Mama z HR
  • STRONA GŁÓWNA
  • O MNIE
  • OFERTA
  • MOJA KSIĄŻKA
  • BLOG
  • SKLEP
  • KONTAKT
Monthly Archives

październik 2020

Rozmowa kwalifikacyjna

Jak opowiedzieć o przykrych powodach rozstania z poprzednimi pracodawcami?

by asia 27 października 2020

Dzisiaj poruszę temat, który zawsze elektryzuje i pojawia się przy okazji praktycznie wszystkich moich wystąpień. Jak odpowiedzieć na pytanie rekrutera o powody rozstania z poprzednimi pracodawcami, jeśli okoliczności były niezbyt sympatyczne? Jak pogodzić mówienie prawdy z tym, żeby nie wypowiadać się negatywnie o poprzednich firmach? Czy wdawać się w szczegóły, jak bardzo się zagłębiać w ten temat? Na ile szczerości sobie pozwolić?

Pokażę Ci dzisiaj, jak to wygląda z perspektywy rekrutera i dlaczego nie warto stawiać poprzednich pracodawców w złym świetle.

Prawdomówność i trzymanie się faktów

Na początek sprawa niby oczywista, a jednak nie zawsze do końca zdajemy sobie sprawę z tego, jak istotna. Podczas rekrutacji należy bezwzględnie mówić prawdę. Nie powiem, że całą prawdę, bo to czasami byłoby już zbyt wiele do przetrawienia dla rekruterów, ale na pewno tylko prawdę. Także w kontekście powodów rozstania z poprzednimi pracodawcami. Jestem absolutnie przeciwna malowaniu trawy na zielono, bo nie ma co upiększać naszych historii. Nie rekomenduję malowania jej też na czarno i „obsmarowywania” poprzednich firm w oczach potencjalnego pracodawcy. Żadna z tych strategii nie przyniesie Ci dobrych rezultatów, dlatego trzymajmy się jednak prawdy.

No, ale ile tej prawdy powiedzieć, skoro nie musi być od razu cała? Żeby ułatwić Ci ocenę, na których informacjach się skupić, proponuję po prostu trzymać się faktów, a swoje opinie zostawić dla siebie. Jak to interpretować? Na przykład, jeśli pracodawca rozwiązał z Tobą umowę ze względu na program zwolnień grupowych, to rekruterowi przekazałabym właśnie taką informację. Dla siebie zachowałabym na przykład to, że w firmie źle się działo od dłuższego czasu, że nie było już co robić, bo klienci notorycznie rozwiązywali umowy z Twoim pracodawcą. Podobnie, jeśli złożyłaś wypowiedzenie, ponieważ poprzednia firma zalegała z wypłatami wynagrodzenia od 3 miesięcy, także skupiłabym się na tym fakcie. Nie wspominałabym o tym, że nie mogłaś się „doprosić” swojej wypłaty albo że część pieniędzy dostawałaś „pod stołem”, bo firma nie chciała płacić od tego podatku i składek ZUS. Mam nadzieję, że już rozumiesz, o co mi chodzi.

Dlaczego rekomenduję opinie zachowywać dla siebie? Bo każda sytuacja jest inna i w zależności od tego, kto na nią patrzy, może zinterpretować ją zupełnie inaczej. To może także prowadzić do wyciągnięcia fałszywych wniosków. Na przykład określenie „w firmie źle się działo” – dla kogoś może oznaczać np. mobbing czy problemy z wypłacalnością, podczas gdy dla kogoś innego będzie to kiepska atmosfera i brak motywacji współpracowników. Dlatego trzymanie się faktów jest najbezpieczniejsze i chroni Cię nieprzychylną interpretacją rekrutera. Bo, jak już kiedyś pisałam, rekruter też człowiek, co oznacza, że też może odnieść mylne wrażenie, na podstawie opowiedzianej przez Ciebie historii.

Dyplomacja zawsze w cenie

Jedną z najtrudniejszych do przedstawienia rekruterowi przyczyn rozstania z poprzednią firmą jest dla mnie mobbing. Dlaczego? Bo w takim przypadku naprawdę trudno skupić się na faktach i cała historia może zostać zinterpretowana na opak. Poza tym, że doświadczenie mobbingu czy konfliktu z szefem samo w sobie jest czymś bardzo trudnym. Tutaj dochodzi jeszcze kwestia, jak o tym opowiedzieć komuś z zewnątrz. Moim zdaniem trzeba to zrobić w sposób bardzo dyplomatyczny. Wiem, że im świeższe są te trudne doświadczenia, im żywsze emocje z nimi związane, tym ciężej będzie się zdobyć na dyplomację.

