Mama z HR
  • STRONA GŁÓWNA
  • O MNIE
  • OFERTA
  • MOJA KSIĄŻKA
  • BLOG
  • SKLEP
  • KONTAKT
Category:

Praca i rozwój

MacierzyństwoPraca i rozwój

Lęk przed powrotem do pracy – jak go oswoić?

by asia 25 listopada 2020

Wizja końca przerwy macierzyńskiej czy wychowawczej zawsze wzbudza wiele emocji. Jedne z nas witają ją z ulgą i ekscytacją, dla innych wiąże się z tym wiele obaw i niepokoju. Właśnie dla tych z Was, które martwią się powrotem do pracy, powstał ten tekst.

Celowo nie piszę o pokonywaniu tego lęku czy radzeniu sobie z nim. Chcę Cię w ten sposób zachęcić do wsłuchania się w siebie. Do podjęcia próby oswojenia trudnych emocji i strasznych scenariuszy, które rysują się w Twojej głowie. No to, co – jesteś gotowa na oswajanie lęku?

Skąd się bierze lęk i o czym nam mówi?

Pewnie nie spodziewałabyś się po mnie takiego tekstu, ale wyobraź sobie życie człowieka prehistorycznego. Jaskinie, dzikie zwierzęta i ogólnie czyhające wszędzie niebezpieczeństwa. Jak udało nam się przetrwać? Między innymi dzięki umiejętności przewidywania zagrożeń. Analiza sytuacji i właśnie przewidywanie – co może się wydarzyć, jak na to zareagować, jak można się przygotować – pozwoliły gatunkowi ludzkiemu poradzić sobie nawet w tak trudnych warunkach.

Oczywiście upraszczam. Na to nasze przetrwanie wpłynęło wiele czynników. Jestem jednak przekonana, że to, o czym piszę także miało w tym swój udział.

Czasy się zmieniły, rodzaje niebezpieczeństw i zagrożeń również, ale nasze mózgi już nie tak bardzo. Nadal chcą nas chronić za wszelką cenę. Lęk jest właśnie jednym z mechanizmów obronnych, które pierwotnie miały tak właśnie działać. Sygnalizować ryzyka, skłaniać nas do rozwagi i uważności.

Dlatego kiedy czujesz lęk, oznacza to, że Twój mózg chce Ci powiedzieć coś bardzo ważnego. Że przewiduje jakieś zagrożenie. Im bardziej będziesz tłumić to uczucie, tym mocniej będzie do Ciebie wracało. Może to objawiać się na różne sposoby – problemami ze snem, rozdrażnieniem, objawami na poziomie ciała albo w jeszcze inny sposób. Najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji to zatrzymać się i zastanowić, o co tak naprawdę chodzi. Przed czym Twój mózg chce Cię ochronić? Kiedy już odpowiesz sobie na to pytanie, nie zatrzymuj się. Szukaj głębiej.

Rozłóż go na czynniki pierwsze

Łatwo jest poprzestać na jednej odpowiedzi, tej najłatwiej dostępnej, która pierwsza przychodzi do głowy. Z doświadczenia wiem jednak, że prawdziwe skarby ukryte są głębiej. Kolejne pytania, które mogą Ci pomóc dotrzeć do sedna to:
Czego dokładnie się boisz?
Jaki scenariusz najbardziej Cię przeraża?
Co najgorszego może się wydarzyć po Twoim powrocie?

Stań oko w oko z tym lękiem i przyjrzyj mu się dokładnie. Możesz go nawet gdzieś zapisać lub narysować. Wiesz już, że to mechanizm, który ma Cię chronić i pomóc przetrwać, dlatego nie musisz przed nim uciekać. Może się wydawać, że kiedy te obawy wyjdą na światło dzienne, trudniej będzie się z nimi zmierzyć. Że to będzie bolesne, nieprzyjemne doświadczenie. Jest takie powiedzenie – „Strach ma wielkie oczy„, na pewno je znasz. Moim zdaniem jest ono bardzo prawdziwe.

To trochę jak z dzieckiem, które boi się, że pod jego łóżkiem jest potwór. Najlepszy sposób na rozprawienie się z tym lękiem, to poświecić tam latarką. Dopiero, kiedy zobaczysz, co znajduje się pod łóżkiem – czyli na czym dokładnie opierają się Twoje obawy, będziesz mogła sobie z nimi poradzić. Wtedy dopiero będziesz mogła zaplanować sobie sposób reagowania, działania. Będziesz wymyślać rozwiązania dla problemów, które mogą się pojawić. I co ciekawe – poczujesz większy spokój. Bo wsłuchując się w swój lęk, dając mu szansę wybrzmieć, oswajasz go. Dopuszczasz do głosu, a tym samym uwalniasz swój mózg od ciągłego wałkowania tego tematu.

Najczęstsze obawy

Zakres obaw, jakie nękają nas przed powrotem jest zwykle bardzo szeroki. Od klasycznego „nie poradzę sobie„, „nic już nie pamiętam„, przez stres związany z oddaniem dziecka do żłobka/przedszkola czy zostawieniem go pod opieką innych osób, aż po obawy dotyczące logistyki lub małej ilości czasu, jaki będziesz mogła spędzać z maluchem. Każda z nich może Cię przerażać, przytłaczać, blokować… W tym tekście (KLIK) znajdziesz rady innych mam, które już wróciły – może będą dla Ciebie inspiracją.

To, czego możesz być pewna, to że będzie Ci na początku ciężko. Jak w każdej zmianie – bo zmiany mają to do siebie, że wymagają od nas znalezienia nowego podejścia, nowego sposobu działania. Zdefiniowania nas samych na nowo. Kiedy już się zaadaptujesz, będzie coraz łatwiej. Pamiętasz, jak na początku, przy pierwszym dziecku, wszystko wydawało się czarną magią? Jak stresowałaś się każdym kichnięciem malucha, tym czy dobrze trzymasz go do odbicia, czy na pewno nie jest mu za zimno na spacerze? Założę się, że teraz większość tych obaw wspominasz z uśmiechem. Podobnie będzie z powrotem do pracy. Bo czarne scenariusze, jakie kreują nasze mózgownice rzadko się sprawdzają. Na szczęście 🙂

Ostatnia rada

Na koniec mam jeszcze taką myśl. Kiedy Twoja przyjaciółka chce Ci się zwierzyć, to zwykle nie bagatelizujesz tego, co mówi, prawda? Potraktuj więc siebie tak, jak swoją najlepszą przyjaciółkę! Daj sobie czas, okaż troskę i zrozumienie, jakie okazałabyś bliskiej osobie. Przecież Ty też na to zasługujesz. Na wszystko, co najlepsze!

Pamiętaj też, że jeśli obawy Cię przytłaczają, warto sięgać po pomoc. Możesz poszukać wsparcia w pomocy psychologicznej lub w terapii. Ja także pomagam oswajać lęk podczas sesji coachingowych – jeśli czujesz, że przydałoby Ci się takie wsparcie, napisz do mnie.

fot. Unsplash

25 listopada 2020 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Zawód: rekruter, cz. 2. – bardziej i mniej znane metody selekcji

by asia 11 listopada 2020

O pracy rekrutera trochę już pisałam wcześniej (KLIK), ale myślę, że opowiedziałam zaledwie o niewielkiej jej części. Wachlarz zadań i tematów, jakie przechodzą przez ręce rekrutera jest bardzo różnorodny, a specyfika tej pracy mega ciekawa. Ciekawa trochę też dlatego, że nadal owiana nimbem tajemniczości. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie. Dlatego postanowiłam, że trochę będę oswajać Wam rekruterów i rekrutacje – bo przecież, jak ciągle powtarzam na Instagramie, rekruter też człowiek!

Dzisiaj opowiem o tym, jakimi narzędziami posługują się rekruterzy i jakich metod rekrutacji można się po nas spodziewać.

Nieznane oblicze selekcji CV

Najlepiej chyba znana część pracy rekrutera to właśnie selekcja CV. Pierwszą robimy po około tygodniu, czasem dwóch, od publikacji ogłoszenia. Jak pisałam tutaj (KLIK) bardzo pomagają nam w tym systemy ATS i dzięki nim proces ten przebiega dużo sprawniej. Korzystając z opcji filtrowania już na początku możemy skoncentrować naszą uwagę na kandydatach spełniających wstępne kryteria.

Zazwyczaj przeglądanie życiorysów i wybór odpowiednich aplikacji trwa kilka dni, w zależności od tego, ile ich otrzymaliśmy. Nie wszyscy jednak wiedzą, że te, które wstępnie pasują do stanowiska przekazujemy menedżerom, bo to do nich należy finalna decyzja, kogo zaprosimy na spotkanie. Tutaj już upada pierwszy mit, że to właśnie rekruter staje na drodze do Twojego sukcesu rekrutacyjnego 😉

Menedżerowie potrzebują zazwyczaj od kilku do kilkunastu dni na zapoznanie się z wybranymi przez nas aplikacjami. Po uzyskaniu informacji zwrotnej, często z dodatkowymi wskazówkami, na jakie umiejętności/kwalifikacje zwrócić uwagę podczas czytania życiorysów, kontynuujemy selekcję lub umawiamy już pierwsze spotkania.

Pierwszy kontakt

Kontakt telefoniczny z kandydatami zazwyczaj od razu ma na celu umówienie terminu rozmowy kwalifikacyjnej. Jeśli uda nam się ustalić dogodną dla wszystkich uczestników datę spotkania, wysyłamy jeszcze mailowe potwierdzenie ze szczegółami gdzie i kiedy się zobaczymy.

Czasami jednak pojawia się potrzeba, by na etapie tej pierwszej rozmowy zadać już dodatkowe pytania kandydatom. Czyli przeprowadzić taki wstępny wywiad. Ma to miejsce, gdy musimy przed spotkaniem zweryfikować kluczowe dla nas informacje lub kompetencje. Może to być znajomość języka na odpowiednim poziomie, dostępność do podjęcia nowej pracy czy zainteresowanie określoną formą współpracy, jak umowa na czas zastępstwa lub umowa zlecenie. Jeśli ktoś przykładowo nie doczytał w ogłoszeniu, że poszukujemy pracownika na czas określony, związany z czasową nieobecnością innej osoby (dawniej umowa na zastępstwo), a taka forma współpracy zupełnie mu nie odpowiada, to nie ma sensu spotykać się osobiście.

Crème de la crème czyli rozmowy kwalifikacyjne

Spotkania z kandydatami to zdecydowanie moja ulubiona część pracy rekrutera. Zwłaszcza dlatego, że to najbardziej różnorodny etap. Choć takich rozmów przeprowadziłam już kilka tysięcy, nie było dwóch takich samych. Spotkania te mogą mieć różną formę – teraz coraz częściej odbywają się w wersji online. Różna bywa też liczba uczestników po stronie pracodawcy. Czasami, chcąc skumulować kilka etapów (rozmowa HR, rozmowa z potencjalnym szefem, rozmowa z ekspertem technicznym i przełożonym wyższego szczebla), może być ich całkiem sporo. Wtedy też największym wyzwaniem jest znalezienie dogodnego dla wszystkich terminu.

Warto wspomnieć, że do każdego spotkania musimy się przygotować. Zawsze kiedy prowadzę rekrutację na nowe, nieznane wcześniej stanowisko lub dla nowego menedżera, z którym jeszcze nie pracowałam, to przygotowanie zajmuje mi więcej czasu. Im lepiej znam profil poszukiwanej osoby i oczekiwania potencjalnego przełożonego, tym mniej czasu na to potrzebuję. To dodatkowy powód, dlaczego dobrze sprawdza się przypisywanie rekruterów na stałe do obszarów, o czym wspominałam w poprzednim tekście (KLIK).

