą firmą na najbliższy czas. Jednym ze sposobów na zbieranie tych danych jest właśnie zadawanie pytań. Zarówno rekruterowi, jak i menedżerowi który miałby zostać Twoim szefem.

Aktywność popłaca

U wielu osób dostrzegam jeszcze przekonanie, że spotkanie rekrutacyjne ma służyć jednak tylko pracodawcy. Stawiają się one w pozycji kogoś, kto tylko odpowiada na pytania i zdaje się na „werdykt” firmy: zatrudnią mnie czy nie? Czasami z obawy, że nie wypada pytać, czasem z powodu onieśmielenia sytuacją, a czasami po prostu z braku wiedzy, że zadawanie pytań jest tak istotne.

Jestem gorącym zwolennikiem aktywnej postawy u kandydatów. Trzeba brać sprawy w swoje ręce, bo to do Ciebie należy decyzja, czy przyjmiesz daną ofertę. To Ty później będziesz ponosić konsekwencje złego wyboru – jeśli na przykład zadania na tym stanowisku lub zasady panujące w firmie nie będą Ci odpowiadać. Dlatego tak ważne jest, by wykorzystać szansę, jaką daje spotkanie i dowiedzieć się jak najwięcej.

Zaangażowanie ważna sprawa

Oprócz tego, że zadając pytania zbierasz informacje o potencjalnym pracodawcy i stanowisku, to dodatkowo pokazujesz swoje zaangażowanie i zainteresowanie tym procesem rekrutacji. Jak to? Przypomnij sobie, jak ostatnio opowiadałaś komuś znajomemu ważną dla Ciebie historię. Jak ta osoba reagowała? Czy zadawała Ci dodatkowe pytania, a może w ogóle nie skomentowała tego, o czym mówiłaś? Po czym poznałaś, że jest zainteresowana Twoją opowieścią?

Rozmowa kwalifikacyjna to nadal rozmowa, zatem obowiązują w niej podobne zasady. Żeby obie strony miały poczucie, że tej drugiej zależy, każda musi włożyć trochę swojego zaangażowania. Naturalne jest, że rola rekrutera poniekąd wymusza na nim/niej zainteresowanie Tobą i Twoimi kwalifikacjami. Jeśli jednak zależy Ci na danej pracy, dobrze jest pokazać to podczas spotkania, zadając dodatkowe pytania.

Czemu to takie ważne? Pamiętaj, że na podstawie tego, jak podchodzisz do procesu rekrutacji oraz jak zachowujesz się podczas spotkania, pracodawca próbuje ustalić, jakim będziesz pracownikiem. Jeśli już na tym etapie jesteś zaangażowana i zainteresowana tematem oraz firmą, jest duża szansa, że w pracę także będziesz się angażować. A zaangażowany pracownik to skarb!

Pytania lepsze i gorsze

Można by odnieść wrażenie, że nie ma większego znaczenia, jaka będzie treść pytania. Nie daj się jednak zwieść. Zdarzają się kandydaci, którzy chyba gdzieś przeczytali o tym, że warto pytać, ale nie przeanalizowali dokładnie tego tematu. Po czym ich poznaję? Po tym, o co pytają. Głównie ciekawią ich kwestie godzin pracy czy dodatkowych benefitów. W ten sposób pokazują, że bardziej niż zadania na danym stanowisku interesuje ich, jak długo będą musieli się nimi zajmować i jakie dodatkowe korzyści będą z tego mieć.

Oczywiście pytania o benefity czy godziny pracy nie są czymś złym samym w sobie. Chodzi bardziej o to, by nie były jedynymi pytaniami, które zadajesz na spotkaniu. Zaangażowany pracownik interesuje się pracą, którą wykonuje, a nie tym, o której wreszcie będzie mógł wyjść do domu.

O co warto pytać?

Przede wszystkim pytaj o to, co jest związane z zadaniami, jakie miałabyś wykonywać. Zanim podam Ci konkretne przykłady, zachęcam żebyś sama zastanowiła się, co tak naprawdę Cię interesuje w kontekście danego stanowiska. Jakich informacji potrzebujesz, by stwierdzić czy to jest praca i firma dla Ciebie? Na czym Ci najbardziej zależy? Co sprawi, że będziesz chętnie wstawać rano i szykować się do wyjścia?

