Czy mama jest gorszym kandydatem?

by asia

Wiem, że nadal zdarza się, że kobiety (zwłaszcza mamy), doświadczają dyskryminacji podczas procesu rekrutacji do nowej firmy. Często pytacie mnie czy to prawda, że dla rekrutera mamy nie są już atrakcyjnymi kandydatkami, czy pracodawcy mogą zadawać pytania o rodzinę i dzieci.

Dlatego postanowiłam opowiedzieć Ci dzisiaj o tym, jaka jest druga strona medalu – perspektywa pracodawcy i rekrutera oraz co możesz zrobić, jeśli czujesz się dyskryminowana w procesie rekrutacji ze względu na to, że jesteś mamą.

Selekcja okiem rekruterki

Kiedy dostaję kilkadziesiąt czy kilkaset CV w odpowiedzi na zmieszczone ogłoszenie i robię pierwszą selekcję, płeć kandydata nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Weryfikuję przede wszystkim to, na ile kandydat/ka jest dopasowany/a do naszych oczekiwań i wymagań opisanych w ofercie pracy. Choć zdarzają się wciąż osoby, które w swoich życiorysach wpisują informację o posiadanym potomstwie, nie stanowi to dla mnie kryterium selekcji aplikacji. Nie oceniam także wieku kandydatek pod kątem ryzyka zajścia w ciążę czy posiadania dzieci. Zawsze na pierwszym miejscu stoją posiadane kompetencje i doświadczenie zawodowe, bo to one, a nie płeć czy plany rodzinne, decydują o tym, czy kandydat/ka poradzi sobie na nowym stanowisku.

Tak jest zazwyczaj w większych firmach, gdzie funkcjonują działy HR takie jak mój. Rekruterzy skupiają się na ocenie kwalifikacji kandydata, a prowadząc zwykle kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt procesów rekrutacji w jednym czasie, nie ma przestrzeni na to, by analizować każdą aplikację pod kątem „ryzyka macierzyństwa”. Dodatkowo warto pokreślić, że HRowcy z podstawową nawet wiedzą z zakresu prawa pracy, mają dużą świadomość, że choćby mieli na to czas, nie mogą dyskryminować kandydatek ze względu na to, że posiadają rodzinę.

Niestety wśród właścicieli i osób zarządzających małymi przedsiębiorstwami ta świadomość jest często dużo mniejsza. Nie mogę generalizować, bo na pewno jest wiele firm, które traktują swoich kandydatów z szacunkiem i nie dyskryminują. Fakty są jednak takie, że 90% historii o dyskryminacji, które słyszę od kobiet, dotyczy rozmów bezpośrednio z kierownikami czy właścicielami w mniejszych firmach, które nie mają działów zajmujących się rekrutacją.

Wśród mam szukających nowej pracy po macierzyńskim czy wychowawczym, często pojawia się obawa, że nikt nie zaprosi ich na spotkanie. Bo przecież od razu każdy pracodawca ma w głowie wizję notorycznych zwolnień lekarskich na dziecko. Nie jest to prawda. Przynajmniej w mojej pracy. Jeśli Twoje kompetencje i wcześniejsze doświadczenia opisane w CV ukazują Cię jako dobrze dopasowaną kandydatkę, przerwa związana z rolą mamy w wielu przypadkach nie będzie decydującym czynnikiem.

Bądźmy jednak szczere – kilka lat przerwy w aktywności zawodowej może budzić obawy rekrutera i pracodawcy, zwłaszcza w zawodach, gdzie praktyka ma ogromne znaczenie (np. w pracy z nowymi technologiami czy przepisami prawa, które zmieniają się szybko). Jak po takim czasie odnajdziesz się w pracy? Na ile Twoje kwalifikacje są nadal aktualne? Ile czasu będziesz potrzebowała na odświeżenie znajomości systemów, języka, innych narzędzi? Czy konieczne będzie odnowienie jakichś uprawnień? To wszystko są naturalne wątpliwości pracodawców i nie wynikają ze złośliwości czy chęci dyskryminacji mam. Zatrudnienie nowego pracownika zawsze wiąże się z pewnym kosztem, inwestycją ze strony firmy. Nic dziwnego, że pracodawcy oceniają, jakie są szanse, że zakończy się ona sukcesem dla obu stron.