Co można zrobić? Na pewno dobrze jest przegadać to, co się wydarzyło w tamtej pracy z kimś jeszcze. Jeśli są to bardzo bolesne wspomnienia, może warto poszukać pomocy psychologicznej. Wszystko po to, by trochę wyciszyć te trudne emocje. Zaopiekowanie się sobą pozwoli nabrać dystansu i poradzić sobie z tym, co się wydarzyło. Dopiero kiedy wspomnienia i emocje nieco zbledną, będzie Ci łatwiej mówić o tym z poziomu faktów. Bo do tego wciąż zmierzam – żebyś nie opowiadała na rozmowie kwalifikacyjnej o tym, co dokładnie przeżyłaś. Żebyś mogła skupić się na tym, jakie fakty przyczyniły się do Twojej decyzji o odejściu z tamtej firmy.

Musisz wiedzieć, że niefortunny dobór słownictwa to Ciebie może postawić w niekorzystnym świetle. Na przykład powiedzenie, że szef był osobą konfliktową i nie mogliście znaleźć wspólnego języka. Takie sformułowanie to dobry przykład opinii, którą nie każdy musi podzielać. Może ona obudzić w rekruterach obawę, że to Ty powodujesz konflikty, bo naturalnym mechanizmem jest, że ludzie z reguły zrzucają winę za trudne sytuacje na innych. Pamiętaj, że osoby rekrutujące Cię do nowej firmy są zewnętrznymi obserwatorami, którzy wyciągną wnioski na podstawie materiału, który im dostarczysz.

Dlatego jeszcze raz to napiszę – spróbuj być jak najbardziej dyplomatyczna. Do jakich faktów możesz się odwołać? Np. do tego, że zakres zadań, na który byłaś umówiona z poprzednim pracodawcą, nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością. Możesz mówić o tym, że atmosfera w zespole nie była najlepsza, że oczekiwania względem Twojej osoby nie były możliwe do osiągnięcia, ale staraj się być konkretna i podawać przykłady. Np. nierealistyczne terminy realizacji zadań, brak pomocy i współpracy między członkami zespołu, brak wsparcia szefa w trudnych sytuacjach między działami, brak czasu na wdrożenie się w nowe zadania, itp.

Z perspektywy rekruterki

Na koniec trochę o tym, jak to wszystko wygląda z mojej perspektywy. Dlaczego rekruterzy nie chcą zatrudniać kandydatów, którzy źle mówią o poprzednich pracodawcach? Dlaczego w ten sposób biorą stronę pracodawców, a nie kandydatów? Przecież oto żywy człowiek, który przed nimi siedzi opowiada swoją historię, czy nie powinno mu się uwierzyć? I przyznać rację, że nikt nie powinien był go tak potraktować?

Z tym zaufaniem do kandydatów to jest ciekawa sprawa. Niestety doświadczenie pokazuje, że kandydaci potrafią opowiadać naprawdę niestworzone historie, byle tylko uzasadnić jakieś swoje decyzje. Z przykrością to piszę, ale bardzo często zdarza się, że opowiadają oni bardzo negatywnie o swoich poprzednich pracodawcach, żeby siebie na tym tle troszkę wybielić. Żeby pokazać „ja byłem dobrym pracownikiem, ale oni mnie nie doceniali”. Zdarza się, że uzasadniają w ten sposób odejście z danej firmy, choć prawdziwym powodem był np. brak realizacji wyznaczonych celów w ostatnich kilku miesiącach. To dlatego my, rekruterzy, jesteśmy trochę nieufni.

Ale jest też inny powód, by negatywne historie o wcześniejszych firmach zachować dla siebie. Pamiętaj, że na podstawie tego, co mówisz podczas spotkania, rekruter wyciąga wnioski nie tylko o Twoich kompetencjach i dopasowaniu do firmy. Analizuje też wtedy, jak prawdopodobnie będziesz się zachowywać, kiedy już dołączysz do zespołu. Czy będziesz zmotywowana do pracy? Czy będziesz się chętnie uczyć, chętnie dzielić wiedzą z innymi? A może, jeśli coś nie przypadnie Ci do gustu, na rozmowach z kolejnymi rekuterami będziesz krytykować tego pracodawcę? Możesz się oburzyć – nie, na pewno nie! Ale jeśli już dziś tak chętnie opowiadasz, co było nie tak w poprzedniej firmie, to co stanie na przeszkodzie, byś i o tej opowiedziała co nieco?

Rekruter to trochę taki strażnik, dbający o to, by do pracodawcy dołączali nie tylko najbardziej kompetentni spośród kandydatów. Ważne jest by były to także osoby, które pomogą kreować dobry wizerunek firmy na zewnątrz. Stawianie jej w niekorzystnym świetle działa w zupełnie przeciwnym kierunku.

Jestem tu dla Ciebie

Mam nadzieję, że tym tekstem trochę Ci pomogłam i rozjaśniłam podejście rekruterów do tematu. Zdaję sobie sprawę, że kiedy na koncie mamy bardzo przykre doświadczenia, ciężko jest się zdobyć na dyplomację i trzymanie się faktów. Czasami niezbędne jest omówienie tego z kimś z zewnątrz.

