Mama z HR
  • STRONA GŁÓWNA
  • O MNIE
  • OFERTA
  • MOJA KSIĄŻKA
  • BLOG
  • SKLEP
  • KONTAKT
  • 0
Monthly Archives

grudzień 2020

Praca i rozwój

Zainteresowania w CV – czy je wpisywać, a jeśli tak, to jak?

by asia 23 grudnia 2020

Pamiętasz jak pisałam o uniwersalnych zasadach tworzenia dobrego CV? (KLIK) Znalazła się tam wskazówka, że dobrze przygotowany dokument pokazuje Cię jako profesjonalistkę i przekazuje najważniejsze informacje o Twoich kompetencjach oraz posiadanym doświadczeniu. Co zatem zrobić z sekcją „Zainteresowania”, która mówi bardziej o Twoim życiu prywatnym?

Jaka jest jej rola w CV, czy warto ją uzupełniać i o jakich pasjach pisać w swoim życiorysie? Ten tekst powstał, by rozwiać Twoje wątpliwości w tym zakresie!

Różne szkoły

Próbowałam odszukać informację, skąd ta sekcja się w ogóle wzięła, ale bez większych sukcesów. To, na co trafiłam, to dziesiątki portali z poradami, jakie zainteresowania w CV umieścić, żeby wydawać się ciekawszym kandydatem. No właśnie – chyba dlatego ja nie jestem wielką fanką tej części życiorysu. Tak wiele razy spotkałam się z tym, że kandydaci podawali nieprawdziwe informacje o swoim hobby, że zaczęłam wątpić w sens ich zamieszczania.

Ale spotkałaś się pewnie z powiedzeniem, że ilu ludzi, tyle opinii. W przypadku rekruterów jest tak samo. Każdy ma nieco inne spojrzenie na to, co powinno się znaleźć w CV i w jakiej postaci. Różne są szkoły, także jeśli chodzi o sekcję z zainteresowaniami. Dlatego decyzję musisz podjąć sama, a ja postaram się ułatwić Ci to zadanie.

Wpisywać zainteresowania czy nie wpisywać?

Nie ulega wątpliwości, że w niektórych przypadkach uzupełnienie tej sekcji może pomóc w zbudowaniu wizerunku atrakcyjnej kandydatki. Na przykład kiedy szczerze interesujesz się tym, co jest powiązane z przedmiotem Twojej pracy. W takiej sytuacji warto zamieścić taką informację w CV.

Nie do końca zgadzam się jednak z tym, aby na podstawie podanych informacji o hobby wyciągać daleko idące wnioski o tym, jaką jesteś osobą. Na przykład to, że ja uwielbiam oglądać Formułę 1 wcale nie musi oznaczać, że sama chciałabym uprawiać taki sport. Nie musi też oznaczać, że lubię rywalizację czy ryzyko. Jeśli gram w piłkę ręczną (sport drużynowy), nie będzie to oznaczało, że na pewno w pracy będę też graczem zespołowym. Ludzie są tak skomplikowanymi istotami, że tego rodzaju uproszczenia mnie złoszczą. Rekruterzy nie powinni opierać się w swoich rekomendacjach na domysłach czy prostych schematach.

Oczywiście prawdą jest, że Twoje zainteresowania mogą stać się ciekawym tematem do rozpoczęcia rozmowy i przełamania pierwszych lodów. Wiele razy sama w tym celu zadawałam pytanie o hobby. Poza tym cudownie się słucha osób, które z pasją opowiadają o tym, co lubią robić w wolnym czasie. Co ciekawe, te zainteresowania wcale nie muszą być bardzo oryginalne i wyjątkowe. Ważniejszy jest sposób opowiadania i autentyczność. Dla przykładu miałam kiedyś kandydatkę, która brała udział w zawodach freesbie. Nie wiedziałam nawet, że można to uznać za sport, ale kandydatka mówiła o tym z taką pasją, że zachęciła mnie do spróbowania!

Czy niewpisanie żadnych zainteresowań w jakiś sposób zmniejsza Twoje szanse otrzymania zaproszenia na spotkanie czy oferty pracy? Absolutnie nie. Dużo gorsze będzie wpisanie tam nieprawdy, co rekruter może w łatwy sposób wyłapać podczas rozmowy. Pamiętaj, że żadna firma nie będzie chciała zaoferować pracy komuś, kto skłamał na etapie rekrutacji.

Jakie hobby wpisać?