Za każdym razem niezbędne jest oczywiście zapoznanie się z CV kandydata i przeanalizowanie, o co powinniśmy go zapytać. W zależności od posiadanego doświadczenia i profilu kandydata, moje pytania i sposób prowadzenia rozmowy mogą się nieco zmieniać. Zamiast sztywnego skryptu, preferuję podążanie za kandydatem, by jak najlepiej go poznać i sprawdzić, na ile pasuje do stanowiska i firmy. To także sprawia, że jest ciekawiej!

Rodzaje wywiadów

Czego można spodziewać się podczas rozmowy kwalifikacyjnej? Standardem jest oczywiście wywiad biograficzny, czyli oparty o to, co kandydat opisał w swoim CV. Niezbędne jest uzyskanie informacji, jak wyglądał przebieg zatrudnienia, zakresy obowiązków na poszczególnych stanowiskach i powody rozstania z wcześniejszymi pracodawcami. Dlaczego pytamy o to, co jest napisane w życiorysie? Powodów jest kilka, ale najważniejszy z nich to to, że zwykle opisy są dosyć krótkie i lakoniczne, a rozmowa na dany temat daje szansę pozyskania dodatkowych informacji. Często też wiele można wywnioskować z samego sposobu mówienia kandydatów – tonu głosu, pojawiającej się nagle nerwowości czy używanych sformułowań. Dla przykładu, kiedy kandydat ciągle mówi w liczbie mnogiej – „robiliśmy”, „przygotowywaliśmy”, „analizowaliśmy”, to dla mnie jasny sygnał, żeby dopytać bardziej o jego rolę w zespole i samodzielność.

Drugim sposobem prowadzenia rozmowy jest wywiad kompetencyjny. Jego celem jest nie tylko dowiedzenie się, jakie kandydat ma doświadczenia, ale także w jaki sposób działa, podejmuje decyzje i jakimi kompetencjami miękkimi się wykazuje. Jak ro wygląda w praktyce? Wyobraź sobie proces rekrutacji na stanowisko w obsłudze klienta. Jedną z kompetencji, jaką zawsze w takim procesie badamy jest umiejętność radzenia sobie podczas rozmów z tzw. trudnymi klientami. Takimi, którzy są nieuprzejmi, krzyczą lub w jakiś jeszcze inny sposób zachowują się nie w porządku. Podczas wywiadu kompetencyjnego odwoływałabym się do wcześniejszych doświadczeń pytając jaki rodzaj klienta sprawiał do tej pory kandydatowi trudność. Poprosiłabym o przywołanie konkretnej sytuacji, w której mierzył się z trudnym klientem i szczegółowy opis tego, jak sobie wtedy poradził. Na tej podstawie będę mogła wyciągnąć wnioski, na ile sposób działania tego kandydata jest zbieżny z tym, jak chcemy traktować klientów w firmie, dla której pracuję.

Dodatkowe metody rekrutacyjne

W wielu, zwłaszcza dużych, firmach poza wywiadami stosowane są dodatkowe metody rekrutacyjne. Dlaczego po nie sięgamy? Każdy taki dodatkowy element procesu przynosi dużo nowych informacji na temat kompetencji kandydata. Im bardziej odpowiedzialne stanowisko, tym więcej może być etapów.

Testy rekrutacyjne

Często oprócz spotkania mogą pojawić się różnego rodzaju testy, np. zdolności analitycznych czy testy wiedzy branżowej. Te drugie często stosowane są na stanowiskach technicznych, ale czasem także w HR – np. sprawdzające znajomość prawa pracy. Wielu pracodawców stosuje testy w wersji online, ale w przypadku testów wiedzy lepiej sprawdza się jednak wersja papierowa, wykonywana w biurze pracodawcy. Ta forma daje większą pewność, że kandydat uzupełnia test samodzielnie i bez pomocy dydaktycznych.

Testy osobowości czy predyspozycji osobowościowych zdarzają się dużo rzadziej. Ja nie jestem fanką ich stosowania w większości procesów rekrutacyjnych, ponieważ ich trafność rekrutacyjna nie jest dla mnie wystarczająco wysoka. Moim zdaniem nie jest też do końca możliwe określenie idealnego profilu osobowościowego na danym stanowisku.

Assessment Center

Oddzielną kategorią narzędzi do weryfikacji kompetencji kandydatów są sesje Assessment Center (AC). Taka sesja to zwykle kilkugodzinne spotkanie, podczas którego kandydaci wykonują określone zadania indywidualne i grupowe. Zadania są zwykle totalnie oderwane od realiów stanowiska, co ma to głębszy sens. Ich celem jest bowiem diagnoza uniwersalnych kompetencji niezbędnych potencjalnemu pracownikowi, a nie badanie jak dużo kandydat wie na dany temat czy jakie ma schematy postępowania w pracy.

Oprócz uczestników na sesji pojawiają się także wykwalifikowani asesorzy, czyli obiektywni sędziowie, którzy przyglądają się zachowaniom kandydatów i oceniają poziom posiadanych przez nich kompetencji. Warto dodać, że spośród wszystkich metod rekrutacji i selekcji, ta wyróżnia się najwyższą trafnością. To znaczy, że wnioski wyciągnięte na podstawie AC są zazwyczaj dużo bliżej prawdy niż te, które wyciągamy na bazie wywiadów.

Próbki pracy

Ostatnie narzędzie, o którym chcę wspomnieć to próbki pracy. W przypadku niektórych stanowisk istotne jest zobaczyć kandydata „w akcji” jeszcze zanim zaprosimy go do współpracy. Zazwyczaj w takiej sytuacji kandydat otrzymuje zadanie bardzo zbliżone do tego, czym miałby się zajmować na co dzień na danym stanowisku. Może to być wykonanie jakiejś analizy danych, przygotowanie prezentacji na jakiś temat, przeprowadzenie negocjacji handlowych czy zakupowych, itp.

W mojej ocenie powinny to być zadania skrojone konkretnie pod proces rekrutacji, a nie takie, które pracodawca mógłby wykorzystać bez wiedzy kandydata. Taka forma weryfikacji kompetencji jest jedną z moich ulubionych, ponieważ pokazuje bardzo dokładnie, czego potem możemy od takiej osoby oczekiwać. Myślę, że z perspektywy kandydata też jest to wartościowy etap. Zdarzyło mi się kilka razy, że kandydat po otrzymaniu takiego zadania w ramach próbki pracy zrezygnował, mówiąc, że jeśli na tym ma polegać jego praca to jednak nie będzie zainteresowany. Dobrze, że na takim etapie, a nie w trakcie okresu próbnego.

Co dalej?

Na samym spotkaniu nasza rola się nie kończy. Poza tym, że w trakcie robimy notatki, by lepiej pamiętać odpowiedzi kandydatów, często też po rozmowie piszemy krótkie podsumowania. Dzięki temu, jeśli po kilku miesiącach potrzebuję odszukać informacje o przebiegu spotkania, mogę to zrobić w bardzo łatwy sposób. Przydaje się to kiedy np. musimy ponownie otworzyć rekrutację na takie samo stanowisko, a ja chcę sobie przypomnieć czy mieliśmy innych mocnych kandydatów, niż ten finalnie zatrudniony. Oczywiście robimy taki tylko w przypadku kandydatów, którzy wyrazili odpowiednią zgodę na przetwarzanie ich danych osobowych. RODO na pierwszym miejscu 🙂

Oczywiście rolą rekrutera jest także informowanie kandydatów o wynikach procesu rekrutacji oraz składanie ofert pracy wybranym osobom. O tym jednak opowiem więcej w kolejnym tekście 😉

11 listopada 2020 0 comments
3 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Jak wybrać strój na rozmowę kwalifikacyjną?

by asia 4 listopada 2020

Kiedy spotykamy się z rekruterem, pierwsze wrażenie mamy okazję zrobić tylko raz, tylko przez pierwszych kilka sekund. Ważnym elementem tego pierwszego wrażenia jest właśnie strój. Właściwie dobrany będzie wzmacniał nasz wizerunek jako profesjonalistów. W niektórych sytuacjach może jednak wpłynąć negatywnie na ocenę naszej kandydatury.

Na co zwrócić uwagę, czego unikać? Kiedy założyć garnitur/garsonkę, a kiedy można przyjść w trampkach?

Ubranie wysyła wiadomość

Dlaczego strój jest tak ważnym elementem pierwszego wrażenia? Ponieważ w ten sposób wysyłamy sporo informacji o nas samych. Jakimi jesteśmy osobami, na ile poważnie podchodzimy do rekrutacji, czy przykładamy wagę do detali. Daleka jestem od powiedzenia, że strój może podlegać ocenie przez rekrutera, ale na pewno może wspierać nasz pozytywny wizerunek. Może też działać niekorzystnie i powodować, że nasz obraz jako kandydatki będzie niespójny.

Co dokładnie mam na myśli? Na przykład sytuację, w której aplikujemy na stanowisko, gdzie schludność i elegancja mają duże znaczenie (np. Asystentka Członka Zarządu), a na rozmowę przychodzimy w pomiętej koszuli i brudnych butach. Niby nie są to merytoryczne argumenty, ale jednak stanowią pewnego rodzaju rysę na naszym wizerunku i mogą budzić wątpliwości rekrutera.

Dodatkowo strojem pokazujemy też swój szacunek do osób, z którymi się spotykamy. Bo przecież na spotkanie z kimś ważnym zwykle nie idziemy w dresie. No chyba, że mowa o naszych domowych szefach i szefowych, najważniejszych osobach na świecie, które zmuszają nas do chodzenia w dresie, żeby nie pobrudzić ładniejszych ubrań. Ale tak serio, pewne sytuacje, takie jak np. rozmowa kwalifikacyjna, rządzą się swoimi prawami. Skoro nawet niektóre restauracje wymagają od klientów określonego stroju (np. założenia krawata), to chyba pracodawca może oczekiwać, że ubierzemy się elegancko i schludnie.

Trzecia sprawa, to swoim strojem pokazujemy też na ile już na tym etapie pasujemy do firmy. Dla przykładu, jeśli przyjdziemy na rozmowę do instytucji finansowej, gdzie obowiązuje sztywny dress code w dżinsach i t-shircie, pokażemy swój całkowity brak zrozumienia firmy, w której potencjalnie mielibyśmy pracować. I w drugą stronę też to działa – założenie garsonki na spotkanie rekrutacyjne w Software House, gdzie wszyscy noszą dżinsy i adidasy także spowoduje, że zrobimy wrażenie niedopasowanych.

Jak wybrać strój?

Przede wszystkim, weź pod uwagę specyfikę firmy i stanowiska, na które aplikujesz. Warto poczytać trochę o tym, jaki jest standard ubierania się w danej organizacji. Uwaga! Możesz też zapytać o to rekrutera. Wiele razy zdarzało mi się, że kandydaci o to pytali i uważam to za bardzo dobre rozwiązanie. Od kogo uzyskasz trafniejsze informacje, jeśli nie z pierwszej ręki od rekrutera, którego zadaniem będzie ocenić Twoje dopasowanie do firmy? Jeśli więc w Twojej pracy wymagane będzie zakładanie codziennie garnituru/garsonki, to na rozmowę także dobrze byłoby przyjść w takim stroju. Jeżeli jednak idziesz na rozmowę do firmy, która chwali się swoim nieformalnym podejściem, możesz pokusić się o lżejszą wersję stroju, np. sukienka lub koszula z marynarką i normalne spodnie. Może nawet trampki w takim miejscu byłyby czymś zupełnie normalnym!