Dlatego jeśli akurat jesteś przed rozmową kwalifikacyjną i przeraża Cię rozmowa na temat powodów rozstań z poprzednimi firmami, chętnie Ci pomogę. Napisz do mnie maila na asia@mamazhru.pl, a ja sprawię, że przygotowanie pójdzie Ci jak z płatka 🙂

Jeżeli znasz kogoś, komu ten tekst może pomóc, nie wahaj się go udostępnić!

fot. Unsplash

27 października 2020 1 comment
2 FacebookTwitterPinterestEmail
Rozmowa kwalifikacyjna

Rekrutacja online – czy różni się od tej w biurze pracodawcy?

by asia 21 października 2020

W czasach przed pandemią rekrutacje online należały raczej do rzadkości. Były stosowane zwykle, gdy kandydat mieszkał czy przebywał daleko od biura firmy i dotarcie na rozmowę twarzą w twarz stanowiłoby dla niego jakąś niedogodność. Wiele rekrutacji zagranicznych przeprowadziłam w taki sposób – korzystając z różnych narzędzi do komunikacji online, żeby móc także zobaczyć kandydata_kę, a nie tylko posłuchać, jak podczas rozmowy telefonicznej.

Aktualnie od ponad pół roku rekrutacje online zdominowały pracę rekruterów. Nawet portale takie jak pracuj.pl udostępniają informację, czy proces jest prowadzony zdalnie, a dodatkowo umożliwiają wyszukiwanie tylko takich ofert pracy. Patrząc na to, że koronawirus nie odpuszcza, a raczej nabiera rozpędu, prędko nie wrócimy do dawnego sposobu prowadzenia rekrutacji. A szkoda.

Dzisiaj o tym, czym jaka jest podstawowa różnica między tymi sposobami selekcji kandydatów do pracy.

Twarzą w twarz

Prowadzenie spotkań z kandydatami zawsze było moją ulubioną częścią pracy na stanowisku rekruterskim. Niewątpliwą zaletą tego rodzaju rozmów kwalifikacyjnych jest możliwość uzyskania pełniejszego obrazu kandydata. Bo zwykle odbieram taką osobę z recepcji, rozmawiamy chwilę w windzie czy w drodze do salki rekrutacyjnej. Wtedy jest jeszcze swobodnie. Mogę dowiedzieć się jak minęła droga do biura, czy ciężko było trafić, czy sama lokalizacja i biuro podobają się kandydatowi. To niby takie nic nie znaczące rzeczy, ale już pozwalają złapać kontakt. Dzięki temu podczas spotkania łatwiej się takiej osobie odprężyć i spokojniej się rozmawia.

Ogromnym autem jest to, że poznajemy się osobiście. Możemy rozmawiać bez żadnych zakłóceń, bez pośrednictwa urządzeń, które czasami zawodzą. Łatwiej jest też obserwować mimikę, drobne gesty czy reakcje na zadawane przeze mnie pytania. Nawet ton głosu bywa czasem zniekształcony przez mikrofony i aplikacje do komunikacji.

O wyższości rozmów twarzą w twarz chyba nie muszę nikogo przekonywać. Czy są zatem jakieś atuty rekrutacji prowadzonych online? Jak traktują je rekruterzy?

Korzyści dla kandydatów

Wielkim plusem dla kandydatów jest bez wątpienia oszczędność czasu. Nie trzeba planować i ogarniać sobie dojazdu czy miejsca parkingowego, a to już kilka stresorów mniej. Fakt, że taka rozmowa może odbyć się w Twojej kuchni czy salonie, moim zdaniem wiele ułatwia. Zwłaszcza, gdy musisz zapewnić opiekę swojemu potomstwu na czas rozmowy – wiadomo, że na krócej łatwiej znaleźć zastępcę.

Drugi duży plus to wygoda. Choć absolutnie nie zachęcam do tego, by taką rozmowę prowadzić w dresie, zawsze jednak możesz mieć swoje puchate kapcie. Możesz też usadowić się na wygodnym fotelu czy kanapie, możesz przygotować sobie do tego ulubioną herbatę lub kawę. Tak – podczas rozmowy kwalifikacyjnej można coś pić! Dla mnie naturalnym jest, że proponuję kandydatom coś do picia, kiedy spotykamy się w biurze. Bo przecież, kiedy dużo się mówi, z reguły zasycha nam w gardle. Nic nie stoi na przeszkodzie, by połączyć przyjemne z pożytecznym i napić się wtedy ciepłej herbaty/kawy.

Moim zdaniem taka rozmowa online jest przez to wszystko mniej stresująca. Dużo niewiadomych, związanych w wyprawą do nieznanego miejsca nam odpada. Jest mniejsza presja czasu, mniejsze ryzyko spóźnienia. Kontakt za pomocą narzędzi online wydaje mi się także mniej wymagający i dla osób, które kiepsko czują się w tzw. small talkach, taka wersja może być łatwiejsza do zniesienia. Bo zwyczajnie takich pogaduszek jest sporo mniej.