Jeśli zdecydujesz się na uzupełnienie tej sekcji, mam dla Ciebie kilka wskazówek.

1. Wpisuj tylko prawdziwe informacje!

Choć może to brzmieć jak banał, niestety nadal wielu kandydatów ulega pokusie koloryzowania rzeczywistości. Niektórzy chcą się wyróżnić oryginalnymi zainteresowaniami, więc wpisują rzeczy, które robią wrażenie, ale nie mają wiele wspólnego z prawdą. Inni umieszczają w tej sekcji to, co utarło się zamieszczać – np. książki / muzyka / film. Zdarza się, że robią to nawet jeśli aktualnie czytają tylko lektury z dzieckiem, słuchają piosenek, które polecają panie z przedszkola i oglądają głównie Psi Patrol na zmianę ze Świną Peppą.

Dlatego jeśli chcesz coś napisać o swoich zainteresowaniach, napisz prawdę. Ona nie musi być super oryginalna czy robiąca wrażenie, wystarczy, że będzie Twoja. Jeśli w wolnym czasie lubisz spacerować po lesie, możesz to wpisać. Oglądasz seriale? To także może się znaleźć w tej sekcji. Grasz w gry planszowe i wyszukujesz coraz to nowe tytuły, żeby zaciekawić swoje dzieci? To też dobry pomysł.

Zanim zdecydujesz, jaką informację dodasz w tym miejscu zastanów się, czy będziesz potrafiła o tym opowiedzieć, jeśli rekruter zada Ci jakieś pytanie.

2. Bądź konkretna

Jeśli interesujesz się literaturą, to zwykle jakimś konkretnym gatunkiem. Podobnie jest z muzyką i filmem, a w zasadzie chyba można powiedzieć że ze wszystkim. Nie znam osoby, która interesowałaby się każdym sportem, ale znam wiele takich, które interesują się konkretnymi dziedzinami – np. piłką nożną czy tenisem ziemnym. Dlatego, kiedy piszesz o swoim hobby, bądź maksymalnie precyzyjna. Możesz określić autora, którego książki czytasz najchętniej lub gatunek muzyki / filmu, o którym najwięcej wiesz. Tak samo będzie z każdą inną kategorią – od podróży, przez wspomniane sporty czy motoryzację. Uogólnione zainteresowania nic o Tobie nie powiedzą, więc można je spokojnie pominąć.

3. Nie wpisuj rzeczy kontrowersyjnych

Ostatnia wskazówka, jaką chciałabym Ci podarować, to żebyś zrezygnowała z wpisywania zainteresowań, które ktoś mógłby uznać za kontrowersyjne. Dla przykładu miałam kiedyś kandydatkę, która wpisała „Pole dance”, czyli taniec na rurze. O ile na mnie nie zrobiło to żadnego wrażenia, o tyle skojarzenia i reakcje menedżerów były różne. Nie warto ryzykować, że trafisz na kogoś, kto z tak błahej przyczyny odrzuci Twoją aplikację.

Zwróć także uwagę, żeby Twoje CV nie zdradzało poglądów politycznych czy religijnych (np. udział w spotkaniach duszpasterskich czy grupach biblijnych jako hobby). Są to dane wrażliwe, które nie powinny się znaleźć w takim miejscu ani stanowić kryterium wyboru kandydata.

Twoja decyzja

Na koniec powiem bardzo dobitnie, że to, czy wpisywać prywatne zainteresowania w CV, zależy całkowicie od Ciebie. Jeśli czujesz się z tym dobrze i chcesz opowiedzieć o tym, co robisz poza pracą – śmiało! Warto to zrobić szczególnie jeśli masz hobby powiązane z pracą, o którą się starasz (np. aplikujesz do butiku modowego, a od lat interesujesz się trendami w modzie). Jeśli jesteś zakochana w branży, do której zgłaszasz swoją kandydaturę (np. klub sportowy, biuro podróży, itp.), jak najbardziej możesz o tym napisać. Jeżeli jest coś, co Cię wyróżnia lub czym chciałabyś się w takim miejscu pochwalić (np. sukcesy sportowe czy udział w akcjach charytatywnych), pisz o tym bez obaw.

Jeśli jednak z różnych względów czujesz, że stworzenie takiej sekcji wymagałoby od Ciebie naciągania prawdy lub po prostu nie chcesz się dzielić swoimi zainteresowaniami na etapie CV – nie musisz tego robić. Hobby nie stanowi kryterium selekcji aplikacji, jest informacją poboczną. Powiedziałabym nawet, że w porównaniu z opisem Twojego doświadczenia i posiadanych kompetencji będzie to najmniej istotna sekcja.