Zawsze jednak pamiętaj o tym, by Twoje ubranie było czyste i schludne. To może być wyzwanie dla mam małych dzieci – sama doświadczam bycia nieustannie czymś usmarowaną, czego nie znoszę. Dlatego warto przygotować sobie dwie wersje stroju – jeśli w pierwszej dasz się dopaść małemu rozbójnikowi, może druga opcja zostanie oszczędzona 🙂 Nie rekomenduję ekstrawaganckich krojów i kolorów, które mogą odwracać uwagę od merytoryki Twoich wypowiedzi. Zbyt krótka sukienka lub zbyt duży dekolt też mogą przynieść efekt odwrotny od oczekiwanego. Stawiaj na klasykę i stonowane barwy. No chyba, że aplikujesz na stanowisko wymagające kreatywności i niestandardowego podejścia, wtedy ekstrawagancja czy nawet odrobina szaleństwa może przemówić na Twoją korzyść.

A co z rekrutacją zdalną?

No dobrze, a co ze strojem podczas rozmów prowadzonych online? Przede wszystkim powinien on być kompletny! Choć kuszące może się wydawać założenie tylko eleganckiej koszuli, a do tego dresowych spodni, nie rekomenduję tego. Wyobraź sobie, że coś przestaje działać i nagle musisz wstać podczas rozmowy – jak bardzo będzie Ci wtedy głupio i niezręcznie? Lepiej oszczędzić sobie takich wrażeń.

Kiedy spotkanie odbywa się zdalnie, ubranie przestaje być dobrze widoczne, w związku z czym jego znaczenie też spada. Ciężej będzie rozpoznać, czy wyprasowałaś koszulę i jaki dokładnie jest na niej wzór – no chyba, że kamerka w Twoim laptopie ma genialną rozdzielczość. Na pewno nie musisz się też martwić obuwiem – nawet jeśli będziesz w kapciach czy boso, nikt tego nie będzie wiedział. Warto jednak założyć koszulę lub marynarkę, a nie t-shirt. Będzie to sygnał, że poważnie podchodzisz do procesu rekrutacji i traktujesz spotkanie jako coś ważnego oraz, że się do niego przygotowałaś, a nie wpadłaś w biegu ze spaceru z dzieckiem.

Wygoda doda Ci skrzydeł

Zawsze mówię, że rozmowa kwalifikacyjna sama w sobie jest bardzo stresującym doświadczeniem, dlatego warto wybrać strój, w którym będziesz się czuła względnie komfortowo. Dlatego jeśli na co dzień nie chodzisz w szpilkach, nie zakładaj ich na rozmowę, żeby zaimponować rekruterowi. Dużo gorsze od płaskich butów jest widowisko w postaci potknięcia się o własne nogi lub chwiejne stawianie kroków po schodach. Poza tym, do stresu spowodowanego rekrutacją dojdzie jeszcze brak pewności w poruszaniu się, co może być prostą drogą do katastrofy.

Dlatego moim zdaniem najlepiej założyć ubrania i buty, w których się dobrze czujesz. Takie, które dodadzą Ci skrzydeł i energii, a nie będą dodatkowo stresować. Jak za ciasna koszula czy spodnie, w których jest Ci niewygodnie. Nieprzyjemne odczucia płynące z ciała, oprócz powodowania dodatkowego stresu, mogą odciągać Twoją uwagę i rozpraszać Cię podczas rozmowy. A przecież, jak napisałam na początku, ubranie ma pomagać budować odpowiedni wizerunek. Pomyśl o tym, że to jeden ze sposobów, jak dodać sobie odwagi i pewności siebie.

Mam nadzieję, że tym tekstem pomogłam Ci spojrzeć nieco inaczej na kwestię stroju podczas rozmów kwalifikacyjnych. Nie mogę się doczekać, kiedy te dziwne czasy dobiegną końca… Niech stanie się to jak najszybciej, żebyś mogła wykorzystać moje wskazówki w praktyce 🙂

fot. Unsplash

4 listopada 2020 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Jak opowiedzieć o przykrych powodach rozstania z poprzednimi pracodawcami?

by asia 27 października 2020

Dzisiaj poruszę temat, który zawsze elektryzuje i pojawia się przy okazji praktycznie wszystkich moich wystąpień. Jak odpowiedzieć na pytanie rekrutera o powody rozstania z poprzednimi pracodawcami, jeśli okoliczności były niezbyt sympatyczne? Jak pogodzić mówienie prawdy z tym, żeby nie wypowiadać się negatywnie o poprzednich firmach? Czy wdawać się w szczegóły, jak bardzo się zagłębiać w ten temat? Na ile szczerości sobie pozwolić?

Pokażę Ci dzisiaj, jak to wygląda z perspektywy rekrutera i dlaczego nie warto stawiać poprzednich pracodawców w złym świetle.

Prawdomówność i trzymanie się faktów

Na początek sprawa niby oczywista, a jednak nie zawsze do końca zdajemy sobie sprawę z tego, jak istotna. Podczas rekrutacji należy bezwzględnie mówić prawdę. Nie powiem, że całą prawdę, bo to czasami byłoby już zbyt wiele do przetrawienia dla rekruterów, ale na pewno tylko prawdę. Także w kontekście powodów rozstania z poprzednimi pracodawcami. Jestem absolutnie przeciwna malowaniu trawy na zielono, bo nie ma co upiększać naszych historii. Nie rekomenduję malowania jej też na czarno i „obsmarowywania” poprzednich firm w oczach potencjalnego pracodawcy. Żadna z tych strategii nie przyniesie Ci dobrych rezultatów, dlatego trzymajmy się jednak prawdy.

No, ale ile tej prawdy powiedzieć, skoro nie musi być od razu cała? Żeby ułatwić Ci ocenę, na których informacjach się skupić, proponuję po prostu trzymać się faktów, a swoje opinie zostawić dla siebie. Jak to interpretować? Na przykład, jeśli pracodawca rozwiązał z Tobą umowę ze względu na program zwolnień grupowych, to rekruterowi przekazałabym właśnie taką informację. Dla siebie zachowałabym na przykład to, że w firmie źle się działo od dłuższego czasu, że nie było już co robić, bo klienci notorycznie rozwiązywali umowy z Twoim pracodawcą. Podobnie, jeśli złożyłaś wypowiedzenie, ponieważ poprzednia firma zalegała z wypłatami wynagrodzenia od 3 miesięcy, także skupiłabym się na tym fakcie. Nie wspominałabym o tym, że nie mogłaś się „doprosić” swojej wypłaty albo że część pieniędzy dostawałaś „pod stołem”, bo firma nie chciała płacić od tego podatku i składek ZUS. Mam nadzieję, że już rozumiesz, o co mi chodzi.

Dlaczego rekomenduję opinie zachowywać dla siebie? Bo każda sytuacja jest inna i w zależności od tego, kto na nią patrzy, może zinterpretować ją zupełnie inaczej. To może także prowadzić do wyciągnięcia fałszywych wniosków. Na przykład określenie „w firmie źle się działo” – dla kogoś może oznaczać np. mobbing czy problemy z wypłacalnością, podczas gdy dla kogoś innego będzie to kiepska atmosfera i brak motywacji współpracowników. Dlatego trzymanie się faktów jest najbezpieczniejsze i chroni Cię nieprzychylną interpretacją rekrutera. Bo, jak już kiedyś pisałam, rekruter też człowiek, co oznacza, że też może odnieść mylne wrażenie, na podstawie opowiedzianej przez Ciebie historii.

Dyplomacja zawsze w cenie

Jedną z najtrudniejszych do przedstawienia rekruterowi przyczyn rozstania z poprzednią firmą jest dla mnie mobbing. Dlaczego? Bo w takim przypadku naprawdę trudno skupić się na faktach i cała historia może zostać zinterpretowana na opak. Poza tym, że doświadczenie mobbingu czy konfliktu z szefem samo w sobie jest czymś bardzo trudnym. Tutaj dochodzi jeszcze kwestia, jak o tym opowiedzieć komuś z zewnątrz. Moim zdaniem trzeba to zrobić w sposób bardzo dyplomatyczny. Wiem, że im świeższe są te trudne doświadczenia, im żywsze emocje z nimi związane, tym ciężej będzie się zdobyć na dyplomację.

Co można zrobić? Na pewno dobrze jest przegadać to, co się wydarzyło w tamtej pracy z kimś jeszcze. Jeśli są to bardzo bolesne wspomnienia, może warto poszukać pomocy psychologicznej. Wszystko po to, by trochę wyciszyć te trudne emocje. Zaopiekowanie się sobą pozwoli nabrać dystansu i poradzić sobie z tym, co się wydarzyło. Dopiero kiedy wspomnienia i emocje nieco zbledną, będzie Ci łatwiej mówić o tym z poziomu faktów. Bo do tego wciąż zmierzam – żebyś nie opowiadała na rozmowie kwalifikacyjnej o tym, co dokładnie przeżyłaś. Żebyś mogła skupić się na tym, jakie fakty przyczyniły się do Twojej decyzji o odejściu z tamtej firmy.

Musisz wiedzieć, że niefortunny dobór słownictwa to Ciebie może postawić w niekorzystnym świetle. Na przykład powiedzenie, że szef był osobą konfliktową i nie mogliście znaleźć wspólnego języka. Takie sformułowanie to dobry przykład opinii, którą nie każdy musi podzielać. Może ona obudzić w rekruterach obawę, że to Ty powodujesz konflikty, bo naturalnym mechanizmem jest, że ludzie z reguły zrzucają winę za trudne sytuacje na innych. Pamiętaj, że osoby rekrutujące Cię do nowej firmy są zewnętrznymi obserwatorami, którzy wyciągną wnioski na podstawie materiału, który im dostarczysz.

Dlatego jeszcze raz to napiszę – spróbuj być jak najbardziej dyplomatyczna. Do jakich faktów możesz się odwołać? Np. do tego, że zakres zadań, na który byłaś umówiona z poprzednim pracodawcą, nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością. Możesz mówić o tym, że atmosfera w zespole nie była najlepsza, że oczekiwania względem Twojej osoby nie były możliwe do osiągnięcia, ale staraj się być konkretna i podawać przykłady. Np. nierealistyczne terminy realizacji zadań, brak pomocy i współpracy między członkami zespołu, brak wsparcia szefa w trudnych sytuacjach między działami, brak czasu na wdrożenie się w nowe zadania, itp.

Z perspektywy rekruterki

Na koniec trochę o tym, jak to wszystko wygląda z mojej perspektywy. Dlaczego rekruterzy nie chcą zatrudniać kandydatów, którzy źle mówią o poprzednich pracodawcach? Dlaczego w ten sposób biorą stronę pracodawców, a nie kandydatów? Przecież oto żywy człowiek, który przed nimi siedzi opowiada swoją historię, czy nie powinno mu się uwierzyć? I przyznać rację, że nikt nie powinien był go tak potraktować?

Z tym zaufaniem do kandydatów to jest ciekawa sprawa. Niestety doświadczenie pokazuje, że kandydaci potrafią opowiadać naprawdę niestworzone historie, byle tylko uzasadnić jakieś swoje decyzje. Z przykrością to piszę, ale bardzo często zdarza się, że opowiadają oni bardzo negatywnie o swoich poprzednich pracodawcach, żeby siebie na tym tle troszkę wybielić. Żeby pokazać „ja byłem dobrym pracownikiem, ale oni mnie nie doceniali”. Zdarza się, że uzasadniają w ten sposób odejście z danej firmy, choć prawdziwym powodem był np. brak realizacji wyznaczonych celów w ostatnich kilku miesiącach. To dlatego my, rekruterzy, jesteśmy trochę nieufni.