I zdaję sobie sprawę, że czasami to, co robimy w pracy może być mało fascynujące. Nie każda praca będzie pracą marzeń, nie do każdej będziemy lecieć jak na skrzydłach. To normalne. Nawet jeśli Twoim priorytetem jest po prostu zarobić na utrzymanie swojej rodziny, warto wykrzesać z siebie odrobinę zaangażowania. Bo jeśli rzeczywiście zależy Ci na tym, by otrzymać ofertę z danej firmy, to przygotowanie kilku pytań, pokazujących, że jesteś naprawdę zainteresowana, chyba nie jest wielkim kosztem?

Jakie pytania można zadać? Wiele zależy od profilu stanowiska, na jakie aplikujesz, ale mam dla Ciebie kilka przykładów, którymi możesz się zainspirować:

Jak wygląda przykładowy dzień w takiej pracy?
Z jakimi wyzwaniami mierzą się na co dzień osoby na tym stanowisku?
W jak dużym zespole pracują?
Z czego są rozliczane, jakie mają cele do zrealizowania?
Jakie są aktualne projekty, w których bierze udział osoba na takim stanowisku?
Jak wygląda proces wdrożenia do pracy? Czy są przewidziane jakieś szkolenia wprowadzające?

Które kompetencje opisane w ogłoszeniu są dla Państwa kluczowe?

Oczywiście, sprawy związane z logistyką też mogą być dla Ciebie ważne i warto o nich porozmawiać na spotkaniu. Jeśli zależy Ci na przykład na określonych godzinach pracy, bo masz już wypracowany system zaprowadzania i odbierania dziecka z przedszkola, to także możesz o to dopytać. Podobnie w przypadku potrzeby pracy zdalnej, kwestii podróży służbowych czy nadgodzin. Postaraj się jednak położyć większy nacisk na tematy dotyczące samej pracy.

Powodzenia!

Mam nadzieję, że teraz już wiesz dlaczego Twoje pytania są tak istotne. Pamiętaj o tym, żeby przygotować się do rozmowy. Spróbuj przemyśleć wcześniej o co zapytasz rekrutera. Możesz to sobie także zapisać i na spotkaniu posłużyć się notesem, by niczego istotnego nie pominąć.

A jeżeli niedługo czeka Cię rozmowa kwalifikacyjna i potrzebujesz pomocy, na co jeszcze zwrócić uwagę przed spotkaniem -> pobierz bezpłatny poradnik TUTAJ.

Trzymam za Ciebie kciuki! Na pewno dasz sobie radę 🙂

fot. Unsplash

9 czerwca 2020 3 komentarze
2 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Rozmowa kwalifikacyjna – co naprawdę jest oceniane?

by asia 6 maja 2020

Dawno, dawno temu rozmowy rekrutacyjne bardziej przypominały przesłuchania niż prawdziwy dialog czy spotkanie biznesowe. Teraz na szczęście to się zmienia. Często jednak nadal rekruterzy postrzegani są jako czarne charaktery w tej bajce. Jak ktoś, kto niepotrzebnie czepia się szczegółów albo próbuje udowodnić kandydatowi, że się nie zna na swojej pracy. Najgorzej jednak, kiedy ktoś myśli, że nie został wybrany, bo „nie spodobał się rekruterowi”. A w tym procesie nie chodzi zupełnie o podobanie się nam…

Dlatego pomyślałam, że warto opowiedzieć Ci szczegółowo, co tak naprawdę podlega ocenie podczas rozmowy kwalifikacyjnej. I dlaczego słowem kluczowym jest tutaj „dopasowanie”.

Twarde argumenty

Pierwszą i najważniejszą rzeczą, którą sprawdzamy, są twarde dowody na posiadane przez Ciebie kompetencje. Mówisz, że znasz SAPa? A na których modułach pracowałeś? Byłeś sprzedawcą? Więc jak wyglądały Twoje cele sprzedażowe i jak sobie radziłeś z ich realizacją? Mówisz po angielsku? So how do you handle English speaking customers (tłum. jak radzisz sobie z anglojęzycznymi klientami)?

Wszystko po to, by ocenić Twoje dopasowanie do stanowiska, na które aplikujesz. Rekruter dopytuje i drąży, nie dlatego, by Ci coś udowodnić albo na czymś przyłapać – a spotykałam się z takimi interpretacjami moich pytań. Popatrz z tej perspektywy – każdy może w CV napisać, że np. zajmował się negocjacjami. Jednak naszą rolą jest sprawdzić, czy jeśli przyjdzie Ci negocjować w imieniu tego pracodawcy, to dasz sobie radę.