Trudne pytania podczas spotkania

Śmiało mogę powiedzieć, że podczas 90% moich rozmów z kandydatkami nie pojawia się w ogóle temat rodziny i dzieci. A kiedy już się pojawia, to absolutnie nie z mojej inicjatywy. W czasie rozmowy kwalifikacyjnej nie pytam o rodzinę ani plany jej powiększania. Po pierwsze dlatego, że tego rodzaju pytania są zakazane podczas rekrutacji, ale nie tylko. Nawet gdybym mogła je zadawać, szkoda byłoby mi na nie czasu, bo jest tyle innych – ważniejszych (!) – tematów do poruszenia podczas spotkania, a czas mamy ograniczony.

Nie pytam także o to, jak kandydatka zamierza sobie zorganizować opiekę nad dzieckiem po powrocie do pracy, czy będzie chodzić na zwolnienia itd. Wiem z wiadomości, które dostaję od mam, że takie pytania pojawiają się bardzo często. Pytacie mnie, co na to odpowiadać, co można z tym zrobić? Przecież to jawna dyskryminacja! Fakt, nie słyszałam jeszcze, żeby jakiś ojciec odpowiadał na podobne pytania.

Jedną z opcji jest wystąpienie na drogę prawną przeciwko pracodawcy i złożenie pozwu do sądu pracy o dyskryminację w czasie rekrutacji. W ten sposób możesz domagać się od niedoszłego pracodawcy odszkodowania w kwocie nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę (art. 183d § 1 k.p.). Więcej o prawnych aspektach tego tematu przeczytasz tutaj. To oczywiście bardzo radykalna i trudna ścieżka, wymagająca sporych nakładów czasu, zebrania materiału dowodowego przeciwko niedoszłemu pracodawcy i środków na opłacenie prawnika. Ale to nie jest jedyna możliwość.

Chcę mocno podkreślić, wcale nie musisz odpowiadać na takie pytania przedstawicieli firmy. Uważam jednak, że trzeba reagować. Pisałam o tym we wskazówkach dla mam przed rozmową kwalifikacyjną (klik). Pracodawcy muszą zrozumieć, że te kwestie nie są czynnikiem decydującym o wyborze kandydata i że to posiadane kompetencje oraz doświadczenie powinny stanowić kryterium wyboru. Czasy się zmieniły i rekrutacja to nie jest już akt władzy przedsiębiorcy (pana i władcy!) nad szarym człowiekiem, któremu może dać pracę lub nie. To powinna być partnerska rozmowa osób, które mają sobie wzajemnie coś do zaoferowania. Jeśli padają niewłaściwe pytania lub jeżeli ktoś traktuje Cię bez szacunku, nie zgadzaj się na to. Ale jak to zrobić i nie spalić za sobą mostu?

Kill them with kindness

Jest takie piękne powiedzenie w języku angielskim, które można przetłumaczyć jako „zabij ich uprzejmością”. W praktyce chodzi o to, aby na niestosowne zachowanie odpowiadać stanowczo – bo temat Twojej rodziny nie jest, a na pewno nie powinien być przedmiotem tego spotkania, ale przy tym bardzo grzecznie i kulturalnie. Nie chcesz być postrzegana jako osoba roszczeniowa i arogancka, prawda? Dlatego zamiast wybuchnąć z oburzeniem, kiedy pada któreś z zakazanych pytań, zachowaj zimną krew i odpowiedz uprzejmie, kulturalnie i z szacunkiem.

Przykładowe sformułowania:
„O ile dla mnie temat mojej rodziny jest zawsze zajmujący, o tyle wydaje mi się, że nie powinien być przedmiotem tego spotkania”
„Nie widzę związku między Pani/Pana pytaniem, a stanowiskiem, o którym rozmawiamy”
„Może się mylę, ale chyba powinniśmy rozmawiać o moich kwalifikacjach do pracy na stanowisku … , a nie o mojej rodzinie”.

Jest duża szansa, że taka reakcja z Twojej strony da coś do myślenia przedstawicielom tego pracodawcy.

A jeśli nie da im do myślenia? Albo gorzej, odrzucą Twoją kandydaturę, bo nie chciałaś odpowiedzieć? Pomyślą, że jednak jesteś roszczeniowa? Zastanów się, czy na pewno chciałabyś pracować w miejscu, w którym już na etapie rekrutacji spotykasz się z brakiem szacunku i dyskryminacją. Jaka jest szansa, że kiedy zaczniesz pracę podejście do Ciebie będzie lepsze? Nie łudziłabym się. Rozmowa kwalifikacyjna to niezła próbka kultury organizacyjnej, z jaką spotkasz się po zatrudnieniu.