Ale jest też inny powód, by negatywne historie o wcześniejszych firmach zachować dla siebie. Pamiętaj, że na podstawie tego, co mówisz podczas spotkania, rekruter wyciąga wnioski nie tylko o Twoich kompetencjach i dopasowaniu do firmy. Analizuje też wtedy, jak prawdopodobnie będziesz się zachowywać, kiedy już dołączysz do zespołu. Czy będziesz zmotywowana do pracy? Czy będziesz się chętnie uczyć, chętnie dzielić wiedzą z innymi? A może, jeśli coś nie przypadnie Ci do gustu, na rozmowach z kolejnymi rekuterami będziesz krytykować tego pracodawcę? Możesz się oburzyć – nie, na pewno nie! Ale jeśli już dziś tak chętnie opowiadasz, co było nie tak w poprzedniej firmie, to co stanie na przeszkodzie, byś i o tej opowiedziała co nieco?

Rekruter to trochę taki strażnik, dbający o to, by do pracodawcy dołączali nie tylko najbardziej kompetentni spośród kandydatów. Ważne jest by były to także osoby, które pomogą kreować dobry wizerunek firmy na zewnątrz. Stawianie jej w niekorzystnym świetle działa w zupełnie przeciwnym kierunku.

Jestem tu dla Ciebie

Mam nadzieję, że tym tekstem trochę Ci pomogłam i rozjaśniłam podejście rekruterów do tematu. Zdaję sobie sprawę, że kiedy na koncie mamy bardzo przykre doświadczenia, ciężko jest się zdobyć na dyplomację i trzymanie się faktów. Czasami niezbędne jest omówienie tego z kimś z zewnątrz.

Dlatego jeśli akurat jesteś przed rozmową kwalifikacyjną i przeraża Cię rozmowa na temat powodów rozstań z poprzednimi firmami, chętnie Ci pomogę. Napisz do mnie maila na asia@mamazhru.pl, a ja sprawię, że przygotowanie pójdzie Ci jak z płatka 🙂

Jeżeli znasz kogoś, komu ten tekst może pomóc, nie wahaj się go udostępnić!

fot. Unsplash

27 października 2020 1 comment
2 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Rekrutacja online – czy różni się od tej w biurze pracodawcy?

by asia 21 października 2020

W czasach przed pandemią rekrutacje online należały raczej do rzadkości. Były stosowane zwykle, gdy kandydat mieszkał czy przebywał daleko od biura firmy i dotarcie na rozmowę twarzą w twarz stanowiłoby dla niego jakąś niedogodność. Wiele rekrutacji zagranicznych przeprowadziłam w taki sposób – korzystając z różnych narzędzi do komunikacji online, żeby móc także zobaczyć kandydata_kę, a nie tylko posłuchać, jak podczas rozmowy telefonicznej.

Aktualnie od ponad pół roku rekrutacje online zdominowały pracę rekruterów. Nawet portale takie jak pracuj.pl udostępniają informację, czy proces jest prowadzony zdalnie, a dodatkowo umożliwiają wyszukiwanie tylko takich ofert pracy. Patrząc na to, że koronawirus nie odpuszcza, a raczej nabiera rozpędu, prędko nie wrócimy do dawnego sposobu prowadzenia rekrutacji. A szkoda.

Dzisiaj o tym, czym jaka jest podstawowa różnica między tymi sposobami selekcji kandydatów do pracy.

Twarzą w twarz

Prowadzenie spotkań z kandydatami zawsze było moją ulubioną częścią pracy na stanowisku rekruterskim. Niewątpliwą zaletą tego rodzaju rozmów kwalifikacyjnych jest możliwość uzyskania pełniejszego obrazu kandydata. Bo zwykle odbieram taką osobę z recepcji, rozmawiamy chwilę w windzie czy w drodze do salki rekrutacyjnej. Wtedy jest jeszcze swobodnie. Mogę dowiedzieć się jak minęła droga do biura, czy ciężko było trafić, czy sama lokalizacja i biuro podobają się kandydatowi. To niby takie nic nie znaczące rzeczy, ale już pozwalają złapać kontakt. Dzięki temu podczas spotkania łatwiej się takiej osobie odprężyć i spokojniej się rozmawia.

Ogromnym autem jest to, że poznajemy się osobiście. Możemy rozmawiać bez żadnych zakłóceń, bez pośrednictwa urządzeń, które czasami zawodzą. Łatwiej jest też obserwować mimikę, drobne gesty czy reakcje na zadawane przeze mnie pytania. Nawet ton głosu bywa czasem zniekształcony przez mikrofony i aplikacje do komunikacji.

O wyższości rozmów twarzą w twarz chyba nie muszę nikogo przekonywać. Czy są zatem jakieś atuty rekrutacji prowadzonych online? Jak traktują je rekruterzy?

Korzyści dla kandydatów

Wielkim plusem dla kandydatów jest bez wątpienia oszczędność czasu. Nie trzeba planować i ogarniać sobie dojazdu czy miejsca parkingowego, a to już kilka stresorów mniej. Fakt, że taka rozmowa może odbyć się w Twojej kuchni czy salonie, moim zdaniem wiele ułatwia. Zwłaszcza, gdy musisz zapewnić opiekę swojemu potomstwu na czas rozmowy – wiadomo, że na krócej łatwiej znaleźć zastępcę.

Drugi duży plus to wygoda. Choć absolutnie nie zachęcam do tego, by taką rozmowę prowadzić w dresie, zawsze jednak możesz mieć swoje puchate kapcie. Możesz też usadowić się na wygodnym fotelu czy kanapie, możesz przygotować sobie do tego ulubioną herbatę lub kawę. Tak – podczas rozmowy kwalifikacyjnej można coś pić! Dla mnie naturalnym jest, że proponuję kandydatom coś do picia, kiedy spotykamy się w biurze. Bo przecież, kiedy dużo się mówi, z reguły zasycha nam w gardle. Nic nie stoi na przeszkodzie, by połączyć przyjemne z pożytecznym i napić się wtedy ciepłej herbaty/kawy.

Moim zdaniem taka rozmowa online jest przez to wszystko mniej stresująca. Dużo niewiadomych, związanych w wyprawą do nieznanego miejsca nam odpada. Jest mniejsza presja czasu, mniejsze ryzyko spóźnienia. Kontakt za pomocą narzędzi online wydaje mi się także mniej wymagający i dla osób, które kiepsko czują się w tzw. small talkach, taka wersja może być łatwiejsza do zniesienia. Bo zwyczajnie takich pogaduszek jest sporo mniej.

O czym pamiętać

Żeby nie było tak różowo, chcę Ci zwrócić uwagę na kilka ważnych elementów, o które musisz zadbać, gdy bierzesz udział w rekrutacji online. Bez nich łatwo o porażkę w takim procesie, a odpowiedzialność spoczywa w pełni na Tobie.

Po pierwsze, zadbaj o spokojne i ciche miejsce, w którym nie będzie słychać pozostałych domowników i w którym nie będą Ci przeszkadzać. Choć na filmikach z YouTube dzieci przeszkadzające rodzicom w trakcie telekonferencji są bardzo zabawne, w rzeczywistości pojawienie się jakiejkolwiek osoby trzeciej bardzo wybija z rytmu wszystkich uczestników spotkania. Dodatkowo myślę, że to mocno stresujące dla kandydata_ki i ciężko potem odzyskać flow.

Druga sprawa to narzędzia. Koniecznie przetestuj aplikację, jakiej będziecie używać do komunikacji. Sprawdź, czy nie trzeba jej wcześniej zainstalować, utworzyć konta, itp. Jeśli zaczniesz to robić przez samym spotkaniem, ryzykujesz spóźnienie i problemy techniczne. Zadbaj także o słuchawki z mikrofonem. Dzięki temu zarówno Ty, jak i osoby rekrutujące będziecie mogli lepiej się słyszeć, a to ma ogromne znaczenie podczas spotkania. Przetestuj je razem z kamerką, żeby mieć pewność, że działają.

Jeśli już jestem przy kamerce – sprawdź, jak dużą część pomieszczenia obejmuje właśnie kamera. Dzięki temu będziesz mogła ocenić, czy w tle nie znajdują się jakieś rozpraszacze czy nieposkładane pranie 😉 Warto ustawić się w takim miejscu, by ściana za Tobą była jak najbardziej neutralna. I wcale nie musi to być biblioteczka z setkami mądrych książek.

Jeżeli planujesz korzystać z laptopa czy komputera stacjonarnego, dobrą opcją jest podłączenie się do sieci kablem, a nie poprzez wi-fi. Poprawia to jakość przesyłanego obrazu i dźwięku oraz zmniejsza ryzyko zakłóceń na łączach. Pamiętaj, że rekruterzy mają ograniczoną ilość czasu na rozmowę z Tobą. To oznacza, że przerwy w połączeniu działają na Twoją niekorzyść – zabierają Ci cenne minuty, kiedy mogłabyś opowiadać o swoich sukcesach i atutach.

Część wspólna

Niezależnie od tego, jak prowadzony jest proces rekrutacji, celem zawsze jest to samo: wybrać najlepszą osobę do pracy na danym stanowisku. To oznacza, że tak samo, jak do rekrutacji, która odbywa się w siedzibie firmy należy się solidnie przygotować od strony merytorycznej. Choć szczerze mówiąc, ze względu na ograniczoną ilość informacji, jaką rekruter jest w stanie zebrać podczas rozmowy online, pokusiłabym się o stwierdzenie, że trzeba być do niej jeszcze lepiej przygotowaną.

Absolutnym minimum jest dokładne przeczytanie zakresu obowiązków na stanowisku, o które się ubiegasz i zapoznanie się z profilem działania firmy, do której aplikujesz. Dobrze też przypomnieć sobie swoje wcześniejsze zakresy obowiązków oraz daty, kiedy współpracowałaś z danym pracodawcą. Na każdej konsultacji, kiedy przygotowuję klientów do rozmów kwalifikacyjnych powtarzam też, żeby przemyśleć sobie odpowiedź na pytanie „Co sprawia, że jesteś dobrą kandydatką na to stanowisko?”. Taka świadomość pozwoli Ci lepiej zaprezentować się podczas spotkania.

Okiem rekruterki

Z perspektywy rekruterki muszę przyznać, że prowadzenie rozmów tylko w wersji online to wbrew pozorom dużo mniej komfortowy sposób pracy. Dlaczego? Bo odbiera nam możliwość bliższego poznania kandydata_ki. To oczywiście wiąże się z większym ryzykiem podjęcia nietrafionych decyzji – bo po prostu mniej dowiadujemy się o rekrutowanej osobie.

Niemniej jednak warto podkreślić, że choć zmienia się sposób prowadzenia rozmowy, sam proces nie ulega zbytnio zmianie. Nadal w spotkania angażowani są menedżerowie, nadal możemy zastosować testy czy innego rodzaju próbki pracy, nadal obowiązkowo wracamy z informacją o podjętej decyzji.

Jest pewien plus rozmów zdalnych, o którym wspomniałam wcześniej – spora część odpowiedzialności za kwestie organizacyjne spoczywa na kandydacie. To znaczy, że my, rekruterzy nie musimy przejmować się wielkością salki konferencyjnej ani tym, że ktoś przed nami jej po sobie nie posprzątał. Nie trzeba martwić się, że kandydat_ka utknie w korku i cały misternie zaplanowany kalendarz spotkań się posypie. To są naprawdę drobiazgi i ja szczerze wolałabym się nimi zająć, żeby móc prowadzić rozmowy kwalifikacyjne twarzą w twarz.