Mam nadzieję, że teraz będzie Ci łatwiej podjąć decyzję, co wpisywać w swoim życiorysie.

Powodzenia!

23 grudnia 2020 2 komentarze
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwój

Już wychodzisz? Sprawdzony sposób na „krzywe spojrzenia” w pracy

by asia 2 grudnia 2020

Za każdym razem, gdy rozmawiam z mamami o ich obawach, związanych z powrotem do pracy, pojawia się wątek tzw. „krzywych spojrzeń”. Tak określane są wszystkie zachowania współpracowników i/lub szefa, kiedy w sposób niewerbalny chcą wyrazić niezadowolenie. Bardzo wiele mam obawia się, że po powrocie do pracy będą musiały się mierzyć z takimi reakcjami i wiem, że na samą myśl o tym dostają gęsiej skórki.

Znowu bierzesz zwolnienie, bo Twoje dziecko choruje? Już wychodzisz? Jutro macie szczepienie, więc znowu będziesz później? Potrzebujesz urlopu, żeby pojechać z dzieckiem na kontrolę do lekarza? Niby niewinne pytania, ale uruchamiają jakąś lawinę wyrzutów sumienia i frustracji. A jeśli do tego dojdzie przewrócenie oczami lub niezbyt sympatyczny ton głosu, to matki są już bliskie załamania nerwowego. Skąd to wiem? Bo przypuszczałam, że ze mną będzie podobnie, więc opracowałam strategię, by nie dać się wpędzić w poczucie winy. I żeby było jasne – nie dać się samej sobie, bo wbrew pozorom nie robią nam tego inni ludzie. Robimy to sobie same! I to jest w tym wszystkim najstraszniejsze!

Dlatego dziś opowiem o tym, jak przeciwdziałać temu procederowi -> jak zatroszczyć się o sobie przed i po powrocie do pracy.

Słuchamy różnymi uszami

Zdarzyło Ci się kiedyś słuchać tej samej wypowiedzi, co ktoś obok, a zupełnie inaczej zrozumieć jej przekaz? To bardzo częste zjawisko! Na przykład Twoja teściowa pyta: „Zrobiłaś to danie wg swojego przepisu?”. Co wtedy słyszysz? Czy jest tam zarzut, że to, co przygotowałaś jest niesmaczne? Że nie udało Ci się go zrobić dobrze i jesteś kiepską gospodynią? A może zdziwienie, bo nigdy wcześniej nic takiego nie jadła? A może słyszysz tam po prostu pytanie, wg czyjego przepisu postępowałaś? Co wtedy słyszy Twój mąż albo dzieci?

Tym prostym przykładem chcę Ci pokazać, że jako ludzie mamy tendencję do nakładania swoich interpretacji na to, co mówią do nas inni ludzie. Co ciekawe, te interpretacje mogą być zupełnie różne dla różnych osób, czyli Ty i Twój mąż (lub dowolna osoba, która razem z Tobą słucha jakiejś wypowiedzi) możecie z jednej wypowiedzi wyciągnąć zupełnie inne wnioski.

Dlatego jestem ogromną fanką teorii von Thuna, wg której słuchamy na różnych poziomach – niejako różnymi uszami. Wyróżnia on:
-> ucho rzeczowe, które słyszy fakty – to poziom mówienia i rozumienia wprost, cechuje go pragmatyzm i rzeczowość;
-> ucho apelu (apelowe), które doszukuje się w wypowiedziach innych osób informacji o ich potrzebach lub oczekiwaniach;
-> ucho ujawniania samego siebie, które koncentruje się na tym, co mówi o sobie nadawca wypowiedzi;
-> ucho relacji (drażliwe), które dotyka emocji oraz analizuje stosunek nadawcy do odbiorcy – co on o mnie myśli, co czuje.

W zależności od tego, które ucho mamy bardziej wyczulone, zmieniać się będą nasze interpretacje. Dla przykładu weźmy komunikat „Już wychodzisz?” i przeanalizujmy, jakie mogą być jego interpretacje:
-> ucho drażliwe: On myśli, że wychodzę za wcześnie, czyli jestem mało zaangażowana w pracę!
-> ucho ujawniania siebie: On jest chyba zaskoczony, że tak szybko zleciał nam dzień pracy, może też chciałby już wyjść z biura.
-> ucho apelu: On chce żebym została dłużej i zajęła się jeszcze jakąś sprawą.
-> ucho rzeczowe: Tak, wychodzę, bo skończyłam już pracę na dzisiaj.