Bardzo często nie chodzi tylko o sam fakt posiadania doświadczenia w danym zakresie, ale i o poziom jego zaawansowania. Zostając przy przykładzie z negocjacjami – ktoś mógł negocjować warunki dostawy produktu do klienta, operując kwotami rzędu kilku tysięcy złotych, a ktoś inny negocjował całe kontrakty warte wiele milionów złotych. I w zależności od tego, jakie są wymagania pracodawcy na stanowisku, o które się starasz, Twoje kwalifikacje mogą być niestety zbyt niskie. A my, rekruterzy, nie dowiemy się tego, jeśli nie wejdziemy z pytaniami trochę głębiej w Twoje dotychczasowe doświadczenia.

Zostań z nami

Nie wszyscy kandydaci zdają sobie sprawę z tego, że pracodawcy szukają pracowników na dłużej. Nie będę się rozwodzić nad tym, ile kosztuje firmę wdrożenie nowej osoby do pracy, ale powiem tylko, że w przypadku niektórych stanowisk ta inwestycja zwraca się dopiero po ponad roku. Dlatego tak ważne jest, by wybrać właściwą osobę. Właściwą pod wieloma względami. Kompetencje i dopasowanie do stanowiska stoją na pierwszym miejscu, ale o tym, czy ktoś zostanie w firmie na dłużej, decydują także inne, bardziej miękkie rzeczy. Na przykład to, na ile praca, o którą się starasz, faktycznie Cię interesuje. Czy zależy Ci na tym konkretnym stanowisku, tej konkretnej firmie czy nie ma to większego znaczenia?

Jak weryfikują to rekruterzy? Przede wszystkim badamy Twoją motywację. W tym celu pytamy dlaczego wybrałeś właśnie to stanowisko. Co wiesz o firmie, do której przyszedłeś na spotkanie? Jak wyobrażasz sobie pracę w niej? Jak widzisz dalsze kroki swojej kariery? Co jest dla Ciebie ważne w pracy, co Cię do niej motywuje? Twoje odpowiedzi pozwalają nam zbudować sobie pewien obraz Twojego zaangażowania w ten konkretny proces rekrutacyjny, alw nie tylko. Pomagają nam również ocenić, czy to, co mamy do zaoferowania (np. zakres zadań, tempo pracy, rodzaje wyzwań na danym stanowisku) będzie dla Ciebie na tyle atrakcyjne, by związać się z nami na dłużej.

Jeśli zobaczymy, że praca, o którą się starasz ma być tylko krótkim przystankiem, wstępem, by przeskoczyć gdzieś dalej, możemy wybrać osobę bardziej zmotywowaną do pracy u naszego pracodawcy. Dlaczego? Bo będzie bardziej stabilnym pracownikiem i zostanie w firmie na dłużej.

Z mojego doświadczenia silna motywacja i zaangażowanie prawie zawsze przynoszą niesamowite owoce.

Wartości firmowe

Inna kwestia, na którą też często zwracamy uwagę, to czy Twoje prywatne wartości są zbieżne z wartościami firmy.

Dobrym przykładem będzie tutaj ekologia. Wyobraź sobie, że aplikujesz do firmy, która kładzie bardzo duży nacisk na odpowiedzialność za naszą planetę. Nie tylko segreguje śmieci czy wspiera recykling surowców, ale także w biurze korzysta z materiałów biodegradowalnych, zrezygnowała z używania plastikowych jednorazówek oraz do minimum ogranicza drukowanie i całą dokumentację z tego powodu przeniosła do tzw. chmury.

Jeśli dla Ciebie ekologia kończy się na konieczności segregowania śmieci, może być Ci trudno na dłuższą metę odnaleźć się w takim środowisku. Może się okazać, że proekologiczne podejście panujące w firmie jest dla Ciebie męczące czy irytujące, bo zupełnie nie pokrywa się z Twoimi wartościami. W takiej sytuacji myśli o zmianie pracodawcy mogą się pojawić dużo szybciej niż w przypadku osoby, dla której te wartości są zbieżne.