O czym pamiętać

Żeby nie było tak różowo, chcę Ci zwrócić uwagę na kilka ważnych elementów, o które musisz zadbać, gdy bierzesz udział w rekrutacji online. Bez nich łatwo o porażkę w takim procesie, a odpowiedzialność spoczywa w pełni na Tobie.

Po pierwsze, zadbaj o spokojne i ciche miejsce, w którym nie będzie słychać pozostałych domowników i w którym nie będą Ci przeszkadzać. Choć na filmikach z YouTube dzieci przeszkadzające rodzicom w trakcie telekonferencji są bardzo zabawne, w rzeczywistości pojawienie się jakiejkolwiek osoby trzeciej bardzo wybija z rytmu wszystkich uczestników spotkania. Dodatkowo myślę, że to mocno stresujące dla kandydata_ki i ciężko potem odzyskać flow.

Druga sprawa to narzędzia. Koniecznie przetestuj aplikację, jakiej będziecie używać do komunikacji. Sprawdź, czy nie trzeba jej wcześniej zainstalować, utworzyć konta, itp. Jeśli zaczniesz to robić przez samym spotkaniem, ryzykujesz spóźnienie i problemy techniczne. Zadbaj także o słuchawki z mikrofonem. Dzięki temu zarówno Ty, jak i osoby rekrutujące będziecie mogli lepiej się słyszeć, a to ma ogromne znaczenie podczas spotkania. Przetestuj je razem z kamerką, żeby mieć pewność, że działają.

Jeśli już jestem przy kamerce – sprawdź, jak dużą część pomieszczenia obejmuje właśnie kamera. Dzięki temu będziesz mogła ocenić, czy w tle nie znajdują się jakieś rozpraszacze czy nieposkładane pranie 😉 Warto ustawić się w takim miejscu, by ściana za Tobą była jak najbardziej neutralna. I wcale nie musi to być biblioteczka z setkami mądrych książek.

Jeżeli planujesz korzystać z laptopa czy komputera stacjonarnego, dobrą opcją jest podłączenie się do sieci kablem, a nie poprzez wi-fi. Poprawia to jakość przesyłanego obrazu i dźwięku oraz zmniejsza ryzyko zakłóceń na łączach. Pamiętaj, że rekruterzy mają ograniczoną ilość czasu na rozmowę z Tobą. To oznacza, że przerwy w połączeniu działają na Twoją niekorzyść – zabierają Ci cenne minuty, kiedy mogłabyś opowiadać o swoich sukcesach i atutach.

Część wspólna

Niezależnie od tego, jak prowadzony jest proces rekrutacji, celem zawsze jest to samo: wybrać najlepszą osobę do pracy na danym stanowisku. To oznacza, że tak samo, jak do rekrutacji, która odbywa się w siedzibie firmy należy się solidnie przygotować od strony merytorycznej. Choć szczerze mówiąc, ze względu na ograniczoną ilość informacji, jaką rekruter jest w stanie zebrać podczas rozmowy online, pokusiłabym się o stwierdzenie, że trzeba być do niej jeszcze lepiej przygotowaną.

Absolutnym minimum jest dokładne przeczytanie zakresu obowiązków na stanowisku, o które się ubiegasz i zapoznanie się z profilem działania firmy, do której aplikujesz. Dobrze też przypomnieć sobie swoje wcześniejsze zakresy obowiązków oraz daty, kiedy współpracowałaś z danym pracodawcą. Na każdej konsultacji, kiedy przygotowuję klientów do rozmów kwalifikacyjnych powtarzam też, żeby przemyśleć sobie odpowiedź na pytanie „Co sprawia, że jesteś dobrą kandydatką na to stanowisko?”. Taka świadomość pozwoli Ci lepiej zaprezentować się podczas spotkania.

Okiem rekruterki

Z perspektywy rekruterki muszę przyznać, że prowadzenie rozmów tylko w wersji online to wbrew pozorom dużo mniej komfortowy sposób pracy. Dlaczego? Bo odbiera nam możliwość bliższego poznania kandydata_ki. To oczywiście wiąże się z większym ryzykiem podjęcia nietrafionych decyzji – bo po prostu mniej dowiadujemy się o rekrutowanej osobie.

Niemniej jednak warto podkreślić, że choć zmienia się sposób prowadzenia rozmowy, sam proces nie ulega zbytnio zmianie. Nadal w spotkania angażowani są menedżerowie, nadal możemy zastosować testy czy innego rodzaju próbki pracy, nadal obowiązkowo wracamy z informacją o podjętej decyzji.