Tak samo może być z Twoimi interpretacjami tzw. „krzywych spojrzeń”. Nie możesz mieć pewności, że faktycznie są one krzywe, dopóki tego nie zweryfikujesz – nie sprawdzisz, czy współpracownik / szef naprawdę ma Ci coś za złe. Pamiętaj, że ton wypowiedzi, a czasami nawet całą wypowiedź nie muszą mieć wiele wspólnego z Twoim zachowaniem. Może Twój rozmówca ma dzisiaj gorszy dzień, źle się czuje albo ktoś wyprowadził go z równowagi. Nie bierz od razu do siebie tego rodzaju sytuacji.

Ile w tym samobiczowania?

Inny wątek, który chciałabym poruszyć w tym tekście dotyczy tego, że same wpędzamy się w poczucie winy. Nie wiem z czego to wynika. Czasem mam wrażenie, że z jakiegoś niezrozumiałego przekonania, że my-mamy jesteśmy na uprzywilejowanej pozycji. Że korzystamy z jakichś udogodnień, ułatwień, które nam się nie należą – same nie dajemy sobie do nich prawa, więc w reakcjach innych osób doszukujemy się potwierdzenia.

Co dokładnie mam na myśli – na przykład korzystanie z przerw na karmienie. Teoretycznie dzięki takim przerwom mama pracuje krócej (jeśli dwie przerwy skumuluje sobie w jedną, może skończyć pracę o godzinę wcześniej). W praktyce nie jest to dla mam czas na lenistwo i beztroski shopping. Taka mama leci często z językiem na brodzie do domu, żeby nakarmić malucha lub odciągnąć dla niego mleko w komfortowych warunkach (czyli nie w toalecie i z odrobiną prywatności). Wiem, że wiele mam czuje na sobie te „krzywe spojrzenia” w podobnych sytuacjach. Trudno oczywiście określić, ile w tych spojrzeniach faktycznej „krzywizny” i niezadowolenia współpracowników, a na ile to tylko projekcja i samobiczowanie mam.

Dlatego ja Cię bardzo zachęcam, żeby sobie przed powrotem przerobić takie niewspierające przekonania. Te myśli, które sprawiają, że czujesz się negatywnie oceniana i potęgują to, że doszukujesz się „krzywych spojrzeń” dookoła, jako potwierdzenia, że nie jesteś w porządku. Że nie zasługujesz na te wszystkie przywileje albo że nie pracujesz wystarczająco ciężko.

Możesz zacząć od wypisania tych przekonań. Pewnie znajdą się tam myśli typu:
Inni pracują ciężej ode mnie, bo ja zawsze wychodzę o 16/17/wstaw dowolną porę.
To, że wychodzę punktualnie z biura świadczy o moim braku zaangażowania.
Branie zwolnienia, gdy moje dziecko choruje nie jest w porządku wobec reszty zespołu.
Wcześniejsze wyjście z pracy (które odrabiam innego dnia) to luksus, z którego tylko ja mogę korzystać, bo jestem mamą.

Założę się, że sama już zaczynasz czuć, jak bardzo te przekonania dalekie są od prawdy. Posiadanie rodziny i to, że jest ona centralną częścią Twojego świata nie sprawia, że jesteś mało zaangażowana w pracę zawodową. To, że masz zobowiązania poza pracą, takie jak odbieranie malucha z przedszkola, szczepienia czy wizyty kontrolne u lekarza, nie sprawia, że jesteś nie w porządku. Inni pracownicy też mogą wyjść wcześniej z pracy, jeśli potrzebują coś załatwić.

Zadbaj o siebie

Pamiętaj, że nie masz wpływu na to, co myślą inne osoby – zwłaszcza takie, które nie znają całego obrazka i nie wiedzą, ile wysiłku kosztuje Cię łączenie macierzyństwa i pracy zawodowej. Zawsze jednak masz wpływ na to, co Ty myślisz o sobie i jakie wysyłasz sygnały światu. Jeśli całą sobą dajesz innym odczuć, że czujesz się wobec nich nie w porządku, to niejako dajesz im prawo „krzywo” na siebie patrzeć. Możesz w ten sposób potęgować, w jaki sposób postrzegają Twoją sytuację.