Pamiętaj też, że nie musisz zapewniać potencjalnego pracodawcy, że posiadanie rodziny nie będzie wpływać na Twoje zaangażowanie w pracę. Spójrzmy prawdzie w oczy – przecież będzie wpływać.

Macierzyństwo a praca

Czasami to, że jesteś mamą będzie miało bardzo korzystny wpływ na Twoją pracę. Jak pokazują badania, o których możecie poczytać u Alicji (www.mataja.pl), mózg matki jest wyjątkowy. Pozwala nam w mig odczytywać, co się dzieje w głowie naszych klientów czy współpracowników, mamy wyższe niż przed ciążą umiejętności interpersonalne, jesteśmy świetnie zorganizowane i potrafimy realizować wiele zadań jednocześnie. Dodatkowo nasza motywację, by wyrobić się z pracą w 8h jest bardzo wysoka, bo chcemy jak najszybciej wracać do domu, do rodziny. Znacząco podnosi to naszą efektywność. Same plusy, prawda?

Ale nie oszukujmy się – czasem będziemy myślami zupełnie poza aktualnym miejscem pracy. Każde wyzwanie dla malucha – nowe przedszkole, wakacje z dziadkami czy zwykłe przeziębienie, to też wyzwanie dla naszej koncentracji. Nietrudno będzie przyłapać nas na zastanawianiu się, jak brzdąc się miewa i czy na pewno wszystko dobrze lub na nerwowym sprawdzaniu telefonu w obawie, że tata/babcia/niania próbuje się z nami skontaktować.

Patrząc jednak szerzej – przecież życie prywatne wpływało na to, jakie jesteśmy w pracy także zanim zostałyśmy mamami. Przecież kiedy pojawiają się jakieś trudności czy chorują nasi najbliżsi – rodzice, rodzeństwo czy przyjaciele, także się tym przejmujemy. I normalne jest, że odbija się to w jakiś sposób na pracy. To kolejny powód, dlaczego macierzyństwo nie powinno stanowić kryterium wyboru kandydata/ki. Każdy kandydat to w pierwszej kolejności człowiek – ma swój charakter, swoje wady i zalety, ale przede wszystkim określone kompetencje i kwalifikacje.

Czy mamy są gorszymi kandydatkami?

Tak postawione pytanie sugeruje, że można udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi. W życiu jednak (a zwłaszcza w życiu HRowca) nic nie jest takie łatwe i oczywiste. Dla mnie, jako rekruterki macierzyństwo nie stanowi kryterium oceny kandydatki, wszystko zależy od tego, jakie posiadasz kwalifikacje i kompetencje. Niestety są także pracodawcy, którzy będą Cię postrzegać gorzej i musisz mieć tego świadomość.

Baaaardzo wiele pracy mamy jeszcze do wykonania w zakresie edukowania przedsiębiorców i menedżerów, zwłaszcza w tych męskich branżach. Że macierzyństwo nie przekreśla zaangażowania pracownika, że nie jest równoznaczne z chodzeniem na ciągłe zwolnienia lekarskie. Że przecież można być mamą i świetnym ekspertem w swojej dziedzinie.

Dlatego ja ten proces edukowania zaczynam tu i teraz. Zaczynam od edukowania mam, by znały swoją wartość i swoje prawa. By znajdywały w sobie siłę i odwagę, by walczyć o pracę swoich marzeń, by nie dawały się zepchnąć na boczny tor. Bo urodzenie dziecka nie wymazuje naszych kompetencji, naszych ambicji, naszych pragnień rozwijania się zawodowo. Macierzyństwo nas zmienia, hartuje – nie mam co do tego wątpliwości. Dlatego pod pewnym względami jesteśmy jeszcze lepszymi, jeszcze atrakcyjniejszymi kandydatkami.

Mam nadzieję, że któregoś dnia obudzę się w świecie, w którym wszyscy pracodawcy zaczną to dostrzegać.

Daj mi znać w komentarzu, jeśli ten tekst był pomocny. Informacja zwrotna od Ciebie będzie dla mnie bardzo cenna, bo pomoże tworzyć treści jeszcze lepiej dopasowane do tego, czego szukasz i potrzebujesz.

Leave a Comment