O czym się nie mówi

Kolejny bardzo ważny aspekt, oceniany podczas rozmowy kwalifikacyjnej to dopasowanie do zespołu i/lub szefa. Kiedy ten czynnik staje się powodem odrzucenia kandydata, spędza rekruterom sen z powiek. Bo jak to wytłumaczyć osobie rekrutowanej? Z mojego doświadczenia kandydaci w większości ciężko znoszą informację, że nie pasują do zespołu czy szefa, z którym mieliby pracować. Nadal nie wiem do końca, dlaczego tak jest.

Myślę, że w pewien sposób boleśnie dotyka to naszego ego. Bo każdy z nas chce być lubiany, a skoro nie pasuję do zespołu, to pewnie oznacza, że zwyczajnie mnie nie polubili. Nie do końca. Możesz być bardzo sympatyczną, miłą osobą, która zna się na swojej pracy i chce wykonywać ją najlepiej jak potrafi, ale jeśli trafisz do zespołu, składającego się z samych gwiazdorów, którzy nieustannie ze sobą rywalizują, czy będziesz się w nim dobrze czuć? Albo jeśli jesteś ekstrawertykiem, który uwielbia ludzi i rozmowy z nimi, a szef i zespół to osoby zamknięte w sobie i skoncentrowane jedynie na pracy? Czy w takim otoczeniu będzie Ci się dobrze pracowało? Pamiętaj, że będziesz tam spędzać przynajmniej 8 godzin każdego dnia.

Trochę tu oczywiście przerysowuję sytuację, bo zespoły zwykle są w miarę różnorodne, a szefowie elastyczni, ale chcę Ci pokazać pewną możliwą skrajność. Zdarza się, że kandydat ma genialne kwalifikacje, ale zaproszenie go do pracy w określonej firmie czy zespole, może przynieść mu (i nam, jako firmie) więcej problemów niż radości. I ta odpowiedzialność też spoczywa na rekruterze. Aby to w porę wyłapać i zasygnalizować menedżerowi.

Sądzę, że nie bez powodu mówi się, że ludzie przychodzą do firmy, ale odchodzą od szefa (i od zespołu). A skoro chcemy, by pracownicy wiązali się z naszym pracodawcą na dłużej, to dopasowanie osobowościowe będzie istotnym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji, kogo zaprosić do współpracy.

Odrzucenie

Wiem, że trudno jest przyjąć informację, że to nie my, a ktoś inny dostał ofertę, na której nam zależało. Zwłaszcza, jeśli już jesteśmy lub za chwilę zostaniemy bez pracy. Albo kiedy to było ciekawe stanowisko i firma, która nas z jakichś względów pociągała.

Mi też było trudno, bo nie każda firma, w której byłam na rozmowie kwalifikacyjnej finalnie składała mi ofertę. Serio. Mimo całej mojej wiedzy i kwalifikacji, mimo świetnej znajomości procesu rekrutacji. Jak to możliwe? Po prostu nie zawsze byłam kandydatką najlepiej dopasowaną do stanowiska, firmy czy zespołu. Tylko tyle i aż tyle.

Dwie dobre rady

Nie zawsze możemy pozwolić sobie jednak na czekanie, aż trafimy na firmę, do której od razu świetnie pasujemy. Dlatego bardzo Cię zachęcam do dwóch rzeczy.

Po pierwsze, by nie obrażać się na rekrutera, który przekazuje informację o negatywnej decyzji. Często jest tylko posłańcem złych wieści. Po drugie, by pytać o powody – co zaważyło na decyzji firmy? Czy jest to coś, nad czym możesz popracować – na przykład zdobyć dodatkowe kwalifikacje, podszkolić język obcy czy lepiej poznać zaawansowane funkcje Excela.

A jeśli chodzi o to niesławne dopasowanie do zespołu? Wtedy też warto wiedzieć. Możliwa jest przecież sytuacja, w której to, jak zostałaś/eś odebrana/y na spotkaniu nie do końca pokrywa się z tym, jak jest naprawdę. I co wtedy? Przekonywać rekrutera, by zmienili zdanie? Nakrzyczeć na niego, że bladego pojęcia nie ma o czym mówi? Zaprzeczać? Absolutnie nie! Przeanalizować, co nie zagrało i wyciągnąć wnioski. Może to stres spowodował, że zachowałaś/eś się inaczej niż zwykle? Może niefortunny dobór słownictwa? Nad tym też możesz popracować przed kolejną rozmową.