Dlatego nie przepraszaj i nie rób sobie wyrzutów. Każdy – niezależnie od tego czy ma dzieci, w jakiś sposób łączy życie prywatne z zawodowym i to jest normalne. Przecież robisz wszystko najlepiej jak w tych warunkach się da, prawda? Więc bądź dla siebie dobra, potraktuj siebie jak swoją dobrą przyjaciółkę i nie dowalaj sobie. A kiedy doświadczysz jakiegoś z „krzywych spojrzeń” spróbuj uruchomić inne ucho i poszukać bardziej optymistycznej interpretacji tego, co usłyszałaś.

Co jeśli się nie da i jedyna możliwa interpretacja sprawia Ci przykrość? Cóż, wtedy zawsze możesz sobie powiedzieć – On/ona jest niezadowolony/a, bo zrobiłam to i to. Ok, mogą być niezadowoleni, mają do tego prawo. Ja wiem, że zachowałam się najlepiej, jak mogłam w tej sytuacji. Tylko tyle i aż tyle. Zobaczysz, że samo zaakceptowanie tego niezadowolenia innych osób przy jednoczesnym pozytywnym podejściu do siebie przyniesie Ci ulgę. Bo warto być dla siebie dobrą. Wszystkie na to zasługujemy!

fot. Karolina Mrowińska

2 grudnia 2020 0 comment
1 FacebookTwitterPinterestEmail

ZAMÓW NEWSLETTER

ZAMÓW NEWSLETTER!

Znalazłaś ciekawe dla siebie tematy?

Koniecznie zamów mój newsletter!

Dzięki temu nie przegapisz żadnego wpisu :)

Dziękuję!

Pozostało jedynie wejść na swoją skrzynkę i potwierdzić zapis. Po tym już na pewno nic Cię nie ominie :)

.

Bądźmy w kontakcie

Facebook Instagram Linkedin Email

kategorie

  • Macierzyństwo (18)
  • Odskocznia (3)
  • Praca i rozwój (39)
  • Rozmowa kwalifikacyjna (10)

Archiwa

  • styczeń 2023
  • wrzesień 2022
  • lipiec 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • luty 2021
  • grudzień 2020
  • listopad 2020
  • październik 2020
  • wrzesień 2020
  • sierpień 2020
  • lipiec 2020
  • czerwiec 2020
  • maj 2020
  • kwiecień 2020
  • marzec 2020

Meta

  • Zaloguj się
  • Kanał wpisów
  • Kanał komentarzy
  • WordPress.org

mama.z.hr

mama.z.hr
Z małym opóźnieniem, ale przychodzę do Was z k Z małym opóźnieniem, ale przychodzę do Was z kolejnym omówionym pytaniem. 

Czasem, kiedy pod koniec rozmowy pojawia się temat oczekiwań finansowych kandydata, zdarza się, że rekruter zadaje pytanie dodatkowe. Czy podana przez Panią kwota jest negocjowalna? Innymi słowy - czy jesteś w stanie zejść ze swoich oczekiwań? 

Kiedy dokładnie pojawia się to pytanie? Jak je interpretować? To dobrze czy źle, że się pojawia? 

Przede wszystkim, jak chyba łatwo się domyślić, pytanie wskazuje od razu, że podane przez nas oczekiwania przekraczają zaplanowany na dane stanowisko budżet. Ale już druga i trzecia wskazówka, są bardziej optymistyczna - to przekroczenie nie jest raczej zbyt duże i musieliśmy zrobić dobre wrażenie i spodobać się pracodawcy, skoro pytają nas o możliwość negocjacji. 

Pamiętajmy, że rekruter w większości przypadków nie może ujawnić nam jakie są widełki na dane stanowisko. Dlatego posługuje się różnymi sugestiami i przesuwa ciężar mówienia o konkretnych kwotach na kandydatów. 

Co odpowiedzieć? 

To zależy jaka jest Twoja prawda - czy podałaś oczekiwania realne, czy lekko zawyżone? Czy jeśli otrzymasz nieco niższe wynagrodzenie, nadal będziesz zadowolona? Czy jednak po 2-3 miesiącach poczujesz frustrację i będziesz zdemotywowana, że zarabiasz mniej niż byś chciała, niż wyceniasz swoje kompetencje? Jaka kwota będzie dla Ciebie wciąż satysfakcjonujaca? Jaka jest Twoja granica negocjacji?