Pozostaje jednak jeden element, który nie podlega żadnej dyskusji – BEZPIECZEŃSTWO. W obecnej sytuacji, gdzie wszyscy próbujemy działać na tyle normalnie, na ile tylko to możliwe, bezpieczeństwo jest czymś na wagę złota. I jeśli zmiana sposobu działania jest ceną za to, by móc pracować i dalej realizować się zawodowo, to nie jest to wysoka cena. Myślę, że większość rekruterów się ze mną w tym punkcie zgodzi.

21 października 2020 0 comments
4 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwój

Zdjęcie w CV – zamieszczać czy nie?

by asia 13 października 2020

W zeszłym tygodniu, przy okazji pogadanki na temat kreatorów CV i doradców kariery (tutaj tekst o tym) pojawił się wątek zamieszczania zdjęć w życiorysie. Czy pracodawca może tego wymagać? Czy rekruterzy faworyzują takie aplikacje? I wreszcie – czy ja jako rekruterka wolę CV z czy bez zdjęcia?

Jak się okazuje, kwestia umieszczania swojego wizerunku w życiorysie budzi duże zainteresowanie. A przy tym wzbudza też sporo emocji. Dlatego postanowiłam się jej dziś przyjrzeć i pokazać Ci różne perspektywy i podejścia.

Czy można wymagać CV ze zdjęciem?

No to na początek rozprawmy się z tym, czy pracodawcy mogą wymagać od kandydatów dołączania zdjęcia do dokumentów aplikacyjnych. Mówiąc krótko – nie może, chyba że istnieją ki temu ważne przesłanki (np. kandydat aplikuje na stanowisko modela_ki czy aktora_ki). Zgodnie z art. 22¹ Kodeksu Pracy, pracodawca może żądać od kandydata do pracy następujących danych:

imię (imiona) i nazwisko;
imiona rodziców;
datę urodzenia;
miejsce zamieszkania (adres do korespondencji);
wykształcenie;
przebieg dotychczasowego zatrudnienia.

Jak widzisz, prawo pracy nie przewiduje konieczności zamieszczania zdjęcia. Co więcej, jego obecność lub brak nie może stanowić kryterium rekrutacyjnego! Podobnie nasz wygląd. W niektórych źródłach mówi się w ogóle o tym, że przyjmowanie CV ze zdjęciem może stanowić podstawę do oskarżenia pracodawcy o dyskryminację. Dlatego na tzw. „zachodzie” coraz częściej odchodzi się od zdjęć w dokumentach aplikacyjnych. Myślę, że w Polsce jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie zanim dojdziemy do takiego etapu.

Okiem rekruterki

„Czy Ty, jako rekruterka, tak szczerze, sama nie wolisz dostawać CV ze zdjęciem?” padło wprost pytanie na Instagramie. I mówiąc bardzo szczerze, wolę kiedy w dokumentach aplikacyjnych jest aktualne zdjęcie. Ale zupełnie nie wpływa to na moją ocenę kandydatury, bo jak (mam nadzieję) wiesz już z tego tekstu (KLIK) inne rzeczy oceniam w procesie rekrutacji.

Jakie są zatem korzyści dla rekruterów z otrzymywania CV ze zdjęciem? Powiedziałabym, że bardzo prozaiczne. Wyobraź sobie, że w każdym procesie rekrutacji spotykam się przeciętnie z 8 osobami. Czasem jest ich nieco mniej, czasem nieco więcej – średnio około 8 kandydatów poznaję osobiście podczas rozmów kwalifikacyjnych. O ileż łatwiej jest mi zapamiętać poszczególne osoby, kiedy mam ich zdjęcie i mogę powiązać konkretną twarz ze spotkania z przeczytanym CV i dokonanymi notatkami. Tylko tyle i aż tyle.

Inna kwestia dotyczy tego, że odpowiednio dobrane zdjęcie wspiera budowanie Twojego wizerunku profesjonalistki. Fotografia z imprezy czy wycieczki w góry nie zadziała w ten sposób, ale czy stanie się powodem odrzucenia Twojej kandydatury? Oczywiście nie powinna i rekruterzy wprost nigdy nie przyznają, że ma to jakiekolwiek znaczenie. ALE. Pamiętaj, że wszyscy ludzie – a rekruterzy wbrew powszechnym opiniom to też ludzie, a nie wilki 😉 – podlegają tym samym mechanizmom i błędom poznawczym. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem wprost nie padnie nigdy decyzja „ta pani wygląda na tym zdjęciu totalnie nieprofesjonalnie, zatem ją ODRZUCAM!„. Niemniej jednak sam proces podejmowania decyzji podczas selekcji aplikacji jest na tyle złożony i zależny od masy czynników, że zdecydowanie lepiej jest maksymalizować swoje szanse. Także poprzez wybór odpowiedniej fotografii.

Moja rekomendacja

Czyli co robić – zamieszczać to zdjęcie czy nie? Jak zawsze decyzja należy do Ciebie. Zanim odpowiem jaka jest właściwie moja rekomendacja, chcę Ci powiedzieć o jednej ważnej rzeczy. Mi się nie zdarzyło faworyzować CV ze zdjęciem czy odwrotnie. W zasadzie pod kątem selekcji aplikacji obecność lub brak zdjęcia nie mają większego znaczenia. To, co ma znaczenie to jakie zdjęcie zdecydujesz się umieścić w swoich dokumentach.

Niestety zdarza się, że kandydaci wstawiają tam fotografie z wesel, wycieczek czy innych mało profesjonalnych okoliczności. Zdaję sobie sprawę, że w większości wypadków jest to spowodowane brakiem innych opcji czy pomysłu. Nie każdego przecież stać na wykupienie profesjonalnej sesji biznesowej u fotografa. Ale bądźmy szczerzy – w dzisiejszym świecie smartfonów z genialnymi aparatami, nie trzeba fotografa, żeby zrobić sensowne zdjęcie.

Dlatego moja rekomendacja jest bardzo prosta. Jeśli nie chcesz zamieszczać zdjęcia w CV, nie musisz tego robić. Nie znam rekrutera, który naprawdę tylko z tego powodu odrzuciłby Twoją kandydaturę. No chyba, że aplikowałabyś na stanowisko, gdzie wygląd jest jednym z kryteriów oceny (np. model_ka). Jeżeli zdecydujesz się na CV ze zdjęciem pamiętaj, żeby wybrać takie, które już na pierwszy rzut oka będzie kojarzyło się z sytuacją zawodową, a nie prywatną. Zwłaszcza, że niektórzy menedżerowie mają trudność ze skupianiem się jedynie na treści merytorycznej dokumentu. Zdarza się, że mniej chętnie zapraszają oni na spotkania kandydatów, których fotografie są niezbyt profesjonalne.

Mam nadzieję, że rozwiałam większość Twoich obaw. Wierzę, że teraz łatwiej będzie Ci podjąć decyzję, którą opcję wybrać. Daj mi znać, na co się zdecydujesz 🙂

13 października 2020 0 comments
1 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwój

Szukanie pracy – gdzie warto szukać pomocy?

by asia 5 października 2020

Szukanie pracy, nawet kiedy mieliśmy jeszcze słynny „rynek pracownika”, było nie lada wyzwaniem. Teraz, w czasach pandemii, bywa jeszcze trudniej, bo zwyczajnie mniej pracodawców publikuje ogłoszenia i zatrudnia nowe osoby. Nic dziwnego, że osoby, które dawno nie wychodziły aktywnie na rynek pracy – bo miały przerwę macierzyńską/wychowawczą albo wiele lat spędziły w poprzednim miejscu pracy – boją się to zrobić. Dlatego uważam, że warto szukać pomocy.

Trzeba jednak to robić rozważnie. Co to dokładnie oznacza? Z czego warto skorzystać, a co odpuścić? Kogo słuchać, gdy z różnych stron słyszy się czasami sprzeczne głosy?

Kreatory CV – hit czy kit?

Szukanie nowej pracy zazwyczaj zaczyna się od napisania swojego CV. To też nie jest łatwe zadanie, jeśli ostatni raz robiłaś to dobrych kilka lat temu. Ludzie często zadają mi pytanie czy w takiej sytuacji warto skorzystać z kreatora CV. Narzędzi dostępnych w Internecie jest sporo, duża część szablonów jest darmowa i ładna graficznie. Co może budzić zatem nasze wątpliwości? Na co zwrócić uwagę, jeśli już się zdecydujesz na kreator?

Przede wszystkim, wybierz szablon, który pasuje do Twojego profilu i doświadczenia. Mam tutaj na myśli zarówno kolorystykę czy czytelną czcionkę, które będą wspierać budowanie wizerunku profesjonalistki, jak i treść, czyli podział na sekcje. Nie do każdego stanowiska będą pasowały takie elementy jak opis profilu zawodowego, certyfikaty czy znajomość języków obcych (kiedy np. znasz tylko jeden lub żadnego, nie ma sensu tworzyć oddzielnej sekcji). Zwróć też uwagę, że nie każdą sekcję w takim darmowym kreatorze da się pominąć. Niektóre szablony będą wymagały dodania swojego zdjęcia, a przecież Ty możesz nie chcieć umieszczać go w życiorysie. Pamiętaj, Twoje CV – jego treść i układ – ma pasować do Ciebie, a nie odwrotnie.

Druga sprawa to format dokumentu, jaki otrzymujesz po wpisaniu wszystkich informacji. Najlepiej byłoby otrzymać .pdf – tego rodzaju dokument jest najbezpieczniejszy, ponieważ chroni Twoje CV przed edycją oraz „rozjechaniem się” treści. Spotkałam się wiele razy z tym, że dokument, który zapisałam np. w formacie .doc i wysłałam do kogoś, na innym komputerze się rozjechał, czyli treść się poprzesuwała w dziwne strony i nie wyglądał już tak starannie, jak powinien.

Inna jeszcze kwestia to bezpieczeństwo Twoich danych. Pamiętaj, że w CV umieszczasz bardzo wiele prywatnych informacji – od danych kontaktowych, przez doświadczenia i edukację, często po zdobyte certyfikaty. To jeden z powodów, dla których nie jestem wielką fanką takich narzędzi. Nie mam dużego zaufania do portali, które je zbierają i mam sporo obaw, czy nie są one gdzieś przechowywane. Dlatego sama z kreatorów nie korzystałam i nie zachęcam do tego szczególnie, choć rozumiem, że kiedy goni nas czas (a interesująca nas oferta za chwilę zniknie z portalu ogłoszeniowego), to potrzebujemy rozwiązań na szybko. I to jest w porządku, warto tylko wiedzieć, czy nasze dane nie zostaną gdzieś potem wykorzystane.

Co zamiast kreatora?

Czy da się zrobić ładne, profesjonalne CV samemu? Oczywiście, że tak! Czy to jest czaso- i pracochłonne? Niestety tutaj odpowiedź także jest twierdząca. Ale jak już opanujesz podstawy, potem edycja czy dodanie kolejnej sekcji nie będzie stanowiło już takiego problemu. Z czego można skorzystać?

Coraz więcej osób używa aplikacji lub portalu Canva. Faktycznie to narzędzie pozwala na zastosowanie pięknych layoutów. Darmowych wzorów, czcionek i kolorów są naprawdę nieprzebrane ilości. Dokumenty przygotowane w Canvie wyglądają bardzo profesjonalnie.