Jest pewien plus rozmów zdalnych, o którym wspomniałam wcześniej – spora część odpowiedzialności za kwestie organizacyjne spoczywa na kandydacie. To znaczy, że my, rekruterzy nie musimy przejmować się wielkością salki konferencyjnej ani tym, że ktoś przed nami jej po sobie nie posprzątał. Nie trzeba martwić się, że kandydat_ka utknie w korku i cały misternie zaplanowany kalendarz spotkań się posypie. To są naprawdę drobiazgi i ja szczerze wolałabym się nimi zająć, żeby móc prowadzić rozmowy kwalifikacyjne twarzą w twarz.

Pozostaje jednak jeden element, który nie podlega żadnej dyskusji – BEZPIECZEŃSTWO. W obecnej sytuacji, gdzie wszyscy próbujemy działać na tyle normalnie, na ile tylko to możliwe, bezpieczeństwo jest czymś na wagę złota. I jeśli zmiana sposobu działania jest ceną za to, by móc pracować i dalej realizować się zawodowo, to nie jest to wysoka cena. Myślę, że większość rekruterów się ze mną w tym punkcie zgodzi.

21 października 2020 0 comments
4 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwój

Zdjęcie w CV – zamieszczać czy nie?

by asia 13 października 2020

W zeszłym tygodniu, przy okazji pogadanki na temat kreatorów CV i doradców kariery (tutaj tekst o tym) pojawił się wątek zamieszczania zdjęć w życiorysie. Czy pracodawca może tego wymagać? Czy rekruterzy faworyzują takie aplikacje? I wreszcie – czy ja jako rekruterka wolę CV z czy bez zdjęcia?

Jak się okazuje, kwestia umieszczania swojego wizerunku w życiorysie budzi duże zainteresowanie. A przy tym wzbudza też sporo emocji. Dlatego postanowiłam się jej dziś przyjrzeć i pokazać Ci różne perspektywy i podejścia.

Czy można wymagać CV ze zdjęciem?

No to na początek rozprawmy się z tym, czy pracodawcy mogą wymagać od kandydatów dołączania zdjęcia do dokumentów aplikacyjnych. Mówiąc krótko – nie może, chyba że istnieją ki temu ważne przesłanki (np. kandydat aplikuje na stanowisko modela_ki czy aktora_ki). Zgodnie z art. 22¹ Kodeksu Pracy, pracodawca może żądać od kandydata do pracy następujących danych:

imię (imiona) i nazwisko;
imiona rodziców;
datę urodzenia;
miejsce zamieszkania (adres do korespondencji);
wykształcenie;
przebieg dotychczasowego zatrudnienia.

Jak widzisz, prawo pracy nie przewiduje konieczności zamieszczania zdjęcia. Co więcej, jego obecność lub brak nie może stanowić kryterium rekrutacyjnego! Podobnie nasz wygląd. W niektórych źródłach mówi się w ogóle o tym, że przyjmowanie CV ze zdjęciem może stanowić podstawę do oskarżenia pracodawcy o dyskryminację. Dlatego na tzw. „zachodzie” coraz częściej odchodzi się od zdjęć w dokumentach aplikacyjnych. Myślę, że w Polsce jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie zanim dojdziemy do takiego etapu.

Okiem rekruterki

„Czy Ty, jako rekruterka, tak szczerze, sama nie wolisz dostawać CV ze zdjęciem?” padło wprost pytanie na Instagramie. I mówiąc bardzo szczerze, wolę kiedy w dokumentach aplikacyjnych jest aktualne zdjęcie. Ale zupełnie nie wpływa to na moją ocenę kandydatury, bo jak (mam nadzieję) wiesz już z tego tekstu (KLIK) inne rzeczy oceniam w procesie rekrutacji.

Jakie są zatem korzyści dla rekruterów z otrzymywania CV ze zdjęciem? Powiedziałabym, że bardzo prozaiczne. Wyobraź sobie, że w każdym procesie rekrutacji spotykam się przeciętnie z 8 osobami. Czasem jest ich nieco mniej, czasem nieco więcej – średnio około 8 kandydatów poznaję osobiście podczas rozmów kwalifikacyjnych. O ileż łatwiej jest mi zapamiętać poszczególne osoby, kiedy mam ich zdjęcie i mogę powiązać konkretną twarz ze spotkania z przeczytanym CV i dokonanymi notatkami. Tylko tyle i aż tyle.

Inna kwestia dotyczy tego, że odpowiednio dobrane zdjęcie wspiera budowanie Twojego wizerunku profesjonalistki. Fotografia z imprezy czy wycieczki w góry nie zadziała w ten sposób, ale czy stanie się powodem odrzucenia Twojej kandydatury? Oczywiście nie powinna i rekruterzy wprost nigdy nie przyznają, że ma to jakiekolwiek znaczenie. ALE. Pamiętaj, że wszyscy ludzie – a rekruterzy wbrew powszechnym opiniom to też ludzie, a nie wilki 😉 – podlegają tym samym mechanizmom i błędom poznawczym. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem wprost nie padnie nigdy decyzja „ta pani wygląda na tym zdjęciu totalnie nieprofesjonalnie, zatem ją ODRZUCAM!„. Niemniej jednak sam proces podejmowania decyzji podczas selekcji aplikacji jest na tyle złożony i zależny od masy czynników, że zdecydowanie lepiej jest maksymalizować swoje szanse. Także poprzez wybór odpowiedniej fotografii.