Zawsze zniechęcam moje Klientki do znacznego obniżania swoich oczekiwań, bo to zwykle nie kończy się dobrze. W ciągu paru miesięcy okazuje się zazwyczaj, że niższe wynagrodzenie idzie w parze z dużą odpowiedzialnością albo po prostu nie działa motywująco. Dlatego warto się 3x zastanowić, zanim się na to zdecydujecie. 

A jak Ty do tego podchodzisz? Negocjowałabyś czy jednak nie, wiedząc że to pewnie jedyna droga do uzyskania zatrudnienia w tej firmie?

Ps. Nadal trwają zapisy do grupy mastermind "Nowa praca na wiosnę"! Zapisz się, daj się przeprowadzić przez proces poszukiwań i znajdź swoją pracę marzeń! Link do zapisów w bio @mama.z.hr 

-
#rekrutacja #rozmowakwalifikacyjna #wynagrodzenie #negocjacje #praca #zmianapracy
Dlaczego mastermindy to moja ulubiona forma pracy Dlaczego mastermindy to moja ulubiona forma pracy z klientami? Bo łączy w sobie wszystko, co najlepsze ze szkoleń, warsztatów i pracy indywidualnej. Żadna inna formuła nie pozwala aż tak wiele wcisnąć w program, aż tak wiele podarować Uczestnikom. 

Kiedy uruchamiałam pierwszą grupę, nie ukrywam, że miałam sporo obaw. Tak, ja ekspertka w tym temacie, stresowałam się nie na żarty. Czy uda mi się to przeprowadzić tak dobrze, jak chciałam? Czy Uczestniczki otworzą się na tyle, by szczerze mówić o swoich potrzebach i perspektywach, żeby moje podpowiedzi mogły być adekwatne? Czy starczy nam na wszystko czasu? 

Jak się okazało, jak możecie przeczytać w opinii jednej z Uczestniczek, wszystko poszło bardzo dobrze. Uwielbiam energię takich kameralnych spotkań, kiedy ja mogę podzielić się swoim spojrzeniem i wiedzą, a pozostali wymieniają się uwagami i dają sobie wzmocnienie i wsparcie. Uwielbiam czytać potem, jak chodzą na rozmowy, jakie mają przemyślenia, jakie nowe pytania się pojawiają. Serce mi rośnie, jak One rosną w tym procesie. 

Dlatego, jeśli i Ty chcesz na wiosnę zdobyć nową pracę, z której będziesz czerpać satysfakcję, nie wahaj się i już dziś dołącz do grupy mastermind. Startujemy 18 marca i spotkania będą się odbywały w soboty, co 2 tygodnie. 

Dlaczego to tyle kosztuje? 
Program mastermindu przewiduje 5 spotkań na żywo, dwa audyty CV dopasowanego do wybranych przez Ciebie ofert pracy, materiały przygotowujące do rozmów rekrutacyjnych i 4 tygodnie wsparcia przez grupę Whatsapp po zakończeniu spotkań. To ogrom czasu i wartości, jakie oferuję Uczestniczkom. Jeśli jednorazowo to za duża kwota, daj znać i rozbijemy ją na raty. 

Masz jakieś pytania? Coś się zastanawia, wahasz się czy to dla Ciebie? Napisz w komentarzu, a chętnie odpowiem! 

---
#autopromocja #mastermind #szukaniepracy #nowapraca #zmianapracy #szkolenie #kurs #mamaszukapracy #mamawracadopracy #pomacierzynskim
Jak myślisz, czy rekrutacja prowadzona przez zewn Jak myślisz, czy rekrutacja prowadzona przez zewnętrzną agencję rekrutacyjną wygląda tak samo, jak proces realizowany w dziale HR firmy? Jakie mogą być różnice, jakie dodatkowe etapy? Jakimi kanałami tacy rekruterzy szukają kandydatów? A może zastanawiasz się, dlaczego w ogóle firmy korzystają z agencji, zamiast zatrudnić własnych rekruterów? 

Wiem, że dla wielu osób temat procesów rekrutacyjnych realizowanych przez agencję jest bardzo interesujący. Nie wszyscy mieli okazję brać udział w takich procesach, a znam i takie osoby, które bardzo długo nie odpowiadały w ogóle na ogłoszenia publikowane przez agencje z obawy, że ich CV trafi do niewłaściwej firmy lub do ich własnego pracodawcy. 