Inne spojrzenie

Mam nadzieję, że w ten sposób pokazałam Ci inną stronę procesu rekrutacji i rozwiałam trochę Twoich obaw związanych ze spotkaniami u potencjalnych pracodawców. Pamiętaj, że rekruter nie taki straszny, jak go malują. Chcemy tylko dobrze wykonać swoje zadanie, czyli właściwie ocenić Twoje dopasowanie do stanowiska i firmy 🙂

Na koniec podzielę się jeszcze jedną myślą, która bardzo mnie pocieszała, gdy mimo moich wysiłków nie dostawałam upragnionej oferty pracy. Skoro mnie nie wybrali, widocznie do nich nie pasowałam. Widocznie to nie było właściwe miejsce dla mnie. Widocznie nie mogłabym tam w pełni rozwinąć skrzydeł. I do takiego myślenia także Cię zachęcam. Nie poddawaj się i szukaj dalej! 🙂

6 maja 2020 1 comment
0 FacebookTwitterPinterestEmail

ZAMÓW NEWSLETTER

ZAMÓW NEWSLETTER!

Znalazłaś ciekawe dla siebie tematy?

Koniecznie zamów mój newsletter!

Dzięki temu nie przegapisz żadnego wpisu :)

Dziękuję!

Pozostało jedynie wejść na swoją skrzynkę i potwierdzić zapis. Po tym już na pewno nic Cię nie ominie :)

.

Bądźmy w kontakcie

Facebook Instagram Linkedin Email

kategorie

  • Macierzyństwo (18)
  • Odskocznia (3)
  • Praca i rozwój (39)
  • Rozmowa kwalifikacyjna (10)

Archiwa

  • styczeń 2023
  • wrzesień 2022
  • lipiec 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • luty 2021
  • grudzień 2020
  • listopad 2020
  • październik 2020
  • wrzesień 2020
  • sierpień 2020
  • lipiec 2020
  • czerwiec 2020
  • maj 2020
  • kwiecień 2020
  • marzec 2020

Meta

  • Zaloguj się
  • Kanał wpisów
  • Kanał komentarzy
  • WordPress.org

mama.z.hr

mama.z.hr
Z małym opóźnieniem, ale przychodzę do Was z k Z małym opóźnieniem, ale przychodzę do Was z kolejnym omówionym pytaniem. 

Czasem, kiedy pod koniec rozmowy pojawia się temat oczekiwań finansowych kandydata, zdarza się, że rekruter zadaje pytanie dodatkowe. Czy podana przez Panią kwota jest negocjowalna? Innymi słowy - czy jesteś w stanie zejść ze swoich oczekiwań? 

Kiedy dokładnie pojawia się to pytanie? Jak je interpretować? To dobrze czy źle, że się pojawia? 

Przede wszystkim, jak chyba łatwo się domyślić, pytanie wskazuje od razu, że podane przez nas oczekiwania przekraczają zaplanowany na dane stanowisko budżet. Ale już druga i trzecia wskazówka, są bardziej optymistyczna - to przekroczenie nie jest raczej zbyt duże i musieliśmy zrobić dobre wrażenie i spodobać się pracodawcy, skoro pytają nas o możliwość negocjacji. 

Pamiętajmy, że rekruter w większości przypadków nie może ujawnić nam jakie są widełki na dane stanowisko. Dlatego posługuje się różnymi sugestiami i przesuwa ciężar mówienia o konkretnych kwotach na kandydatów. 

Co odpowiedzieć? 

To zależy jaka jest Twoja prawda - czy podałaś oczekiwania realne, czy lekko zawyżone? Czy jeśli otrzymasz nieco niższe wynagrodzenie, nadal będziesz zadowolona? Czy jednak po 2-3 miesiącach poczujesz frustrację i będziesz zdemotywowana, że zarabiasz mniej niż byś chciała, niż wyceniasz swoje kompetencje? Jaka kwota będzie dla Ciebie wciąż satysfakcjonujaca? Jaka jest Twoja granica negocjacji?