Moja rekomendacja

Czyli co robić – zamieszczać to zdjęcie czy nie? Jak zawsze decyzja należy do Ciebie. Zanim odpowiem jaka jest właściwie moja rekomendacja, chcę Ci powiedzieć o jednej ważnej rzeczy. Mi się nie zdarzyło faworyzować CV ze zdjęciem czy odwrotnie. W zasadzie pod kątem selekcji aplikacji obecność lub brak zdjęcia nie mają większego znaczenia. To, co ma znaczenie to jakie zdjęcie zdecydujesz się umieścić w swoich dokumentach.

Niestety zdarza się, że kandydaci wstawiają tam fotografie z wesel, wycieczek czy innych mało profesjonalnych okoliczności. Zdaję sobie sprawę, że w większości wypadków jest to spowodowane brakiem innych opcji czy pomysłu. Nie każdego przecież stać na wykupienie profesjonalnej sesji biznesowej u fotografa. Ale bądźmy szczerzy – w dzisiejszym świecie smartfonów z genialnymi aparatami, nie trzeba fotografa, żeby zrobić sensowne zdjęcie.

Dlatego moja rekomendacja jest bardzo prosta. Jeśli nie chcesz zamieszczać zdjęcia w CV, nie musisz tego robić. Nie znam rekrutera, który naprawdę tylko z tego powodu odrzuciłby Twoją kandydaturę. No chyba, że aplikowałabyś na stanowisko, gdzie wygląd jest jednym z kryteriów oceny (np. model_ka). Jeżeli zdecydujesz się na CV ze zdjęciem pamiętaj, żeby wybrać takie, które już na pierwszy rzut oka będzie kojarzyło się z sytuacją zawodową, a nie prywatną. Zwłaszcza, że niektórzy menedżerowie mają trudność ze skupianiem się jedynie na treści merytorycznej dokumentu. Zdarza się, że mniej chętnie zapraszają oni na spotkania kandydatów, których fotografie są niezbyt profesjonalne.

Mam nadzieję, że rozwiałam większość Twoich obaw. Wierzę, że teraz łatwiej będzie Ci podjąć decyzję, którą opcję wybrać. Daj mi znać, na co się zdecydujesz 🙂

13 października 2020 0 comments
1 FacebookTwitterPinterestEmail
Praca i rozwój

Szukanie pracy – gdzie warto szukać pomocy?

by asia 5 października 2020

Szukanie pracy, nawet kiedy mieliśmy jeszcze słynny „rynek pracownika”, było nie lada wyzwaniem. Teraz, w czasach pandemii, bywa jeszcze trudniej, bo zwyczajnie mniej pracodawców publikuje ogłoszenia i zatrudnia nowe osoby. Nic dziwnego, że osoby, które dawno nie wychodziły aktywnie na rynek pracy – bo miały przerwę macierzyńską/wychowawczą albo wiele lat spędziły w poprzednim miejscu pracy – boją się to zrobić. Dlatego uważam, że warto szukać pomocy.

Trzeba jednak to robić rozważnie. Co to dokładnie oznacza? Z czego warto skorzystać, a co odpuścić? Kogo słuchać, gdy z różnych stron słyszy się czasami sprzeczne głosy?

Kreatory CV – hit czy kit?

Szukanie nowej pracy zazwyczaj zaczyna się od napisania swojego CV. To też nie jest łatwe zadanie, jeśli ostatni raz robiłaś to dobrych kilka lat temu. Ludzie często zadają mi pytanie czy w takiej sytuacji warto skorzystać z kreatora CV. Narzędzi dostępnych w Internecie jest sporo, duża część szablonów jest darmowa i ładna graficznie. Co może budzić zatem nasze wątpliwości? Na co zwrócić uwagę, jeśli już się zdecydujesz na kreator?

Przede wszystkim, wybierz szablon, który pasuje do Twojego profilu i doświadczenia. Mam tutaj na myśli zarówno kolorystykę czy czytelną czcionkę, które będą wspierać budowanie wizerunku profesjonalistki, jak i treść, czyli podział na sekcje. Nie do każdego stanowiska będą pasowały takie elementy jak opis profilu zawodowego, certyfikaty czy znajomość języków obcych (kiedy np. znasz tylko jeden lub żadnego, nie ma sensu tworzyć oddzielnej sekcji). Zwróć też uwagę, że nie każdą sekcję w takim darmowym kreatorze da się pominąć. Niektóre szablony będą wymagały dodania swojego zdjęcia, a przecież Ty możesz nie chcieć umieszczać go w życiorysie. Pamiętaj, Twoje CV – jego treść i układ – ma pasować do Ciebie, a nie odwrotnie.