Dlatego zaprosiłam do rozmowy Olę @a_szpak która przez wiele lat pracowała w agencji rekrutacyjnej, żeby podzieliła się z Wami swoim doświadczeniem i odpowiedziała na najbardziej nurtujące pytania. 

Choć sama miałam krótki epizod pracy w agencji i współpracowałam z wieloma różnymi firmami rekrutacyjnymi, myślę, że nic nie może się równać z opowieścią z pierwszej ręki od tak doświadczonej jak Ola osoby. Dlatego tym bardziej jestem szczęśliwa, że udało mi się ją namówić! 

Jeśli macie jakieś pytania w tym temacie, które Was nurtują - napiszcie w komentarzu, już jutro wieczorem poproszę Olę o odpowiedź 😊

To co, widzimy się? 

---
#lajw #rekrutacja #agencjarekrutacyjna #szukaniepracy #rozmowakwalifikacyjna #zmianapracy #praca #hr
Pytanie przyszło od jednej z Was z kategorii "dzi Pytanie przyszło od jednej z Was z kategorii "dziwne". I od razu pomyślałam, że trzeba się nim zająć, bo ono wbrew pozorom wcale dziwne nie jest! A wiele mówi o Waszej sytuacji i szansach w danym procesie rekrutacyjnym.

Zastanów się chwilę - wiesz już, że każde pytanie w trakcie rekrutacji pada w jakimś celu. Osoba prowadząca spotkanie ma (w głowie lub na kartce) listę rzeczy, które chce sprawdzić lub dowiedzieć się o Tobie. Po co więc pyta o Twój udział w innych rekrutacjach? 

Zanim powiem Ci, jak to wygląda z mojej perspektywy, chwila na wspominki. 

Pierwszy raz usłyszałam to pytanie na praktykach. Były to bezpłatne praktyki w dziale rekrutacji dużego korpo. Spotkanie prowadziła dużo starsza ode mnie rekruterka - weteranka, można powiedzieć, bo pracowała tam od początku istnienia firmy. I ona to pytanie zadawała na każdym spotkaniu. Miała swoją tabelkę z pytaniami, jakie zadawała kandydatom i jedna z kolumn to było właśnie "inne rekrutacje".

Ja nie zadaję tego pytania na każdej rekrutacji, ale używam go chętnie. Sama jako kandydatka też wiele razy byłam o to pytana i praktycznie zawsze oznacza to, że dana osoba jest mocno brana pod uwagę w danym procesie. 

Dlaczego rekruterzy o to pytają? 
👉 Żeby wiedzieć czy muszą się spieszyć z decyzją - jeśli jesteś w innych procesach, a spodobałaś się nam, z dużym prawdopodobieństwem spodobasz się też w innych firmach. Jeśli chcemy Cię mieć na swoim pokładzie, musimy się spieszyć. 
👉 Żeby ocenić, jak mocno Ty rozważasz danego pracodawcę i jak zaawansowane są Twoje działania w kierunku zmiany pracy. 

Jeśli więc usłyszysz takie pytanie na rozmowie, możesz uśmiechnąć się do siebie, bo najprawdopodobniej zrobiłaś dobre wrażenie. Jeżeli rozmawiasz z firmą swoich marzeń, powiedz że bierzesz udział, ale to praca w tej firmie jest dla Ciebie najbardziej atrakcyjna. Jeśli nie jest to firma marzeń - zdecyduj, jaki komunikat chcesz przekazać. Moim zdaniem warto powiedzieć, że masz inne opcje na stole. Może dzięki temu przyspieszy to tryby machiny jaką jest uzyskanie zgody na zatrudnienie 😉 

I co teraz myślisz o tym pytaniu? Jaka odpowiedź będzie najlepsza dla Ciebie? 

-
#narekrutacji #praca #rozmowakwalifikacyjna
Rzadko pokazuję się tutaj tak bardzo prywatnie, Rzadko pokazuję się tutaj tak bardzo prywatnie, ale ostatnio mam poczucie, że wciąż pędzę. Odhaczam kolejne rzeczy z listy, ustalam kolejne projekty, nawiązuję współprace i rozpisuję programy szkoleń... A wieczorem, gdy mam wreszcie chwilę dla siebie, padam na nos i nie starcza mi sił na coś konstruktywnego. 

Dlatego dzisiaj, przy okazji piątku, pogadajmy dla odmiany o tych drobnych przyjemnościach, które ładują nasze baterie! 