Zawsze zniechęcam moje Klientki do znacznego obniżania swoich oczekiwań, bo to zwykle nie kończy się dobrze. W ciągu paru miesięcy okazuje się zazwyczaj, że niższe wynagrodzenie idzie w parze z dużą odpowiedzialnością albo po prostu nie działa motywująco. Dlatego warto się 3x zastanowić, zanim się na to zdecydujecie. 

A jak Ty do tego podchodzisz? Negocjowałabyś czy jednak nie, wiedząc że to pewnie jedyna droga do uzyskania zatrudnienia w tej firmie?

Ps. Nadal trwają zapisy do grupy mastermind "Nowa praca na wiosnę"! Zapisz się, daj się przeprowadzić przez proces poszukiwań i znajdź swoją pracę marzeń! Link do zapisów w bio @mama.z.hr 

-
#rekrutacja #rozmowakwalifikacyjna #wynagrodzenie #negocjacje #praca #zmianapracy
Dlaczego mastermindy to moja ulubiona forma pracy Dlaczego mastermindy to moja ulubiona forma pracy z klientami? Bo łączy w sobie wszystko, co najlepsze ze szkoleń, warsztatów i pracy indywidualnej. Żadna inna formuła nie pozwala aż tak wiele wcisnąć w program, aż tak wiele podarować Uczestnikom. 

Kiedy uruchamiałam pierwszą grupę, nie ukrywam, że miałam sporo obaw. Tak, ja ekspertka w tym temacie, stresowałam się nie na żarty. Czy uda mi się to przeprowadzić tak dobrze, jak chciałam? Czy Uczestniczki otworzą się na tyle, by szczerze mówić o swoich potrzebach i perspektywach, żeby moje podpowiedzi mogły być adekwatne? Czy starczy nam na wszystko czasu? 

Jak się okazało, jak możecie przeczytać w opinii jednej z Uczestniczek, wszystko poszło bardzo dobrze. Uwielbiam energię takich kameralnych spotkań, kiedy ja mogę podzielić się swoim spojrzeniem i wiedzą, a pozostali wymieniają się uwagami i dają sobie wzmocnienie i wsparcie. Uwielbiam czytać potem, jak chodzą na rozmowy, jakie mają przemyślenia, jakie nowe pytania się pojawiają. Serce mi rośnie, jak One rosną w tym procesie. 

Dlatego, jeśli i Ty chcesz na wiosnę zdobyć nową pracę, z której będziesz czerpać satysfakcję, nie wahaj się i już dziś dołącz do grupy mastermind. Startujemy 18 marca i spotkania będą się odbywały w soboty, co 2 tygodnie. 

Dlaczego to tyle kosztuje? 
Program mastermindu przewiduje 5 spotkań na żywo, dwa audyty CV dopasowanego do wybranych przez Ciebie ofert pracy, materiały przygotowujące do rozmów rekrutacyjnych i 4 tygodnie wsparcia przez grupę Whatsapp po zakończeniu spotkań. To ogrom czasu i wartości, jakie oferuję Uczestniczkom. Jeśli jednorazowo to za duża kwota, daj znać i rozbijemy ją na raty. 

Masz jakieś pytania? Coś się zastanawia, wahasz się czy to dla Ciebie? Napisz w komentarzu, a chętnie odpowiem! 

---
#autopromocja #mastermind #szukaniepracy #nowapraca #zmianapracy #szkolenie #kurs #mamaszukapracy #mamawracadopracy #pomacierzynskim
Jak myślisz, czy rekrutacja prowadzona przez zewn Jak myślisz, czy rekrutacja prowadzona przez zewnętrzną agencję rekrutacyjną wygląda tak samo, jak proces realizowany w dziale HR firmy? Jakie mogą być różnice, jakie dodatkowe etapy? Jakimi kanałami tacy rekruterzy szukają kandydatów? A może zastanawiasz się, dlaczego w ogóle firmy korzystają z agencji, zamiast zatrudnić własnych rekruterów? 

Wiem, że dla wielu osób temat procesów rekrutacyjnych realizowanych przez agencję jest bardzo interesujący. Nie wszyscy mieli okazję brać udział w takich procesach, a znam i takie osoby, które bardzo długo nie odpowiadały w ogóle na ogłoszenia publikowane przez agencje z obawy, że ich CV trafi do niewłaściwej firmy lub do ich własnego pracodawcy. 

Dlatego zaprosiłam do rozmowy Olę @a_szpak która przez wiele lat pracowała w agencji rekrutacyjnej, żeby podzieliła się z Wami swoim doświadczeniem i odpowiedziała na najbardziej nurtujące pytania. 