Druga sprawa to format dokumentu, jaki otrzymujesz po wpisaniu wszystkich informacji. Najlepiej byłoby otrzymać .pdf – tego rodzaju dokument jest najbezpieczniejszy, ponieważ chroni Twoje CV przed edycją oraz „rozjechaniem się” treści. Spotkałam się wiele razy z tym, że dokument, który zapisałam np. w formacie .doc i wysłałam do kogoś, na innym komputerze się rozjechał, czyli treść się poprzesuwała w dziwne strony i nie wyglądał już tak starannie, jak powinien.

Inna jeszcze kwestia to bezpieczeństwo Twoich danych. Pamiętaj, że w CV umieszczasz bardzo wiele prywatnych informacji – od danych kontaktowych, przez doświadczenia i edukację, często po zdobyte certyfikaty. To jeden z powodów, dla których nie jestem wielką fanką takich narzędzi. Nie mam dużego zaufania do portali, które je zbierają i mam sporo obaw, czy nie są one gdzieś przechowywane. Dlatego sama z kreatorów nie korzystałam i nie zachęcam do tego szczególnie, choć rozumiem, że kiedy goni nas czas (a interesująca nas oferta za chwilę zniknie z portalu ogłoszeniowego), to potrzebujemy rozwiązań na szybko. I to jest w porządku, warto tylko wiedzieć, czy nasze dane nie zostaną gdzieś potem wykorzystane.

Co zamiast kreatora?

Czy da się zrobić ładne, profesjonalne CV samemu? Oczywiście, że tak! Czy to jest czaso- i pracochłonne? Niestety tutaj odpowiedź także jest twierdząca. Ale jak już opanujesz podstawy, potem edycja czy dodanie kolejnej sekcji nie będzie stanowiło już takiego problemu. Z czego można skorzystać?

Coraz więcej osób używa aplikacji lub portalu Canva. Faktycznie to narzędzie pozwala na zastosowanie pięknych layoutów. Darmowych wzorów, czcionek i kolorów są naprawdę nieprzebrane ilości. Dokumenty przygotowane w Canvie wyglądają bardzo profesjonalnie.

źródło: screen z aplikacji Canva

Jest niestety jeden duży minus korzystania z nich. Kilka już razy zdarzyło mi się otrzymać CV zapisane w formacie .pdf, które u mnie nie otwierało się poprawnie. Np. część dokumentu się nie wczytywała i nie widziałam zupełnie danych kontaktowych kandydata albo części opisu doświadczenia. Rekruterzy, zwłaszcza ci korzystający z systemów ATS, mogą napotykać podobny problem. W takiej sytuacji tracisz szansę otrzymania zaproszenia na spotkanie, a tym samym zdobycie nowej pracy. Nic nie szkodzi jednak na przeszkodzie, by szablony Canva posłużyły Ci za inspirację do stworzenia własnego.

Inna opcja, chyba najłatwiej dostępna, to po prostu MS Word. W nowej wersji także dostępne są różnego rodzaju darmowe szablony do wykorzystania.

źródło: screen z aplikacji Word

Jeśli jednak żaden z nich nie przypadnie Ci do gustu, możesz stworzyć własny, używając funkcji tabeli. To rozwiązanie najbardziej pracochłonne, ale jednocześnie dające Ci największą dowolność w dobieraniu kolorystyki, czcionki czy układu treści.

Do czego absolutnie Cię nie zachęcam? Do tworzenia swojego CV w notatniku (.txt) lub darmowych programach do edycji tekstu. Zapisanie dokumentu w formatach .odt czy .rtf, może powodować problemy z poprawnym wyświetleniem treści na komputerze rekrutera.

To może doradca kariery?

Z reguły, kiedy sami się na czymś nie znamy, warto korzystać z pomocy ekspertów w danej dziedzinie. Myślę, że z poszukiwaniem pracy jest podobnie, choć trudniej znaleźć dobrego specjalistę z potwierdzonymi kompetencjami. Bo Internet jest pełen ofert różnego rodzaju doradców zawodowych czy doradców kariery, ale wybranie odpowiedniej osoby nie jest takie łatwe. Na co powinnaś zwrócić uwagę?

Dla mnie najważniejszym kryterium jest zawsze posiadane doświadczenie. Nie zaufałabym osobie, która sama nigdy nie pracowała na stanowisku rekruterskim, bo to oznacza, że jej wiedza jest tylko teoretyczna. To tak, jakby pójść do do dentysty, który nie skończył studiów i nie praktykował, ale naoglądał się filmików na YouTube i przeczytał kilka książek. Przykład może drastyczny, ale wiedzy rekruterskiej nie da się zdobyć podczas jednego czy nawet kilku szkoleń. Dopiero pracując dla konkretnej firmy/agencji buduje się najbardziej wartościowa część wiedzy, bo pochodząca z realnego doświadczenia. Mierząc się z oczekiwaniami menedżerów i klientów, przeglądając tysiące CV i rozmawiając z setkami kandydatów, poznaje się ten świat rekrutacji.

