Trudno mi zliczyć, ile razy rozmawiałam z kobietami przepełnionymi poczuciem winy z powodu planów powiększenia rodziny czy już faktycznego zajścia w ciążę. Poczuciem, że robią coś złego, że są nie w porządku wobec swoich pracodawców. Ba, sama tego poczucia doświadczyłam. Dlatego dziś, kiedy ten temat mam już chyba trochę przepracowany, chcę Ci opowiedzieć, do czego doszłam w swoich przemyśleniach.
Nie bądź taka miła
Któregoś dnia w pracy o spotkanie poprosiła mnie M., powiedziała, że potrzebuje pogadać. Spotkałyśmy się w ciasnej salce, przeznaczonej do spotkań wewnętrznych. Okazało się, że jest w ciąży. Zareagowałam entuzjastycznie, jak to ja mam zwyczaju reagować na dobre wiadomości. Złożyłam jej szczere i bardzo radosne gratulacje. Nie przyszło mi do głowy, że mogłabym się zachować inaczej. W odpowiedzi usłyszałam „Nie bądź dla mnie taka miła, czuję się okropnie… Jakbym zrobiła coś złego!”. I dalej cała litania jak bardzo to jest nie w porządku, bo przecież w tym momencie tyle się dzieje, takie ważne projekty są na jej głowie… Generalnie świat i firma się zawalą. Zapytałam jak zareagował jej szef. „Powiedział, że się cieszy i gratuluje. I że jakoś sobie poradzą, żebym się nie martwiła.”, odpowiedziała jednym tchem i popłakała się.
Zapamiętam tę rozmowę chyba na zawsze, bo skłoniła mnie do refleksji. Czy zajście w ciążę, powiększenie swojej rodziny i w większości dopełnienie naszego życia rolą mamy, to naprawdę zbrodnia? Czy to coś złego? Czy robimy w ten sposób komuś krzywdę tak wielką, że nie zasługujemy na życzliwość, gratulacje, radość z tego, co nas spotkało? Reakcja szefa M. jednoznacznie pokazała, że odpowiedź na powyższe pytania brzmi NIE. A mimo to poczucie winy szaleje w naszych głowach i sercach.
To nie fair
Wiele miesięcy przed tym spotkaniem z M. moja szefowa zaczęła ze mną rozmawiać o awansie na stanowisko kierownika. Byliśmy już wtedy z mężem na etapie starań. Długo się biłam z myślami, bo przecież to chyba nie fair przyjąć nową rolę, by „za chwilę” (choć w sumie nigdy nie wiadomo, jak długo starania będą trwały) wcisnąć pauzę i zniknąć z biura. Myślałam, że to chyba nieuczciwe. Że to oszukiwanie, że podejmując się nowej roli powinnam się jej oddać przynajmniej na kilka lat. Co ciekawe, moja szefowa jest bardzo dojrzałą, mądrą kobietą. Już dawno się spodziewała, że moja ciąża gdzieś niedługo pojawi się na horyzoncie, ale wcale nie przyćmiewało to moich kompetencji. Mimo tego, we mnie też rozszalało się poczucie winy.
Na szczęście mój mąż, najbardziej racjonalny człowiek świata, sprowadził mnie na ziemię i za jego namową przyjęłam awans. To była jedna z moich najlepszych decyzji zawodowych, choć z całą pewnością zmiana stanowiska przyniosła mi więcej wyzwań, niż się spodziewałam.
Nie odchodź zanim odejdziesz
Szkoda, że dopiero wiele miesięcy później obejrzałam wystąpienie Sheryl Sandberg na TED (LINK).
Sheryl to kobieta niesamowita, znana i wpływowa amerykańska bizneswoman, aktualnie w zarządzie Facebooka, wcześniej związana z Google. W podlinkowanej prelekcji opowiada o tym, dlaczego tak niewiele kobiet odnosi sukcesy w biznesie. Niestety częściowo same sobie rzucamy kłody pod nogi. Dlatego Sandberg przedstawia swoje trzy rady, co możemy zrobić, by to zmienić. Rada, która najmocniej dotknęła mojego serca to nie odchodź, zanim odejdziesz (don’t leave until you leave). Mówi w niej o kobietach, które gdy tylko zaczynają myśleć o powiększeniu rodziny wycofują się. Rezygnują z nowych projektów, nowych zadań, wyzwań. Same odbierają sobie szansę, by się nadal rozwijać, by budować też w ten sposób swój kapitał na przyszłość. Bo nawet jeśli niebawem wyłączą się na chwilę z aktywności zawodowej, to zdobyte doświadczenie i kompetencje nie znikają.
Dopiero teraz to rozumiem! A jeszcze niedawno chciałam zrobić dokładnie tak samo! Oczywiście zupełnie nieświadomie. Jeszcze na długo zanim pojawiła się taka konieczność, chciałam odpuścić życiową szansę. Bardzo bym tego żałowała, bo zniknęłam ponad rok później, a doświadczenie jakie zgromadziłam do tego czasu jest bezcenne.
Czy to na pewno OK?
Czy to było w porządku wobec mojego pracodawcy? Tak, dziś jestem pewna, że tak! Myślę, że przez ten czas, kiedy pracowałam na nowym stanowisku, zrobiłam dużo dobrego. Zrealizowałam postawione przede mną cele, potrzebne firmie projekty. A przy tym sama bardzo wiele się nauczyłam. Poza tym, już niedługo wracam, więc będę mogła znów korzystać z tego doświadczenia.
Dlatego kiedy znajdziesz się w takiej sytuacji pamiętaj, by nie odchodzić, zanim faktycznie odejdziesz. Nie odwracaj się od nowych możliwości, jakie się przed Tobą otwierają. Łap każdą okazję, która puka do Twoich drzwi i nie daj sobie wmówić, że to nie jest w porządku.
Daj znać czy dla Ciebie rada Sheryl jest tak samo odkrywcza, co dla mnie 🙂
A może któraś z pozostałych rad mocniej Tobą poruszyła?