źródło: screen z aplikacji Canva

Jest niestety jeden duży minus korzystania z nich. Kilka już razy zdarzyło mi się otrzymać CV zapisane w formacie .pdf, które u mnie nie otwierało się poprawnie. Np. część dokumentu się nie wczytywała i nie widziałam zupełnie danych kontaktowych kandydata albo części opisu doświadczenia. Rekruterzy, zwłaszcza ci korzystający z systemów ATS, mogą napotykać podobny problem. W takiej sytuacji tracisz szansę otrzymania zaproszenia na spotkanie, a tym samym zdobycie nowej pracy. Nic nie szkodzi jednak na przeszkodzie, by szablony Canva posłużyły Ci za inspirację do stworzenia własnego.

Inna opcja, chyba najłatwiej dostępna, to po prostu MS Word. W nowej wersji także dostępne są różnego rodzaju darmowe szablony do wykorzystania.

źródło: screen z aplikacji Word

Jeśli jednak żaden z nich nie przypadnie Ci do gustu, możesz stworzyć własny, używając funkcji tabeli. To rozwiązanie najbardziej pracochłonne, ale jednocześnie dające Ci największą dowolność w dobieraniu kolorystyki, czcionki czy układu treści.

Do czego absolutnie Cię nie zachęcam? Do tworzenia swojego CV w notatniku (.txt) lub darmowych programach do edycji tekstu. Zapisanie dokumentu w formatach .odt czy .rtf, może powodować problemy z poprawnym wyświetleniem treści na komputerze rekrutera.

To może doradca kariery?

Z reguły, kiedy sami się na czymś nie znamy, warto korzystać z pomocy ekspertów w danej dziedzinie. Myślę, że z poszukiwaniem pracy jest podobnie, choć trudniej znaleźć dobrego specjalistę z potwierdzonymi kompetencjami. Bo Internet jest pełen ofert różnego rodzaju doradców zawodowych czy doradców kariery, ale wybranie odpowiedniej osoby nie jest takie łatwe. Na co powinnaś zwrócić uwagę?

Dla mnie najważniejszym kryterium jest zawsze posiadane doświadczenie. Nie zaufałabym osobie, która sama nigdy nie pracowała na stanowisku rekruterskim, bo to oznacza, że jej wiedza jest tylko teoretyczna. To tak, jakby pójść do do dentysty, który nie skończył studiów i nie praktykował, ale naoglądał się filmików na YouTube i przeczytał kilka książek. Przykład może drastyczny, ale wiedzy rekruterskiej nie da się zdobyć podczas jednego czy nawet kilku szkoleń. Dopiero pracując dla konkretnej firmy/agencji buduje się najbardziej wartościowa część wiedzy, bo pochodząca z realnego doświadczenia. Mierząc się z oczekiwaniami menedżerów i klientów, przeglądając tysiące CV i rozmawiając z setkami kandydatów, poznaje się ten świat rekrutacji.

Druga kwestia to wartości i podejście tej osoby do samego procesu rekrutacji. Warto pracować z osobami, które są szczere i autentyczne, a także nie boją się pokazywać drugiej strony medalu, czyli perspektywy pracodawcy. Niestety spotkałam się z doradcami, którzy obiecują złote góry („wszystko jest w zasięgu Twojej ręki, możesz zdobyć każdą pracę”) albo stawiają się tylko po stronie kandydata, psiocząc na pracodawców. Moim zdaniem takie podejście nie jest właściwe. Rolą takiego doradcy powinno być otworzenie przed Tobą świata pracodawców – pokazanie, co się dla nich liczy, jak interpretują pewne działania, na czym im zależy i jak podejmują decyzje. Nie chodzi przecież o to, by sobie ponarzekać na pracodawców, ale o to, by pomóc Ci zrozumieć ich sposób działania. Wtedy będziesz mogła dopasować do tego swoją strategię szukania pracy, żeby zwiększyć szanse na odniesienie sukcesu.

Trzeci aspekt, który pomaga podjąć decyzję (choć dla wielu osób będzie on dużo wyżej na liście kryteriów) to opinie innych osób. Czy ten doradca już komuś pomógł? Czy trafiłam do tej osoby z polecenia znajomych? To mi się często sprawdza w przypadku lekarzy. Zawsze robię rozeznanie wśród znajomych, do kogo warto się udać z danym problemem. Dzięki temu trafiłam kilka razy do specjalisty, który nie miał może długiej listy wspaniałych opinii na znanylekarz.pl, ale za to okazał się ekspertem w swojej dziedzinie.

Ostatnia kwestia, najmniej merytoryczna, ale jednak nadal dla mnie istotna to zaufanie. Zawsze kiedy mam do czynienia z jakimś nowym specjalistą lubię dać sobie chwilę na zastanowienie, czy ta osoba wzbudza we mnie zaufanie. Czy to, co mówi i w jaki sposób mówi mnie przekonuje? Jest zbieżne z moimi wartościami? Czy mówi konkretnie i daje jasne odpowiedzi, a może leje przysłowiową wodę? Wodolejstwa nie cierpię zarówno u specjalistów, jak i kandydatów. Myślę, że każdy z nas ma taki wbudowany, wewnętrzny radar, który pomaga nam wyłapywać osoby godne zaufania. Warto go słuchać i nie kontynuować współpracy z kimś, kto Cię nie przekonuje.

Warto szukać wartościowej pomocy

Są takie chwile, kiedy czuję gigantyczną wdzięczność za to, że żyję właśnie w takich czasach, jakie mamy teraz. No może poza aspektem pandemii. 😉 W czasach, w których Internet jest pełen gigantycznych ilości darmowej wiedzy (jak choćby u mnie na blogu), jest mnóstwo specjalistów, do których można się udać po pomoc i niezliczone ilości sposobów, które można wypróbować w rozwiązywaniu naszych problemów.

Pamiętaj o tym, kiedy pomyślisz sobie, że nie dasz rady albo że szukanie pracy jest beznadziejnie trudne. Pamiętaj, że nie musisz tego dźwigać sama, możesz skorzystać z pomocy! Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu będzie Ci już łatwiej wybrać jej wartościowe źródło.

Wiedz też, że i ode mnie możesz uzyskać takie wsparcie – zarówno w przygotowaniu CV, jak i w innych aspektach poruszania się po rynku pracy. Więcej o tym przeczytasz TUTAJ. Jeśli ja i moje wartości do Ciebie przemawiają, zapraszam do kontaktu 🙂

Powodzenia!

5 października 2020 0 comments
1 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwójRozmowa kwalifikacyjna

Od czego zależy Twój sukces w rekrutacji?

by asia 23 września 2020

Nie wiem, ile razy słyszałam teksty typu „chyba jestem beznadziejna, bo żadna firma nie odpowiedziała na moje CV” albo „musiałam wypaść koszmarnie podczas tamtej rozmowy kwalifikacyjnej, skoro nie zaoferowali mi pracy”. To dwa częste, ale nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością, poglądy, dlaczego nie zdobyliśmy danej pracy. Jako że mocno podkopują one naszą pewność siebie oraz poczucie własnej wartości, postanowiłam się z nimi dzisiaj rozprawić. Mam nadzieję, że raz na zawsze! Bo im dłużej zajmuję się rekrutacją, tym wyraźniej widzę, jak niewielka jest świadomość tego procesu wśród kandydatów i kandydatek. Jak na tym zdjęciu powyżej – wszyscy widzą jakiś zarys, ale szczegóły rozmywają się we mgle. Dlatego myślę, że wielką wartością będzie moje rozprawianie się z takimi mitami.

Jeśli jesteś na etapie poszukiwania pracy i martwisz się, że „nikt Cię nie chce”, ten tekst jest dla Ciebie. Dowiesz się od czego zależy sukces w procesie rekrutacji i dlaczego nie wszystko jest w Twoich rękach.

Pseudo doradcom powiedz nie!

Tak jak nie cierpię mówców motywacyjnych, którzy reklamują się jako coache (ciągle się zbieram, żeby o tym napisać), tak wysypki dostaję na samą myśl o doradcach kariery, którzy nigdy sami nie zajmowali się rekrutacją. Niestety takie osoby często budują w swoich klientach fałszywe poczucie, że mają 100% kontroli i wpływu na to, co się dzieje w trakcie rekrutacji. Prawda jest inna, ale jak można byłoby sprzedawać swoje usługi doradcze, mówiąc, że mogę pomóc „tylko” zwiększyć Twoje szanse, ale nie mogę zagwarantować sukcesu? Jeśli ktoś podczas konsultacji kariery powie Ci, że zna jedyną, najlepszą drogę do zdobycia przez Ciebie wymarzonej pracy, uciekaj, gdzie pieprz rośnie.

Moim zdaniem, trzeba wreszcie rozprawić się z mitem, że wszystko jest w Twoich rękach. Z jednej strony możesz odebrać to jako coś optymistycznego – bo w końcu brak odpowiedzi od pracodawców nie będzie świadczył źle o Tobie i Twoim CV. Ciemna strona jest jednak taka, że tym samym musisz się pogodzić z faktem, że bez odrobiny szczęścia, Twój wysiłek może nie przynieść efektów. To też sprawia, że proces szukania pracy trwa zwykle dłużej, niż mogłabyś to sobie zakładać na początku.

To, co zrobisz ma znaczenie

Oczywiście Twoje CV i to, co powiesz podczas rekrutacji mają ogromne znaczenie, nie zrozum mnie źle. Dobrze napisany życiorys zwiększa szanse otrzymania zaproszenia na rozmowę. Twoje zachowanie, odpowiedzi na pytania oraz Twoje własne pytania zadawane podczas spotkania rekrutacyjnego są bardzo istotne. I to jest super wiadomość, bo na te czynniki masz wpływ.

To, w jakim stopniu dopracujesz i dopasujesz swój życiorys do oferty pracy, na którą chcesz aplikować, przełoży się później na ocenę Twojej kandydatury przez rekrutera. W tym momencie zapada pierwsza ważna decyzja – przesłać CV menedżerowi czy nie? I uwierz mi, były sytuacje, kiedy treść życiorysu bardzo pasowała do poszukiwanego przez nas profilu, ale sposób jej prezentacji (chaos, niechronologiczne zapisy, błędy ortograficzne, itp.) powodował, że nie przekazywałam takiego CV dalej. Ale kiedy nawet czasami zdecydowałam się je przekazać, menedżer nie chciał takiego kandydata poznać osobiście. Dlaczego, skoro twarde kompetencje się zgadzały? No właśnie, ale musisz pamiętać, że nie tylko one decydują.

Jeśli CV, które powinno być Twoją najbardziej na świecie dopieszczoną wizytówką, jest napisane niedbale, to jak będą wyglądały przygotowywane przez Ciebie materiały, dokumenty firmowe, maile? Skoro nie dbasz o swój wizerunek w oczach potencjalnych pracodawców, to czy będziesz dbała o wizerunek naszej firmy w oczach jej klientów? To wszystką są wątpliwości, jakie mogą pojawić się w głowie rekrutera. Dlatego to, co napiszesz w CV ma znaczenie.

Podobnie jak to, co powiesz podczas rozmowy kwalifikacyjnej – jak zaprezentujesz swoje kompetencje, jak będziesz opowiadać o swoich doświadczeniach, jaką relację zbudujesz z osobami rekrutującymi. Dlatego przygotowanie się do takiego spotkania jest na wagę złota. Konsultacja z kimś, kto rekrutował na podobne stanowisko albo pracował w tej firmie/tym zespole i może podpowiedzieć, jakich pytań się spodziewać, będą bezcenne. To chyba oczywiste. Ale nawet świetne przygotowanie nie da Ci gwarancji sukcesu.