Choć sama miałam krótki epizod pracy w agencji i współpracowałam z wieloma różnymi firmami rekrutacyjnymi, myślę, że nic nie może się równać z opowieścią z pierwszej ręki od tak doświadczonej jak Ola osoby. Dlatego tym bardziej jestem szczęśliwa, że udało mi się ją namówić! 

Jeśli macie jakieś pytania w tym temacie, które Was nurtują - napiszcie w komentarzu, już jutro wieczorem poproszę Olę o odpowiedź 😊

To co, widzimy się? 

---
#lajw #rekrutacja #agencjarekrutacyjna #szukaniepracy #rozmowakwalifikacyjna #zmianapracy #praca #hr
Pytanie przyszło od jednej z Was z kategorii "dzi Pytanie przyszło od jednej z Was z kategorii "dziwne". I od razu pomyślałam, że trzeba się nim zająć, bo ono wbrew pozorom wcale dziwne nie jest! A wiele mówi o Waszej sytuacji i szansach w danym procesie rekrutacyjnym.

Zastanów się chwilę - wiesz już, że każde pytanie w trakcie rekrutacji pada w jakimś celu. Osoba prowadząca spotkanie ma (w głowie lub na kartce) listę rzeczy, które chce sprawdzić lub dowiedzieć się o Tobie. Po co więc pyta o Twój udział w innych rekrutacjach? 

Zanim powiem Ci, jak to wygląda z mojej perspektywy, chwila na wspominki. 

Pierwszy raz usłyszałam to pytanie na praktykach. Były to bezpłatne praktyki w dziale rekrutacji dużego korpo. Spotkanie prowadziła dużo starsza ode mnie rekruterka - weteranka, można powiedzieć, bo pracowała tam od początku istnienia firmy. I ona to pytanie zadawała na każdym spotkaniu. Miała swoją tabelkę z pytaniami, jakie zadawała kandydatom i jedna z kolumn to było właśnie "inne rekrutacje".

Ja nie zadaję tego pytania na każdej rekrutacji, ale używam go chętnie. Sama jako kandydatka też wiele razy byłam o to pytana i praktycznie zawsze oznacza to, że dana osoba jest mocno brana pod uwagę w danym procesie. 

Dlaczego rekruterzy o to pytają? 
👉 Żeby wiedzieć czy muszą się spieszyć z decyzją - jeśli jesteś w innych procesach, a spodobałaś się nam, z dużym prawdopodobieństwem spodobasz się też w innych firmach. Jeśli chcemy Cię mieć na swoim pokładzie, musimy się spieszyć. 
👉 Żeby ocenić, jak mocno Ty rozważasz danego pracodawcę i jak zaawansowane są Twoje działania w kierunku zmiany pracy. 

Jeśli więc usłyszysz takie pytanie na rozmowie, możesz uśmiechnąć się do siebie, bo najprawdopodobniej zrobiłaś dobre wrażenie. Jeżeli rozmawiasz z firmą swoich marzeń, powiedz że bierzesz udział, ale to praca w tej firmie jest dla Ciebie najbardziej atrakcyjna. Jeśli nie jest to firma marzeń - zdecyduj, jaki komunikat chcesz przekazać. Moim zdaniem warto powiedzieć, że masz inne opcje na stole. Może dzięki temu przyspieszy to tryby machiny jaką jest uzyskanie zgody na zatrudnienie 😉 

I co teraz myślisz o tym pytaniu? Jaka odpowiedź będzie najlepsza dla Ciebie? 

-
#narekrutacji #praca #rozmowakwalifikacyjna
Rzadko pokazuję się tutaj tak bardzo prywatnie, Rzadko pokazuję się tutaj tak bardzo prywatnie, ale ostatnio mam poczucie, że wciąż pędzę. Odhaczam kolejne rzeczy z listy, ustalam kolejne projekty, nawiązuję współprace i rozpisuję programy szkoleń... A wieczorem, gdy mam wreszcie chwilę dla siebie, padam na nos i nie starcza mi sił na coś konstruktywnego. 

Dlatego dzisiaj, przy okazji piątku, pogadajmy dla odmiany o tych drobnych przyjemnościach, które ładują nasze baterie! 