Dla mnie to na przykład takie wyjście jak dziś do fryzjera, choć z p. Beatą i tak dużo o dzieciach rozmawiamy, to przynajmniej są to rozmowy bez dzieci w tle 🤣 ogólnie to chyba każde wyjście do fajnych ludzi dobrze na mnie działa. Czasami nawet paczkomat potrafi poprawić mi humor i myślę, że nie jestem w tym odosobniona 😅

Od niedawna wciągnęłam się też znowu w grę na konsoli! Jako fanka Harrego Pottera, nie mogłam nie zakochać się w grze Hogwarts' Legacy - więc kiedy tylko dzieci zasną o przyzwoitej porze, ja delektuję się światem pełnym magii. 

Ładuje mnie też muzyka - przy muzyce sprzątam i składam pranie, ale najbardziej uwielbiam jeździć sama autem i na cały głos śpiewać ulubione kawałki 😁 i dobre jedzenie też mnie cieszy. Nie da się ukryć, że kocham jeść 😉 a szczególnie, gdy ktoś zrobi to jedzenie dla mnie ❤️

A co ładuje Twoje baterie? Co pomaga Ci się zresetować? Co daje Ci przyjemność w tym pełnym obowiązków macierzyńskim świecie? 
Jestem bardzo ciekawa Waszych sposobów na zatroszczenie się o sobie. 

---
#przyjemność #jestemmama #relaks #macierzyństwo #drobneprzyjemności #ładowaniebaterii
Nie chcesz wracać na etat po przerwie związanej Nie chcesz wracać na etat po przerwie związanej z macierzyństwem? Marzysz o tym, by realizować się "na swoim"? Masz dosyć sztywnych godzin pracy i wykonywania pracy dla kogoś? Masz pomysł na biznes, ale boisz się przejść do realizacji? 

Na początku każdej drogi jest wiele znaków zapytania, wiele obaw i niepewności. A gdybym powiedziała Ci, że większość z nich można łatwo rozwiać, jeśli ma się odpowiednie wsparcie? Że jeśli ten ogromny projekt, jakim jest marzenie o swoim biznesie można podzielić na małe, łatwiej osiągalne kroki?

Kiedy ruszałam ze swoją działalnością, bardzo doskwierała mi samotność i to, że nie miałam się z kim skonsultować - choćby po to, by wymienić myśli czy zobaczyć swoje pomysły innymi oczami. Zdecydowanie brakowało mi też wiedzy, jak działać, by szybko zobaczyć efekty. Dlatego wspólnie z @gosia.galbas stworzyłyśmy program mentoringowy "Mama ma biznes", w którym pomożemy innym Mamom na tym początkowym etapie wystartować z własnymi biznesami. 

Program, jaki przygotowałyśmy: 
💜 Spotkanie I- Analiza Twojego pomysłu 
💜 Spotkanie II - Twoje umiejętności oraz mocne strony
💜 Spotkanie III - Ocena rynku oraz analiza konkurencji
💜 Spotkanie IV - Mój klient - z kim chcę współpracować, jak ma wyglądać i gdzie go znajdę?
💜 Spotkanie V - Forma działalności i narzędzia 
💜 Spotkanie VI - Plan na biznes 

Chcesz do majówki mieć konkretnie określoną strategię na swój biznes? Dołącz do Mastermindu "Mama ma biznes" i rozwiń skrzydła, prowadząc swoją działalność! 

Co jeszcze Cię powstrzymuje? Zapisz się do programu używając linka zamieszczonego w bio @mama.z.hr 

Pamiętaj, że koszt udziału możesz podzielić na raty i nie musisz ponosić go w całości na początku. 

To co, zaczynamy pracę nad Twoim biznesem? 

---
#biznesonline #wlasnybiznes #naswoim #pomacierzynskim #mamamabiznes #jestemmama #mamapracuje
Zobacz więcej Obserwuj mmie na Instagramie
  • POLITYKA PRYWATNOŚCI STRONY MAMAZHR.PL

@2019 - 2022 Mama z HR. Wszelkie prawa zastrzeżone


Back To Top
Mama z HR
  • STRONA GŁÓWNA
  • O MNIE
  • OFERTA
  • MOJA KSIĄŻKA
  • BLOG
  • SKLEP
  • KONTAKT

Shopping Cart

Close

Brak produktów w koszyku.

Close