Na co nie masz wpływu

Jakie zatem czynniki, będące poza Twoim zasięgiem, wpływają na to, czy otrzymasz zaproszenie na spotkanie? A potem ofertę pracy? Czego nie jesteś w stanie przewidzieć, o co zadbać?

Po pierwsze, wiele zależy od tego, jaką masz konkurencję. Mam tutaj na myśli innych kandydatów, którzy odpowiedzieli na to samo ogłoszenie. Jeśli ich CV są lepiej dopasowane, mają wyższe / bardziej adekwatne kwalifikacje, mogą zostać zaproszeni na spotkanie zamiast Ciebie. Pamiętaj, że rekruterzy i menedżerowie mogą spotkać się z ograniczoną liczbą osób, zwykle jest to 8-10 osób na jedno stanowisko. Od Twojej konkurencji zależy też częściowo, czy to właśnie Ty dostaniesz finalną ofertę pracy. Dlatego tak ważne jest, aby dobrze przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej i zrobić na niej możliwie najlepsze wrażenie.

Druga kwestia, na którą nie masz żadnego wpływu, to budżet pracodawcy. Każda firma zakłada określony poziom wynagrodzenia, jaki gotowa jest zapłacić za pracę w danej roli. Dlatego, jeśli Twoje oczekiwania finansowe znacznie przekraczają tę planowaną kwotę, możesz nie doczekać się nawet zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną. Czy to oznacza, że musisz zaniżyć swoje oczekiwania? Albo skłamać na ich temat w formularzu aplikacyjnym? Na pewno odradzam kłamstwo.

Po pierwsze zrób rozeznanie, jak wyglądają wynagrodzenia w tej branży, na podobnych stanowiskach. Jeśli Twoje oczekiwania nie mieszczą się w widełkach, powinnaś rozważyć ich obniżenie lub zmianę profilu stanowiska na taki, gdzie można otrzymać wyższą pensję. Możesz także poszukać innych firm – może większych, międzynarodowych, które będą miały prawdopodobnie większy budżet.

Jeśli jednak podczas tego rozeznania okazało się, że Twoje oczekiwania nie są wcale wygórowane, musisz po prostu kontynuować szukanie i nie poddawać się. Absolutnie nie rekomenduję drastycznego obniżania oczekiwań „byle dostać jakąś pracę”. Jeżeli zastanawiasz się dlaczego to jest zła strategia, to mam dla Ciebie inne pytanie. Jak długo będziesz gotowa pracować za stawkę poniżej Twoich potrzeb? Ile wytrzymasz, zanim frustracja zje Cię od środka? To normalne, że chcemy być godziwie wynagradzani za swoją pracę i posiadane kompetencje. To normalne też, że każdy z nas ma jakieś zobowiązania i rachunki do opłacenia, które znacząco determinują to, ile potrzebujemy zarabiać. Na dłuższą metę, taka praca nie będzie Ci dawała satysfakcji, nie ma co się oszukiwać.

Uwierz w siebie!

Wiem, że w procesie poszukiwania czy prób zmiany pracy bardzo łatwo się zniechęcić. Bardzo łatwo też dopatrywać się w sobie przyczyn, dlaczego nie dostajemy tylu ofert i tak atrakcyjnych, jak byśmy chciały. Zwłaszcza, jeśli dzieje się to po przerwie macierzyńskiej/wychowawczej, która na jakiś czas wyłączyła nas z aktywności zawodowej. Taka przerwa, przytłoczenie domowymi obowiązkami i porównywanie się z innymi mogą sprawić, że nasze poczucie własnej wartości będzie jeszcze niższe, a co za tym idzie, nasza pewność siebie podczas rekrutacji spadnie niemalże do zera.

Dlatego postanowiłam Ci pokazać, że wynik procesu rekrutacji i ilość otrzymanych zaproszeń na spotkania czy ofert pracy, nie są w 100% zależne od Ciebie, od Twoich kwalifikacji czy umiejętności. Chcę, żebyś zdała sobie sprawę z tego, że rekruter, który nie odpowie na Twoje CV nie mówi Ci w ten sposób, że się do niczego nie nadajesz. To nie jest rekruterska złośliwość, a powody braku zaproszenia nie muszą wcale leżeć po Twojej stronie.

Mam wielką nadzieję, że rozwiałam trochę tej mgły. Że teraz będzie Ci łatwiej uwierzyć w siebie i nie poddawać się w procesie szukania nowej pracy. Ja wiem, że to często trwa dłużej niż chcieliby wszyscy zainteresowani, ale warto powalczyć to taką pracę, w której będziesz się czuła spełniona. Prawda? A zatem, do dzieła! 🙂

fot. Unsplash

23 września 2020 0 comments
1 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwój

Powrót do pracy – jak rozmawiać o tym z szefem?

by asia 16 września 2020

Wiem, że temat powrotu do pracy budzi wiele emocji i w zależności od Twojej sytuacji, może być bardziej lub mniej wyczekiwanym momentem. Bez względu na to, czy wracasz z własnej woli i na skrzydłach będziesz biegła do biura, czy może jednak zmuszają Cię do tego okoliczności, możesz się do tego przygotować i oswoić przynajmniej część swoich obaw.

Jak to zrobić? Dzisiaj opowiem o tym, jakie tematy poruszyć podczas rozmowy z szefem, aby przygotować sobie grunt przed powrotem.

Kontakt z przełożonym

Niezależnie od tego, czy po powrocie Twoim szefem będzie ta sama osoba, co przed ciążą, najważniejszym pierwszym krokiem powinno być nawiązanie z nią kontaktu. W czasach przedpandemicznych byłoby to o tyle łatwiejsze, że mogłabyś zwyczajnie podjechać do biura, żeby się spotkać i/lub poznać z szefem. Dzisiaj każda firma wprowadza swoje zalecenia, a niektóre przedsiębiorstwa przeszły całkowicie na pracę zdalną. Jeśli także Twój pracodawca wprowadził taki system pracy, warto odezwać się do współpracowników i poprosić o namiary na przełożonego.

Kiedy nawiązać ten kontakt? Myślę, że najlepiej zrobić to na około 2-3 miesiące przed planowanym zakończeniem urlopu macierzyńskiego/wychowawczego. Czemu tak wcześnie? Z dwóch powodów. Po pierwsze, taki czas pozwoli Twojemu szefowi na przeorganizowanie pracy w zespole i przygotowanie się na Twój powrót. Pamiętaj, że jeśli ktoś został zatrudniony jako Twoje zastępstwo i firma będzie musiała rozwiązać z nim/nią umowę, dzięki wcześniejszej informacji taka osoba będzie miała też trochę czasu na znalezienie nowego zatrudnienia. Jeśli ten ktoś się sprawdził, może uda się dla niego znaleźć inne miejsce w firmie – ale na to także potrzebny jest czas. Druga sprawa – jeżeli okaże się, że z jakichś względów nie ma dla Ciebie miejsca na powrót, to te 2-3 miesiące pozwolą Ci poszukać innych rozwiązań. O możliwych opcjach pisałam TUTAJ.

Rekomendowałabym, żebyś podczas tego kontaktu nie przechodziła od razu do szczegółów, dotyczących powrotu. Jeśli to możliwe, spróbuj umówić się spotkanie twarzą w twarz z szefem. Taka rozmowa jest zawsze korzystniejsza, bardziej komfortowa, a jeśli szefem jest nowa osoba, pozwoli Ci to zbudować z nią relację.

Kwestie formalne do poruszenia

Podstawową rzeczą, którą musisz omówić z przełożonym jest data Twojego powrotu. Pamiętaj, że wcześniej powinnaś wykorzystać zaległy urlop. Ile dokładnie dni urlopowych zostało Ci z poprzednich lat możesz sprawdzić w Dziale Kadr swojej firmy. Zastanów się także czy chcesz od razu wrócić na cały etat – prawo pracy umożliwia Ci powrót w niepełnym wymiarze godzinowym. Twój szef będzie chciał też na pewno wiedzieć, czy zamierzasz korzystać z dodatkowych przerw na karmienie – jeśli tak, powinnaś złożyć wcześniej stosowne oświadczenie. Dodatkowo dochodzi kwestia godzin pracy – czy są stałe, a może ruchome (np. możesz zacząć pracę między 7 a 9)? Jak one wpiszą się w logistykę Twojego życia rodzinnego?

W ramach formalności, dopytałabym na Twoim miejscu także o to, jak obecnie zorganizowana jest praca w firmie. Czy będziesz pracować z biura, a może zdalnie? Czy masz wybór? Czy pracodawca zapewnia narzędzia, takie jak laptop czy telefon, a może byłyby one po Twojej stronie? Ta sprawa może być o tyle istotna, że jeśli np. zamierzasz zatrudnić nianię do opieki nad dzieckiem, to musisz pomyśleć, jak zorganizujesz sobie w domu przestrzeń do pracy. Albo jeśli masz starsze dzieci i będą one częściowo uczyć się zdalnie, a wy macie w domu jeden komputer, może być ciężko to wszystko pogodzić.

Wdrożenie w nowe realia

Bez względu na to, jak długa była Twoja przerwa macierzyńska/wychowawcza, w firmie mogło się w tym czasie sporo wydarzyć. Z dużym prawdopodobieństwem miejsce, do którego wrócisz nie będzie tym samym, które opuszczałaś. Dlatego kolejną sprawą, którą warto poruszyć podczas spotkania z szefem, są właśnie zmiany, jakie zaszły pod Twoją nieobecność. Jak teraz wygląda struktura organizacji? Czy ludzie, z którymi wcześniej współpracowałaś nadal są w firmie? Czy procesy, za które byłaś odpowiedzialna wyglądają nadal tak samo? Czy pojawiły się jakieś nowe narzędzia? Jak te zmiany wpływają na funkcjonowanie Twojego zespołu i na Twój zakres obowiązków?

No właśnie, zakres obowiązków na Twoim stanowisku jest kolejną bardzo istotną kwestią do omówienia. Zapytaj koniecznie o to, czym będziesz się zajmować po powrocie i na ile pokrywa się to z zadaniami, jakie realizowałaś przed ciążą. Jeśli szef chętnie wchodzi w ten temat, dopytałabym także jakie nowe projekty czy cele do realizacji czekają na Ciebie w pierwszych miesiącach po powrocie. Jeżeli dużo się zmieniło albo masz objąć inne niż do tej pory stanowisko, warto dopytać czy przełożony przewiduje dla Ciebie jakieś szkolenia na początku. Dużą pomocą byłby ktoś z zespołu oddelegowany, by służyć Ci wsparciem podczas wdrażania się w nowe zadania.

Może być tak, że Twój szef jeszcze tego wszystkiego nie przemyślał i nie zaplanował. Nie przejmuj się, jeśli nie ma dla Ciebie precyzyjnych odpowiedzi. Dzięki temu, że do Twojego powrotu zostało jeszcze kilka miesięcy, to spotkanie może być dla niego bodźcem, by poważnie zająć się tymi kwestiami. Warto wtedy umówić się na kolejną rozmowę, np. za kilka tygodni, gdy będzie już miał dla Ciebie konkrety.

Badanie gruntu

Pamiętaj, że to spotkanie i rozmowa z szefem ma na celu nie tylko pozyskanie informacji, które pomogą Ci się przygotować do powrotu. Oczywiście to jest cel nadrzędny, bo im więcej dowiesz się na tym etapie, tym łatwiej będzie Ci poukładać sobie sprawy prywatne tak, aby móc łączyć pracę z życiem rodzinnym.