Druga kwestia to wartości i podejście tej osoby do samego procesu rekrutacji. Warto pracować z osobami, które są szczere i autentyczne, a także nie boją się pokazywać drugiej strony medalu, czyli perspektywy pracodawcy. Niestety spotkałam się z doradcami, którzy obiecują złote góry („wszystko jest w zasięgu Twojej ręki, możesz zdobyć każdą pracę”) albo stawiają się tylko po stronie kandydata, psiocząc na pracodawców. Moim zdaniem takie podejście nie jest właściwe. Rolą takiego doradcy powinno być otworzenie przed Tobą świata pracodawców – pokazanie, co się dla nich liczy, jak interpretują pewne działania, na czym im zależy i jak podejmują decyzje. Nie chodzi przecież o to, by sobie ponarzekać na pracodawców, ale o to, by pomóc Ci zrozumieć ich sposób działania. Wtedy będziesz mogła dopasować do tego swoją strategię szukania pracy, żeby zwiększyć szanse na odniesienie sukcesu.

Trzeci aspekt, który pomaga podjąć decyzję (choć dla wielu osób będzie on dużo wyżej na liście kryteriów) to opinie innych osób. Czy ten doradca już komuś pomógł? Czy trafiłam do tej osoby z polecenia znajomych? To mi się często sprawdza w przypadku lekarzy. Zawsze robię rozeznanie wśród znajomych, do kogo warto się udać z danym problemem. Dzięki temu trafiłam kilka razy do specjalisty, który nie miał może długiej listy wspaniałych opinii na znanylekarz.pl, ale za to okazał się ekspertem w swojej dziedzinie.

Ostatnia kwestia, najmniej merytoryczna, ale jednak nadal dla mnie istotna to zaufanie. Zawsze kiedy mam do czynienia z jakimś nowym specjalistą lubię dać sobie chwilę na zastanowienie, czy ta osoba wzbudza we mnie zaufanie. Czy to, co mówi i w jaki sposób mówi mnie przekonuje? Jest zbieżne z moimi wartościami? Czy mówi konkretnie i daje jasne odpowiedzi, a może leje przysłowiową wodę? Wodolejstwa nie cierpię zarówno u specjalistów, jak i kandydatów. Myślę, że każdy z nas ma taki wbudowany, wewnętrzny radar, który pomaga nam wyłapywać osoby godne zaufania. Warto go słuchać i nie kontynuować współpracy z kimś, kto Cię nie przekonuje.

Warto szukać wartościowej pomocy

Są takie chwile, kiedy czuję gigantyczną wdzięczność za to, że żyję właśnie w takich czasach, jakie mamy teraz. No może poza aspektem pandemii. 😉 W czasach, w których Internet jest pełen gigantycznych ilości darmowej wiedzy (jak choćby u mnie na blogu), jest mnóstwo specjalistów, do których można się udać po pomoc i niezliczone ilości sposobów, które można wypróbować w rozwiązywaniu naszych problemów.

Pamiętaj o tym, kiedy pomyślisz sobie, że nie dasz rady albo że szukanie pracy jest beznadziejnie trudne. Pamiętaj, że nie musisz tego dźwigać sama, możesz skorzystać z pomocy! Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu będzie Ci już łatwiej wybrać jej wartościowe źródło.

Wiedz też, że i ode mnie możesz uzyskać takie wsparcie – zarówno w przygotowaniu CV, jak i w innych aspektach poruszania się po rynku pracy. Więcej o tym przeczytasz TUTAJ. Jeśli ja i moje wartości do Ciebie przemawiają, zapraszam do kontaktu 🙂

Powodzenia!

5 października 2020 0 comments
1 FacebookTwitterPinterestEmail

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się, żeby nie przegapić kolejnych wpisów, materiałów i szkoleń!

Dziękuję!

UWAGA! 

Sprawdź swoją skrzynkę e-mail i potwierdź zapis!
Bez tego moje wiadomości nie będą do Ciebie docierać. 

Bądźmy w kontakcie

Facebook Instagram Linkedin Email

kategorie

  • Macierzyństwo (18)
  • Odskocznia (3)
  • Praca i rozwój (39)
  • Rozmowa kwalifikacyjna (10)
  • POLITYKA PRYWATNOŚCI STRONY MAMAZHR.PL

@2019 - 2022 Mama z HR. Wszelkie prawa zastrzeżone


Back To Top
Mama z HR
  • STRONA GŁÓWNA
  • O MNIE
  • OFERTA
  • MOJA KSIĄŻKA
  • BLOG
  • SKLEP
  • KONTAKT

Shopping Cart

Close

Brak produktów w koszyku.

Close