Dla mnie to na przykład takie wyjście jak dziś do fryzjera, choć z p. Beatą i tak dużo o dzieciach rozmawiamy, to przynajmniej są to rozmowy bez dzieci w tle 🤣 ogólnie to chyba każde wyjście do fajnych ludzi dobrze na mnie działa. Czasami nawet paczkomat potrafi poprawić mi humor i myślę, że nie jestem w tym odosobniona 😅

Od niedawna wciągnęłam się też znowu w grę na konsoli! Jako fanka Harrego Pottera, nie mogłam nie zakochać się w grze Hogwarts' Legacy - więc kiedy tylko dzieci zasną o przyzwoitej porze, ja delektuję się światem pełnym magii. 

Ładuje mnie też muzyka - przy muzyce sprzątam i składam pranie, ale najbardziej uwielbiam jeździć sama autem i na cały głos śpiewać ulubione kawałki 😁 i dobre jedzenie też mnie cieszy. Nie da się ukryć, że kocham jeść 😉 a szczególnie, gdy ktoś zrobi to jedzenie dla mnie ❤️

A co ładuje Twoje baterie? Co pomaga Ci się zresetować? Co daje Ci przyjemność w tym pełnym obowiązków macierzyńskim świecie? 
Jestem bardzo ciekawa Waszych sposobów na zatroszczenie się o sobie. 

---
#przyjemność #jestemmama #relaks #macierzyństwo #drobneprzyjemności #ładowaniebaterii
Nie chcesz wracać na etat po przerwie związanej Nie chcesz wracać na etat po przerwie związanej z macierzyństwem? Marzysz o tym, by realizować się "na swoim"? Masz dosyć sztywnych godzin pracy i wykonywania pracy dla kogoś? Masz pomysł na biznes, ale boisz się przejść do realizacji? 

Na początku każdej drogi jest wiele znaków zapytania, wiele obaw i niepewności. A gdybym powiedziała Ci, że większość z nich można łatwo rozwiać, jeśli ma się odpowiednie wsparcie? Że jeśli ten ogromny projekt, jakim jest marzenie o swoim biznesie można podzielić na małe, łatwiej osiągalne kroki?

Kiedy ruszałam ze swoją działalnością, bardzo doskwierała mi samotność i to, że nie miałam się z kim skonsultować - choćby po to, by wymienić myśli czy zobaczyć swoje pomysły innymi oczami. Zdecydowanie brakowało mi też wiedzy, jak działać, by szybko zobaczyć efekty. Dlatego wspólnie z @gosia.galbas stworzyłyśmy program mentoringowy "Mama ma biznes", w którym pomożemy innym Mamom na tym początkowym etapie wystartować z własnymi biznesami. 

Program, jaki przygotowałyśmy: 
💜 Spotkanie I- Analiza Twojego pomysłu 
💜 Spotkanie II - Twoje umiejętności oraz mocne strony
💜 Spotkanie III - Ocena rynku oraz analiza konkurencji
💜 Spotkanie IV - Mój klient - z kim chcę współpracować, jak ma wyglądać i gdzie go znajdę?
💜 Spotkanie V - Forma działalności i narzędzia 
💜 Spotkanie VI - Plan na biznes 

Chcesz do majówki mieć konkretnie określoną strategię na swój biznes? Dołącz do Mastermindu "Mama ma biznes" i rozwiń skrzydła, prowadząc swoją działalność! 

Co jeszcze Cię powstrzymuje? Zapisz się do programu używając linka zamieszczonego w bio @mama.z.hr 

Pamiętaj, że koszt udziału możesz podzielić na raty i nie musisz ponosić go w całości na początku. 

To co, zaczynamy pracę nad Twoim biznesem? 

---
#biznesonline #wlasnybiznes #naswoim #pomacierzynskim #mamamabiznes #jestemmama #mamapracuje
Zobacz więcej Obserwuj mmie na Instagramie
  • POLITYKA PRYWATNOŚCI STRONY MAMAZHR.PL

@2019 - 2022 Mama z HR. Wszelkie prawa zastrzeżone


Back To Top
Mama z HR
  • STRONA GŁÓWNA
  • O MNIE
  • OFERTA
  • MOJA KSIĄŻKA
  • BLOG
  • SKLEP
  • KONTAKT

Shopping Cart

Close

Brak produktów w koszyku.

Close