Druga równie ważna kwestia, to zbadanie gruntu – co Cię czeka po powrocie. Dzięki takiej rozmowie sprawdzisz, jakie oczekiwania względem Ciebie ma szef, jaka panuje atmosfera w firmie, czy będziesz miała trochę czasu na rozbieg, czy w ogóle powrót tam jest dobrym pomysłem. Te wszystkie informacje powinny pomóc Ci w oswojeniu części obaw związanych z powrotem i zmniejszeniu poziomu stresu, który na pewno dopadnie Cię przed (ponownym) pierwszym dniem.

A zatem, do dzieła! Weź kartkę lub otwórz aplikację do robienia notatek i zapisz sobie te pytania, które w Twoim przypadku będą najważniejsze. Jeśli jakiegoś ważnego wątku nie poruszyłam – koniecznie daj znać w komentarzu, to może być cenna podpowiedź dla innych Czytelniczek 🙂

16 września 2020 0 comments
1 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwójRozmowa kwalifikacyjna

Jak rozmawiać o pieniądzach podczas rekrutacji?

by asia 9 września 2020

Nie wiem, jak u Ciebie, ale w moim domu pieniądze były jednym z tematów, o których się nie rozmawiało. Bardzo długo żyłam w przekonaniu, że tak to już jest i przeżyłam niezły szok, kiedy musiałam podać swoje oczekiwania finansowe na pierwszej w życiu poważnej rozmowie kwalifikacyjnej. Czułam coś pomiędzy zawstydzeniem i zażenowaniem, kompletnie nie potrafiłam podejść do tego na chłodno.

Sporo czasu zajęło mi wypracowanie zdrowego (moim zdaniem) podejścia do pieniędzy i nauczenie się, że to temat, jak każdy inny. Jeśli Ty też czujesz się niezręcznie na samą myśl o nieuniknionym pytaniu rekruterów o oczekiwane wynagrodzenie, ten tekst jest dla Ciebie. Dowiesz się, jak można inaczej spojrzeć na tę kwestię oraz jak się przygotować do takiej rozmowy.

Inne spojrzenie na rekrutację

Wspomniana pierwsza rozmowa kwalifikacyjna dotyczyła stażu w jednym z nieistniejących już banków. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak bardzo byłam podekscytowana, ale i niepewna swoich kompetencji. O rekrutacjach wiedziałam wtedy tyle, ile nauczyłam się podczas praktyk studenckich, a więc niezbyt wiele w porównaniu do tego, ile wiem dziś. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że padnie pytanie o oczekiwania finansowe i tego bałam się najbardziej. Straszliwie chciałam się dostać na ten staż, więc stres, że odrzucą mnie, gdy powiem zbyt wysoką kwotę, był ogromny. Dlatego podałam stawkę bardzo, bardzo niską – z tego, co pamiętam niewiele wyższą niż ówczesna najniższa krajowa. Sama kwota to nic, gorszy był chyba mój przepraszający ton głosu, kiedy ją podawałam.

Dlaczego dziś o tym myślę? Bo pamiętam swoje zawstydzenie, pamiętam jak bardzo martwiłam się czy ktokolwiek mnie „zechce” zatrudnić. W swoich oczach byłam po prostu dziewczyną z małego miasta, która nie miała doświadczenia ani zielonego pojęcia o szkoleniach czy bankowości.Z perspektywy rekrutera byłam zapewne dobrą kandydatką – magister psychologii z wyróżnieniem, po różnorodnych praktykach studenckich, zaangażowana, pogodna i pracowita. Ja jednak zupełnie nie umiałam wyjść poza swoje buty.

Wiedząc to wszystko, co dzisiaj wiem, chcę Ci powiedzieć, że nie musisz się wstydzić. Rozmowa kwalifikacyjna to pewnego rodzaju rozmowa handlowa, a umowa o pracę to coś jakby kontrakt na sprzedaż usług. Ty masz do zaoferowania pewne kompetencje i kwalifikacje, będziesz odpowiedzialna za realizację określonych zadań. Firma potrzebuje Twojej pracy i chce za nią zapłacić. Jeśli dogadacie się co do ceny (wynagrodzenia), umowa dojdzie do skutku. Jak każdy kontrakt. Czy kiedy rozmawiasz z hydraulikiem czy mechanikiem o szacowanym koszcie naprawy myślisz, że oni wstydzą się swoich stawek? Przepraszają, że chcą tyle a tyle za wykonaną usługę czy godzinę pracy? Ja jeszcze takiego fachowca nie spotkałam.

To, co Ci dziś proponuję to spojrzenie na pracodawców, jak na klientów, którzy chcą kupić Twoje usługi. To pomoże Ci odrzeć ich z otoczki wielkich i wszechwładnych, którzy mogą „dać Ci tę pracę” lub nie. Kiedy wydaje nam się, że ten ktoś po drugiej stronie stołu jest od nas lepszy, mądrzejszy czy ma nad nami władzę, trudno jest podejść do kwestii wynagrodzenia z dystansem. Włączają się nasze kompleksy, niepewności, a co za tym idzie dużo emocji. A przecież, jak ciągle powtarzam, rozmowa handlowa to rozmowa partnerska – Ty masz coś, czego oni potrzebują. Musicie tylko ustalić, czy budżet, którym dysponują jest zbieżny z Twoimi oczekiwaniami.

Jak zmienić podejście?

Nie łudzę się, że mój tekst w jeden dzień odmieni Twoje podejście do tematu. Wiem, że ten wizerunek pracodawcy jako kogoś ważniejszego od Ciebie i zawstydzenie, jakie wywołują rozmowy o pieniądzach są w nas głęboko zakorzenione. Ale to nie znaczy, że nic nie można z tym zrobić.

Po pierwsze warto spojrzeć na to pragmatycznie. Czy pracujesz tylko dla przyjemności? Czy jednak w ten sposób uzyskujesz środki finansowe niezbędne do utrzymania siebie i rodziny? Jeśli to drugie – nic dziwnego, że musisz zarabiać określoną kwotę. Każdy dorosły człowiek ma jakieś zobowiązania, rachunki do opłacenia, bliskich do utrzymania, marzenia do spełnienia.

Druga sprawa, to pracodawcy (a zwłaszcza rekruterzy!) są bardzo świadomi tego, że oczekiwania finansowe mogą się kształtować na różnym poziomie. Każdy, kto kiedyś rekrutował wie, że znalezienie dobrze dopasowanego kandydata, którego oczekiwania zmieszczą się w budżecie, jest wyzwaniem. Jak świat światem, firmy wolą płacić mniej niż więcej za wykonywaną pracę. Ty przecież też wolisz zapłacić mniej niż więcej za naprawę auta czy cieknącego kranu, prawda? No chyba, że naprawa jest skomplikowana, a fachowiec najlepszy w mieście i daje super gwarancję. Podobnie jest w firmach – pracodawca w swoim budżecie zakłada ile będzie w stanie zapłacić za poszczególne usługi, w zależności od tego, jak dana usługa jest dla niego ważna.

Trzecia sprawa, w większości przypadków to, jaką kwotę podasz podczas rozmowy nie będzie dyskwalifikujące, jeśli jesteś dobrze dopasowaną kandydatką. (Inna kwestia, że zaznaczenie w formularzu aplikacyjnym oczekiwań znacznie wyższych niż przewidziane w budżecie stanowiska może odebrać Ci szansę uzyskania zaproszenia na spotkanie. Pisałam o tym tutaj.) Jeśli podczas rozmowy kandydat poda kwotę niższą niż w budżecie, to nic się nie dzieje. Jeśli wyższą, ja zwykle mówię, że takie wynagrodzenie przekracza nasz budżet i będzie nieosiągalne. Polityka wynagrodzeń większości firm zabrania ujawniania widełek na danym stanowisku, więc pytam tylko czy kandydat jest skłonny do obniżenia swoich oczekiwań, a jeśli tak to do jakiej kwoty.

Jak mówić o pieniądzach na spotkaniu?

Na koniec powiem Ci, na co zwrócić uwagę podczas spotkania. Przede wszystkim nie owijaj w bawełnę i jeśli rekruter pyta o Twoje oczekiwania, podaj konkretną kwotę lub przedział. Jeżeli zdecydujesz się na przedział – niech on nie będzie zbyt szeroki, myślę, że 500-1000 zł maksymalnie. Niezależnie od wybranej opcji, niech podawane przez Ciebie kwoty (także ta dolna granica z widełek) będą takie, za które naprawdę zdecydowałabyś się podjąć tę pracę. Wiele razy spotkałam się z tym, że kiedy wracałam do kandydata z propozycją zatrudnienia na oczekiwanych warunkach (lub z wynagrodzeniem z dolnej granicy widełek), a kandydat mówił, że liczył na wyższą ofertę. Aby uniknąć takich niezręcznych rozmów i ryzyka otrzymania niezadowalającej propozycji, zadbaj o to, by podawane przez Ciebie kwoty były zgodne z Twoimi prawdziwymi oczekiwaniami.

Nie musisz się przy tym krygować, robić kilkuminutowego wstępu, w którym podsumujesz swoje dokonania zawodowe lub używać przepraszającego tonu głosu. Mów spokojnie, konkretnie i staraj się być pewna siebie. Skoro uważasz, że powinnaś zarabiać określoną kwotę, musisz przekonać też do tego swoich rozmówców. Nie sposób tego zrobić przepraszającym tonem głosu.

Wskazówka na koniec

Chcę Ci powiedzieć dziś jeszcze jedną rzecz. Zanim zgodzisz się na negocjacje z pracodawcą, zadaj sobie pytanie czy na pewno chcesz wykonywać tę konkretną pracę za podane wynagrodzenie. Czy będziesz z niego nadal zadowolona po kilku miesiącach? Pamiętaj, że nie chodzi o to, by zahaczyć się gdzieś na chwilę – to spore koszty dla pracodawcy (wdrożenie Cię w zdania, szkolenie, itd.), ale także dla Ciebie – dalsze szukanie pracy, chodzenie na rozmowy, już pracując to trudne logistycznie i obciążające emocjonalnie zajęcie. Może lepiej poczekać i poszukać chwilę dłużej? Oczywiście decyzja należy do Ciebie.

Na koniec dodam jeszcze nieśmiertelne – nie zrażaj się! Naprawdę nie możesz się poddać po pierwszej próbie. Wiem, że rozmawianie o pieniądzach nie stanie się łatwe, lekkie i przyjemne z dnia na dzień, bo jak wszystko wymaga praktyki 🙂
Powodzenia!

fot. Unsplash

9 września 2020 0 comments
2 FacebookTwitterPinterestEmail
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się, żeby nie przegapić kolejnych wpisów, materiałów i szkoleń!

Dziękuję!

UWAGA! 

Sprawdź swoją skrzynkę e-mail i potwierdź zapis!
Bez tego moje wiadomości nie będą do Ciebie docierać. 

Bądźmy w kontakcie

Facebook Instagram Linkedin Email

kategorie

  • Macierzyństwo (18)
  • Odskocznia (3)
  • Praca i rozwój (39)
  • Rozmowa kwalifikacyjna (10)
  • POLITYKA PRYWATNOŚCI STRONY MAMAZHR.PL

@2019 - 2022 Mama z HR. Wszelkie prawa zastrzeżone


Back To Top
Mama z HR
  • STRONA GŁÓWNA
  • O MNIE
  • OFERTA
  • MOJA KSIĄŻKA
  • BLOG
  • SKLEP
  • KONTAKT

Shopping Cart

Close

Brak produktów w koszyku.

Close